Ogołocony z amunicji Zawisza poluje na Wisłę.

redakcja

Autor:redakcja

19 października 2013, 10:10 • 2 min czytania

Wczorajszy dzień nie był najszczęśliwszy dla ekip przyjezdnych. Do kupy nadal nie zebrała się rozklekotana przez Cracovię defensywa Jagiellonii, która do spółki ze Słowikiem wyłożyła się w Kielcach, a Śląsk… No cóż, zamiast pogromu i glorii chwały – zgryzota, wstyd, smutek i niedowierzanie. Dziś w roli gości m.in. krakowska Wisła. Jedenaście meczów bez porażki, a na rozkładzie odprawieni z kwitkiem Lech i ostatnio Legia. Kibice w szoku, trener w szoku, a eksperci w jeszcze większym szoku. Smuda i Wisła – miał być kabaret i degrengolada, a jest podium i momentami bardzo przyjemna dla oka gra odzyskującej pomalutku swój blask Białej Gwiazdy.
Tak, blada w ostatnim czasie twarz Wisły zdecydowanie odzyskuje swój wyraz, choć jej rysy nie są jeszcze do końca wyraźne. Czy Wisła zachwyca? Jeszcze nie, ale wygląda nieźle i na pewno zaskakuje. Połowa dobrej gry dzielona przez kulawikową miernotę – tak to w tej chwili wygląda. Całość oczywiście wychodzi na zdecydowany plus, bo skoro o graniu w piłkę przypomniał sobie Chrapek, na wyżyny wspiął się spisywany pomalutku na straty Bunoza, a głęboko ukryte pokłady przyzwoitości odkrył w sobie nawet Burliga, to inaczej tego ocenić po prostu nie można.

Ogołocony z amunicji Zawisza poluje na Wisłę.
Reklama

W zdecydowanie gorszych nastrojach po reprezentacyjnej przerwie wraca mocno zawstydzony Zawisza. Dlaczego zawstydzony? Każda seria kiedyś się kończy, wiadomo, ale jeśli przegrywasz na własnym stadionie z Koroną Kielce, która trzech punktów nie powąchała przez półtora roku, to trudno o inne odczucia. Zresztą, Zawisza w tym sezonie nas mocno rozczarowuje – niby ma kilku przyzwoitych zawodników, niby przeprowadził transfery z głową na karku, bez bujania w obłokach, a i tak punktuje mocno w kratkę. Tu wygrana z Cracovią, tam remis z Podbeskidziem. Zwycięstwo z Zagłębiem przekreślone wpadką z Koroną. Jedynym niezrażonym takim obrotem sprawy jest chyba tylko Ryszard Tarasiewicz, który po najsenniejszej w sezonie porażce sprzed dwóch tygodni stwierdził: – To był nasz najlepszy mecz w sezonie.

Reklama

Trenerze, trzeba mierzyć trochę wyżej!

Niestety, nie doczekamy dziś snajperskiego pojedynku Vasconcelosa z Pawłem Brożkiem, bo Portugalczyk pauzuje za kartki. I wypada zastanowić się, czy przypadkiem Zawisza właśnie nie stracił połowy swego ofensywnego potencjału. Niby Vasco sam sytuacji sobie nie stwarza i przeważnie dokłada tylko nogę lub głowę, ale jednak – dokłada. W tym sezonie już pięciokrotnie. Pytanie, czy Tarasiewicz – przy kontuzji Abbota – znajdzie kogoś, kto tę nogę będzie umiał dostawić bez wywalania piłki gdzieś w okolice pomorskiej filharmonii. A w Wiśle bryluje (zdrowy) Paweł Brożek. Z sześcioma golami na koncie i wszystkimi zdobytymi w Krakowie. Najwyższa więc pora pomóc też Smudzie i kolegom na boisku rywala.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama