Vidal do cyrku, Grafe do okulisty, a Ibra… Ibra gra w swojej lidze

redakcja

Autor:redakcja

23 października 2013, 23:04 • 4 min czytania

Kiedyś na Legii skandowano „Manuela za Mięciela”. Dziś kibice Juventusu mogli śmiało krzyczeć „Manuela za Manuela”, bo sędzia Manuel Grafe był dwunastym zawodnikiem Realu. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że był najlepszy w zespole „Królewskich”. No bo jednak rozstrzygnąć mecz jedną akcją to domena wielkich indywidualistów, boiskowych artystów. Najlepszych piłkarzy i najgorszych sędziów. Niestety, czerwona kartka dla Chielliniego zakończyła przedwcześnie mecz.
A szkoda, bo do momentu, w którym Niemiec wykluczył obrońcę Juve, spotkanie oglądało się bardzo dobrze. Real był zabójczo skuteczny: dwa celne strzały, dwa gole. Oba oczywiście autorstwa Ronaldo, który dzięki temu ma już siedem bramek w tym sezonie Ligi Mistrzów, wyrównując tym samym rekord Pippo Inzaghiego z sezonu 2002/03. Ale i na Juventus patrzyło się nieźle. Włosi potrafili się odgryźć, zaatakować, przetrzymać na dłużej piłkę.Tak naprawdę mimo, iż przegrali, to śmiało możemy powiedzieć, że to był ich najlepszy mecz w tym sezonie CL. Co nie zmienia faktu, że teraz już nie mają noża na gardle, ale to gardło zostało nacięte. Jeśli w następnej kolejce zremisują u siebie z Realem, a Galata wygra z Kopenhagą, będą tracić do Turków już cztery punkty, mając w perspektywie wyjazd do Stambułu. A przecież wszyscy w Turynie zapowiadali, że to jest rok, w którym gra w Europie jest priorytetem.

Vidal do cyrku, Grafe do okulisty, a Ibra… Ibra gra w swojej lidze
Reklama

Bale był dziś wykorzystywany w ofensywie równie często, co widelec do jedzenia zupy, dlatego trudno tak naprawdę oceniać jego występ. Nie ma czego, i to nie z jego winy, ale zastanawiające, że tak rzadko partnerzy szukają go piłką. Na drugim biegunie Di Maria, bardzo aktywny, ze świetną asystą. Benzema natomiast zaprezentował dziś futbolową awangardę, czyli zagrał jako defensywny napastnik. Wszystko co dobre w jego grze, polegało na przeszkadzaniu (skutecznym!) Pirlo. Ktoś mu przychylny mógłby nawet powiedzieć, że wyłączył doświadczonego Włocha. Tak mu jednak spodobała się gra w obronie, że potem siłą nawyku mając metr do bramki Juve przeniósł futbolówkę nad bramką. Interwencja dnia, zdecydowanie. Choć kandydatem do tej nagrody była również murawa, która efektownie oszukała Vidala w polu karnym, odbierając mu piłkę. Chilijczyk nawet chciał za to karnego, ale trawa dokonała przecież czystego odbioru. Pajac.

Reklama

***

Manchester United z kolei… Cóż, w meczu z Sociedad zagrał tak jak zwykle. Na samym początku zapachniało pogromem, gdy już po kilkudziesięciu sekundach po akcji Rooneya swojaka trzasnął Inigo. Potem jednak było już coraz gorzej i coraz słabiej, a w końcówce pierwszej i na początku drugiej połowy „Czerwone Diabły” mogły nawet utracić prowadzenie. Jeśli jednym z bardziej kreatywnych i najbardziej przydatnych graczy w ofensywie jest osiemdziesięciopięcioletni Ryan Giggs, Valencia składa się do strzału dwadzieścia minut, a Kagawa mogąc wybrać róg wybiera trzaśnięcie w bramkarza – nie można spodziewać się wysokich wyników. W końcowej części spotkania United co prawda odnalazło swój rytm, ale niesmak po bardzo minimalistycznym podejściu do gry ze słabszym zespołem pozostanie, aż do kolejnego meczu w ramach Ligi Mistrzów.

Ponadto gdybyśmy postawili kupon z handicapem -1, to właśnie bylibyśmy w samolocie do Manchesteru wraz z bronią białą, której użylibyśmy w dyskusji z Kagawą i Valencią, symbolami dzisiejszej ofensywnej indolencji United. Aha, w wieku Giggsa chcielibyśmy wciąż móc chodzić, a on w końcówce posyłał najdokładniejsze podania z całego zespołu, plus przedarł się środkiem jakby był co najmniej osiemnaście lat młodszy. Szacuneczek.

***

Poza tym Ibrahimović. Patrzymy na tego faceta i zastanawiamy się, co jeszcze wyczyni. Szwed w meczu z Anderlechtem na nowo zdefiniował określenie „teatr jednego aktora”. Ukradł widowisko, zrobił samodzielnie całą kolejkę Ligi Mistrzów, włączając w to zresztą wtorkowe mecze. Cztery gole, jeden wyjątkowej urody, odprawienie z kwitkiem Belgów i umocnienie PSG na pozycji lidera grupy C. Maestro. Niedościgniony mistrz, łączący efektywność z efektownością w uniklanym, niepowtarzalnym stylu.

Pozostałe mecze albo miałkie i interesujące wyłącznie kibiców obu klubów (vide Benfica – Olympiakos), albo bez emocji. Warto odnotować 4:0 dla Bayeru Leverkusen i fakt, że Citizens męczyli się dość długo z CSKA.

A teraz możecie wracać do oglądania powtórek z goli Zlatana, co i my zamierzamy uczynić.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama