Emocjonujemy się się wyborem nowego selekcjonera, zarzekamy, że teraz to już koniecznie – ale tak jak nigdy dotąd – potrzeba człowieka z charyzmą, doświadczeniem, do tego najlepiej z pojęciem o taktyce i w żadnym wypadku Polaka. Broń nas panie od Polaka! – wszyscy trąbią i nikt nie zadaje pytań, czy kiedykolwiek osiągniemy coś w poważnej piłce, jeśli architektów będziemy szukać wyłącznie na ławce, a nie na boisku? Wymierzamy razy trenerom, stosunkowo rzadko piłkarzom. W Anglii jakby zupełnie na odwrót: to zawodnicy ratują tyłek trenerowi, do niedawna wyśmiewanemu, któremu wciąż za bardzo się nie ufa.
Przed meczem na Wembley wszyscy na lewo i prawo mielili słowa Stevena Gerrarda z konferencji. Ikony, legendy, kapitana. Dziś wszyscy zachwycają się już tym, jak zagrał. Tak, to dobry przykład.
– 85 procent celnych podań, przy 72 wykonanych (lepszy procent zanotowali tylko
Carrick – 94 procent przy 66 zagraniach i grający bez ryzyka Jagielka – 91 procent)
– Strzelony gol w końcówce
– WYKREOWANYCH SZEŚÄ† OKAZJI BRAMKOWYCH
– Najwięcej przechwytów w środku pola i crossowych podań
Tyle mówią statystyki. Całą resztę widzieliśmy. Facet po prostu wziął na siebie ciężar. Nie on jedyny, ale w dużej mierze – miejscowi dziennikarze równie wysoko oceniają dziś tylko Rooneya oraz Bainesa. Hodgson odzyskał czas i spokój. Ani kibice, ani dziennikarze nie całują go po rękach, ale cel osiągnął i ostatnimi wynikami wysłał sygnał: dajcie popracować w spokoju.
– Czuliśmy, że spoczywa na nas bardzo duża presja, jakiej nie było od dawna. Niewielu zrozumie z czym musieliśmy sobie ostatnio radzić. Padło wiele złych słów na temat drużyny oraz menedżera, szczególnie po meczach wyjazdowych, których nie wygrywaliśmy. Faktycznie, to była podróż pełna wzlotów i upadków, ale póki co możemy sobie pogratulować pracy i efektu – mówił wczoraj Steven Gerrard. Odpowiadał długo i cierpliwie. Rozsądnie, jak kapitan. Chociaż wyuczoną PR-ową gadką, w której łatwo oddzielić banał od konkretu.
O Polakach skromnie. Polacy nikogo dziś już nie obchodzą. Są nieznaczącym nic tłem, historią. Przyjechali, zagrali, przegrali, wyjechali. To Anglicy mają swoje cele, wyjazd do Rio i drużynę o ciągle nie do końca zmierzonym potencjale. – Lewandowski to klasowy piłkarz i momentami było z nim trochę nerwów. Jedna z sytuacji prawie zakończyła się golem. To nie był dla nas łatwy mecz. Kiedy prowadzi się tylko 1:0, ma się w głowie, że każdy błąd może sprawić kłopot. Na szczęście wykonaliśmy pracę, jakiej od nas oczekiwano. Dwa ostatnie mecze były naprawdę dobre – skwitował Gerrard, raz po raz podkreślając zasługi całej drużyny.
Strzelony gol, sześć wykreowanych okazji bramkowych, sporo przechwytów, bardzo dobra celność podań. Tak pracuje się na nagłówki jak poniżej…
U nas tymczasem jak zwykle – wszyscy pracują, każdy wszystko umie, tylko ten selekcjoner – dupa wołowa, niczego zbudować nie potrafi.
Fot. FotoPyk
