Trzeba wymagać od Szymona Drewniaka więcej. Nie chodzi mi od razu o gole, ale jakieś podania… No, niekoniecznie od razu asysty oczywiście, bez przesady, ale takie otwierające, na skrzydło, do innych pomocników – tak mniej więcej wypowiedział się podczas wczorajszego meczu Jagiellonia – Lech komentator nc+, Krzysztof Przytuła. Z kolei jego kolega Rafał Dębiński pochwalił wchodzącego na boisko Karola Linetty’ego: – Świetnie zagrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała, był chyba najlepszy na boisku… Przypominamy nieśmiało, że Lech Poznań w Bielsku tylko zremisował (0:0), co na pewno tej drużynie chwały nie przynosi i co w praktyce oznaczało stratę dwóch punktów.
Ci dwaj zawodnicy do spółki rozegrali w ekstraklasie 51 meczów, zdobyli 1 gola (Drewniak) i zanotowali 1 asystę (Linetty). Trudno powiedzieć, w czym są dobrzy i czy są dobrzy w czymkolwiek, bo jeszcze nie zademonstrowali niczego ze swoich podobno licznych atutów. Ale jakie wymagania się im stawia? Od jednego komentator wymaga niekoniecznie goli i asyst, ale jakichkolwiek podań, drugi zbiera pochwały za sprawne poruszanie się po boisku w meczu, w którym jego drużyna zanotowała kompromitujący wynik.
Dzień wcześniej w „Przeglądzie Sportowym” swój felieton zamieszcza Grzegorz Mielcarski i w kontekście kadry wymienia nazwisko Furman. Trudno powiedzieć, na jakiej podstawie. To przecież piłkarz bez atutów, przynajmniej na tę chwilę. Ani do bronienia, ani do atakowania. Bez szybkości, dryblingu, jednak bez uderzenia z dystansu, bez otwierającego podania, bez odbioru, słaby fizycznie. To znaczy on ma wszystkiego po trochu, ale w żadnym elemencie się nie wyróżnia. Niby potrafi przyrżnąć z większej odległości, tylko niestety to trochę jak z Arielem Borysiukiem – siła w nodze jest, ale efektów brak. Asyst też za dużo nie notuje, chyba że wliczymy te nieliczne dobre wrzutki w pole karne z rzutów wolnych, które kończą się jakąś kotłowaniną, a następnie golem (jak w Poznaniu).
Młodzi nigdy nie mieli tak lekko. Wszyscy ich chwalą, nawet jeśli nie ma podstaw. Furman powinien być znacznie bliżej ławki rezerwowych w Legii niż powołania do reprezentacji, bo to nie pomocnik, tylko „przekaźnik” – on przekazuje piłkę odebraną od jednego zawodnika do następnego, najczęściej najbliższego. Łatwe wybory, łatwa gra. Drewniak na boisku wzbudza litość, a Linetty niestety straszy tylko wiekiem: że ma jeszcze tak dużo czasu, by się nauczyć grać w piłkę, że na pewno się nauczy. W każdej drużynie jest jakiś młody zawodnik, którego komentatorzy i eksperci chwalą głównie za to, że jest młody. Młodość to jednak kiepski atut, jeśli nie idą za nim kolejne – dwa, trzy lata i chłopak młody być przestanie, a eksperci obudzą się z ręką w nocniku. Dzisiaj pytamy: jakie zalety mają Furman, Linetty, Drewniak… Konkretnie. Jeśli wypiszemy następujące kategorie…
1. Odbiór
2. Siła
3. Szybkość
4. Strzał
5. Podanie
6. Dośrodkowanie
7. Drybling
8. Czytanie gry
…to w której z nich, w skali 1-10, przyznamy któremuś z tych chłopaków chociaż 7? Chociaż 6? Zabawcie się w to i na podstawie własnych obserwacji wyliczcie średnią „not” tym zawodnikom.
W dawnych czasach w szatni piłkarskiej istniała fala. Miała swoje dobre strony – takie mianowicie, że gówniarz musiał być naprawdę dobry, żeby starszyzna wpuściła go do składu. Dzisiaj wystarczy być gówniarzem właśnie, mieć 19 czy 20 lat. Wtedy wciskają cię do jedenastki z automatu, nie musisz wygrywać żadnej rywalizacji. Istnieje bowiem szansa, że coś pokażesz i że uda się doprowadzić do transferu. Innymi słowy: że ktoś z Zachodu da się nabrać.
Od każdego z wymienionych przez nas zawodników (a są oni tylko przykładami) w tym samym wieku trzy razy lepszy był Marcin Burkhardt. Więcej na boisku widział, miał lepsze uderzenie i lepsze podanie prostopadłe. Ale i tak jego zalety starczyły na bardzo lokalne granie, a dziś – po epizodzie w Azerbejdżanie – wylądował w Miedzi Legnica.
Nie chwalmy tych młodziaków za nic, stawiajmy im wymagania, krytykujmy. Podwyższajmy poprzeczkę. Bo w przeciwnym razie naprawdę będą sądzili, że spełniają oczekiwania, podczas gdy jak na razie jedyne co im się naprawdę udaje, to wiązanie butów przed meczem, zakładanie koszulki i wybieganie na boisko wraz ze starszymi kumplami. A tak naprawdę, jeśli powinni na to boisko wbiegać, to póki co w ramach „dziecięcej eskorty”.