Nie lubimy, jak ktoś robi z nas idiotów. Przełknęliśmy to raz, przełknęliśmy drugi, ale ile można pozwalać, by ktoś skakał ci po głowie? Sprawa jest dla nas niezręczna, bo niezręcznie jest… publicznie wmawiać, że się komuś pomogło. Wdzięczności też żadnej nie oczekujemy, bo taki już ten świat jest: wszystkiego można się spodziewać, ale wdzięczności na końcu.
Na wypowiedzi Radosława Kałużnego i Daniela Denisiuka (ten od akademii piłkarskiej w Anglii) w ogóle byśmy nie reagowali, gdyby panowie – zwłaszcza Denisiuk – zwyczajnie nas nie wnerwili. Doszło bowiem do tego, iż pan DD udaje, że zatrudnił Kałużnego jeszcze przed tekstami na Weszło i nasze publikacje w ogóle nie miały na to wpływu, generalnie były wręcz śmieszne i żenujące. Wydzwania po dziennikarzach i pyta, dlaczego Weszło nie oberwało jeszcze mocniej. Hmm, kiedy pod koniec września – czyli grubo po tekstach o Kałużnym – pisał do nas maile, byśmy zareklamowali jego turniej w Anglii (co zrobiliśmy), to nie uważał naszych publikacji za śmieszne…
Ale nie w tym rzecz. Wszystko byśmy znieśli, ale nie… fabrykowanie rzekomych dowodów. Jeśli wejdziemy na stronę akademii, znajdziemy nawet… artykuł podobno dodany 4 lipca. Ten artykuł ma wykazać, że Kałużny zaczął pracować w akademii Denisiuka jeszcze przed tekstami Weszło. Sami zobaczcie…
Niestety, kiepska to fałszywka, bo kiedy powiększy się zdjęcie, to widać dzień, kiedy zostało zrobione…
Nie mamy pojęcia, co tym ludziom chodzi po głowie, że chce im się bawić w takie głupoty. Jak można mieć tak zryte łby, żeby urządzać taką dziecinadę? Moglibyśmy wrzucić tutaj informacje z Facebooka Denisiuka, dodaną dopiero tydzień po naszym artykule – w drugiej połowie sierpnia – że Kałużny będzie współpracował z akademią (a nie że pracuje od początku lipca). Moglibyśmy pokazać, jak zmieniały się plakaty zapowiadające turniej w Anglii i w którym momencie nagle pojawił się na nich Kałużny, w miejsce Marka Koźmińskiego (pod koniec sierpnia). Udawanie, że Kałużny pracował w tej akademii od lipca i że wcale nie zasuwał w DHL, gdy my o tym pisaliśmy, to kompletny idiotyzm. Mamy nawet maila z centrali DHL z 13 sierpnia, w sprawie byłego reprezentanta Polski.
Kałużny może mieć o nas jak najgorsze zdanie – jego sprawa. Mógłby jednak być konsekwentny i nie przyjmować pracy, którą dostał dlatego, że zrobiło się o nim znowu głośno. Mówiąc krótko – jak chce być taki honorowy, jak nie chce żadnej litości, jeśli chce być z boku i trzymać się z dala od futbolu, to niech dalej roznosi paczki. Ludzie pogadaliby dwa dni i zapomnieli. Ł»yłby sobie spokojnie dalej, mógłby zostać nawet pracownikiem miesiąca DHL. Ale skoro wziął robotę w piłce, to wypada, by chociaż nie narzekał, że ktoś mu pstryknął fotkę. To ta fotka sprawiła, że magazynier Kałużny stał się znowu byłym reprezentantem kraju, Radosławem Kałużnym.
Kolejna sprawa: chyba facet ma wszystkich wokół za kretynów, jeśli myśli, że ludzie mu uwierzą, że wyjechał do Anglii i pracował w magazynie, ponieważâ€¦ miał dość brudnej polskiej piłki. A czasem nie miał dość ludzi, u których się pozapożyczał? Nie miał dość braku perspektyw? Wsiadł w samolot, bo co? Bo go irytował Sławek Stempniewski? I jeszcze Denisiuk będzie publicznie opowiadał, że informacje o długach Kałużnego są nieprawdziwe. A co ty chłopie możesz wiedzieć, czy są prawdziwe, czy nie?
Dziecinada, po stokroć dziecinada.
Panie Danielu, proszę nam więcej nie słać maili, byśmy zareklamowali pański turniej. Prędzej dodamy go do spisu imprez pt. „koniecznie omijać”. Zamiast słać nam maile, bawcie się dalej we wrzucanie fałszywek na stronę internetową.
A Kałużnemu – niezmienne – życzymy powodzenia. To dobrze, że wrócił do futbolu. Oby już przy nim pozostał.

