Polscy ligowcy wprost przepadają za Pogonią. W tym sezonie za każdym razem, gdy ferajna Wdowczyka pojawia się w mieście, wszyscy starają się być bardzo gościnni. Festiwal uprzejmości rozpoczęto w Lubinie, gdzie „Miedziowi” grzecznie położyli się przed szczecinianami w pierwszej kolejce. Z uśmiechami „Pogoniarze” wyjeżdżali też z Poznania, Białegostoku i Krakowa. Mały minusik dostał Zawisza, który nie oddał pełnej puli punktów. Dziś Ruch powalczy w rankingu na najgościnniejszy dla „Portowców” klub ligi.

Gdyby Ruch był ciągle zespołem Jacka Zielińskiego, wówczas moglibyśmy stawiać w ciemno, że we wracającym z Chorzowa autobusie Pogoni gitary nie milkłyby ani na chwilę. Jednak Jan Kocian już dał się poznać, jako szkoleniowiec znacznie mniej uprzejmy, szczecinianie może więc jeszcze niech nie stroją strun. Szczególnie, że plaga kontuzji, z którą zmagano się w ekipie gospodarzy, powoli staje się przeszłością. Dlatego jeśli mielibyśmy wskazać zespół, który szczególnie mógł zyskać na przerwie reprezentacyjnej, to byłby nim właśnie Ruch. Nie tylko z powodu urazów, ale również bowiem więcej czasu miał nowy trener na dotarcie do swoich zawodników. A przecież już przed pauzą na kadrę Ruch Kociana prezentował się nieźle.
Obejrzymy też pojedynek playmakerów, szczeciński samuraj kontra Figo z Chorzowa jak ochrzciła kiedyś Starzyńskiego prasa. Ten drugi ewidentnie ostatnio wziął jakieś inne wiaderko z witaminami. Decydujące akcje, branie odpowiedzialności za grę, zawsze pokazujący się do podań. Jak powiedział Stuhr w „Seksmisji”: „Nie poznaję kolegi, cicha woda!”. Ciekawe jak ten zawodnik wyglądałby, gdyby z przodu miał okazję współpracować z nieco poważniejszymi piłkarzami niż Janoszka, Dziwniel czy Kwiatkowski. Akahoshi znajduje się natomiast w uprzywilejowanej sytuacji, bo jednak Robak czy Murayama nie wywracają się na piłce częściej niż nakazuje przyzwoitość.
Fot. FotoPyk