Jeśli w futbolu zdrowy rozsądek odgrywa jakiekolwiek znaczenie, to dziś serwery bukmacherskie powinny się posypać. Wysoki kurs na zwycięstwo Cracovii? Tej samej, która w ostatnich meczach bez litości ogrywała rywali, prezentując bardzo dobry futbol? W momencie, gdy do Krakowa przyjeżdża Korona, bynajmniej nieprzypadkowo zajmująca trzecie miejsce od końca, a która dopiero co zebrała ostre baty u siebie z Ruchem? Cóż, jedyne co tłumaczy bukmacherów to fakt, że stadion „Pasów” nie jest w tym sezonie jaskinią lwa. Już prędzej jaskinią kotka: to czwarty najgorzej grający u siebie zespół ligi.

Jeśli zaufać powiedzeniu, że atmosferę budują wyniki, w Cracovii muszą obecnie oddychać powietrzem o jakości niedostępnej dla wszystkich innych ligowców. Każdy ma swoje większe lub mniejsze problemy, wzloty i upadki, ale „Pasy” od lat nie były aż tak chwalone za postawę. Trzeba jednak pamiętać, że drużyn, które miały doskonałą passę nie brakowało. Widzew też potrafił w zeszłym sezonie mieć otwarcie, którym może nie zakasowałby tegorocznej Romy, ale respekt budziło. Długofalowo z tamtej dyspozycji nie zostało jednak nic. Lechia na początku sezonu też grała bardzo dobrze, pytanie więc pozostaje otwarte: czy Cracovia to już poważna drużyna, czy też ligowy meteor, na jakie napotykamy w Ekstraklasie regularnie? Cóż, zwolennicy tego pierwszego rozwiązania słusznie zwrócą uwagę, że „Pasy” mają po swojej stronie jeden istotny atut, który każe myśleć, że to jednak coś więcej. Mianowicie pomysł na siebie. Ile drużyn obecnie w lidze go ma? Legia, Lech? Nawet te lokalne „potęgi” mają poważny kryzys tożsamości, tym bardziej należy więc docenić dyspozycję krakowian.
Problem Korony tkwi także w tym, że jest ona wprost beznadziejna w obronie. Jeśli cztery gole pakuje ci Ruch, to monolitu na tyłach na pewno nie masz. Tak dziurawa defensywa powinna być wodą na młyn graczy Stawowego, błędy powinny być tylko kwestią czasu. Napompowani wynikami kontra zbici jak psy, zapowiada się więc jednostronny mecz, w którym Cracovia problemy może mieć góra w zwycięstwie na ilość autów. Ale ktoś chętnie pewnie przypomni prawo passy: z każdym kolejnym zwycięstwem zwiększa się prawdopodobieństwo, że w następnej grze zostanie ona przełamana.
Fot. FotoPyk