Policyjna nadgorliwość przestała nas dziwić całe wieki temu, a powodów dostarczała nam każda ligowa kolejka, gdy mandaty rozdawano za łuskanie słonecznika, a do aresztu zabierano za zbyt głośne okrzyki. Zazwyczaj jednak frustrację związaną z absurdalnym działaniem stróżów prawa łagodziły nieco wyroki sądów, które okazywały się bardziej rozsądne, niż szeryfowie z najniższych szczebli państwowej maszyny wymierzającej sprawiedliwość. Reguła była zawsze podobna – policja wariuje, oskarża i wnosi wniosek o najsurowsze kary, sądy uniewinniają.
Tym razem sądy zawiodły. Chłopak z Ostrovii Ostrów Mazowiecka, Rafał Rakowiecki, który został wczoraj zatrzymany przez policję za „prowokowanie kibiców Polonii Warszawa” usłyszał dzisiaj na sali sądowej wyrok: „winny”. Jego przestępstwo – jak donoszą nam wiarygodne źródła – było ścigane na wniosek Polonii, która zresztą ściągnęła na miejsce policję. Byliśmy absolutnie pewni, że sąd naprawi idiotyczne zachowanie funkcjonariuszy, którzy przetrzymali piłkarza na dołku, tymczasem nasza wiara w polski wymiar sprawiedliwości dostała kolejny cios, prosto między oczy.
Czerwona kartka – proszę bardzo. Zawieszenie od MZPN-u? Dałoby się wyjaśnić, może nie byłoby do końca rozsądne, ale jednak uzasadnione. Ale sądowy wyrok? Półtora tysiąca grzywny, w tym 560 złotych kosztów rozprawy? Sprawa w SÄ„DZIE dotycząca chłopaczka pokazującego jakiś znaczek palcami podczas czwartoligowego meczu? Możliwe, że to demagogia, ale nie możemy się powstrzymać od pytania – czy właśnie na to idą pieniądze z naszych podatków? Na rozsądzanie w niedzielę, w trybie przyspieszonym, czy głupi gest to istotne pogwałcenie słynnego artykułu 61?
Po wszystkim z kolei zaczynamy żałować, że prawo polskie nie wygląda jak w Stanach, gdzie istnieje instytucja precedensu. Nie zawahalibyśmy się ani chwili i po następnym meczu kadry zgłosili do prokuratury, że uciążliwa nieskuteczność Roberta Lewandowskiego to celowa prowokacja, która MUSI znaleźć finał w sądzie. Nie wspominając o błędach sędziowskich i zachowaniu ochrony/policji/stewardów, czy nawet chłopców od podawania piłek.