Nawałka już nie ciałem, ale ciągle duchem w Zabrzu

redakcja

Autor:redakcja

03 listopada 2013, 10:28 • 2 min czytania

Pierwszy mecz Górnika w nowej historycznej erze – erze po Nawałce. Pierwszy z wielu, które mają dać odpowiedź, czy bez niego istnieje w Zabrzu jakieś życie. Co więcej, pierwszy taki którego nowy selekcjoner prawdopodobnie nie obejrzy nawet z trybun. Już parę dni temu podczas swojej oficjalnej prezentacji zapowiedział, że pierwszy weekend w nowej roli zamierza spędzić aktywnie i trzeba przyznać, że pod tym względem dość uczciwie wziął się do roboty. W sobotę obejrzał na żywo mecz Legii z Zagłębiem, a dziś przyjrzy się piłkarzom Lechii oraz Śląska. W końcu na drugim meczu i tak będą jego współpracownicy – z Bogdanem Zającem w roli pierwszego (zastępczego) szkoleniowca.

Nawałka już nie ciałem, ale ciągle duchem w Zabrzu
Reklama

Warto zadać sobie dziś pytanie: w jakim stopniu zespół prowadzony przez Zająca to w dalszym ciągu zespół autorstwa Nawałki. Oczywiście – w wielkim. Pytanie to dość retoryczne.

W ostatnich treningach przed spotkaniem z Lechem Zającowi pomagał dotychczasowy sztab Nawałki – między innymi Jarosław Tkocz, Marcin Prasoł, do tego trener przygotowania fizycznego oraz opiekunowie grup młodzieżowych. Zając jako lojalny asystent selekcjonera, jego prawa ręka przez 125 meczów, w których Nawałka przewodził Górnikowi, z pewnością nie wywróci drużyny do góry nogami. Ani personalnie, ani pod względem koncepcji rozgrywania akcji. Nawałki nie będzie więc w Zabrzu ciałem, ale z pewnością będzie duchem. Przed meczem podpowie to i owo Zającowi, przegadają na temat starcia z Lechem niejedną godzinę, ale nie wejdzie już do szatni, nie przemówi do zawodników, nie wstrząśnie nimi kiedy trzeba, ani sam nie wyciągnie wniosków, co należy naprostować. Ciekawe, czy Górnik pojedzie jeszcze na dawno wypracowanych automatyzmach, czy jednak dopasuje się do poziomu z ostatniego, pożegnalnego meczu Adama Nawałki. Nie dość, że przegranego z Cracovią, to jednego z najsłabszych, jeśli nie najsłabszego w tym sezonie w wykonaniu zabrzan.

Reklama

Jak przystało na druzynę Ekstraklasy, ligi w której wyniki mógłby losować bęben totolotka, równie dużą niewiadomą jest grający w kratkę Lech. Zespół, który w ostatnim miesiącu ani razu nie zanotował dwóch powtarzalnych rezultatów: raz remisował, za chwilę wygrywał, potem znów dzielił się punktami, by na koniec przegrać dwoma golami z Jagiellonią. I mowa tu o spotkaniu, w którym NIEٹLE – w naszej skali mniej więcej 5 na 10 – w ofensywie zagrał tylko jeden piłkarz – Lovrencsics. Wszyscy pozostali zawiedli. Kibicom w Poznaniu krew gotuje się w żyłach, kiedy Mariusz Rumak przychodzi na konferencje prasowe i po takim meczu jak poprzedni w Białymstoku obwieszcza, że… widzi postęp w grze drużyny.

Tymczasem na półmetku ligi Kolejorza w tabeli wyprzedają między innymi Pogoń i Cracovia, a zespół Rumaka ma na koncie mniej zdobytych punktów niż w analogicznym okresie 2 lata temu – pod wodzą tak krytykowanego Jose Marii Bakero.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama