Jak co wtorek: Krzysztof Stanowski

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2013, 00:02 • 6 min czytania

Niezmiennie śmieszy mnie dziennikarska zabawa pt. wybieramy nowego trenera kadry. Gdyby wymazać z pamięci wszystko to, co wydarzyło się przed lipcem 2012, to gwarantuję wam, że ci właśnie dziennikarze byliby w stu procentach zgodni: „Franciszek Smuda na selekcjonera”. Tylko Franek, jeszcze raz Franek i zupełnie nikt inny. Franek, bo tylko on „odciska piętno”, tylko on „umie zmobilizować zawodników”, a poza tym to w ostatniej kolejce wygrał 1:0, w dodatku z Legią. Franek zjednoczyłby przedstawicieli wszystkich mediów, a nacisk na Zbigniewa Bońka byłby okrutny: weź pan się nie wydurniaj i dzwoń w końcu do Franka, zanim będzie za późno.
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że Franciszek Smuda trenerem kadry już był, całkiem niedawno, i z tego względu polecać go nie wolno. Dziennikarze pism branżowych już wiedzą, że chłop się nie nadaje. Wiedzą, bo zostało to sprawdzone, taka nasza zawodowa przypadłość, że jesteśmy strasznie mądrzy po fakcie. Z tego względu, polecać będą kogoś innego, bazując jednak na tych samych – lichych bardzo – przesłankach. Pierwszy akapit to dla mnie pewniak nad pewniaki: Smuda po udanym początku sezonu do PZPN zostałby przez przedstawicieli mediów wniesiony w lektyce. Gdyby właśnie nie ten feler, że już go kiedyś wniesiono i potem trzeba było wynosić tylnymi drzwiami, nogami do przodu i pod osłoną nocy. Tyle warte są te medialne podpowiedzi.

Jak co wtorek: Krzysztof Stanowski
Reklama

Każdy dziennikarz chce dać złotą asystę, podsunąć nazwisko, które zostanie wybrane. Zabawa musi trwać, jej zbyt szybki koniec nie jest nikomu na rękę. Niech się karuzela kręci! Gdybym miał przestawić wajchę, wyłączyć muzykę i powiedzieć „stop”, to powiedziałbym, że wielkim faworytem w wyścigu o posadę selekcjonera jest Adam Nawałka, a w ogóle nie są rozpatrywane znane nazwiska podstarzałych trenerskich gwiazd, tak mielone tu i ówdzie. Gdyby nawet miał do Polski przyjechać cudzoziemiec, to z tego co się orientuję należałoby szukać jego personaliów gdzieś w drugim szeregu, musiałby to być ktoś po właściwej stronie rzeki, jeszcze niewypalony, ktoś, dla kogo praca z naszą kadrą nie byłaby kolejnym punktem w CV, lecz życiowym wyzwaniem. Ktoś, na kogo nazwisko dziennikarze by nie wpadli, nawet gdyby mieli myśleć miesiąc.

Nie ma co się gorączkować, nie ma co spekulować, będzie trenerem kto ma być. Na pewno nazwisko zostanie ogłoszone o tyle wcześniej, że facet zdąży wysłać powołania, zdąży potem jakieś mecze wygrać i pewnie jeszcze więcej przegrać. A my wszyscy zdążymy go sto razy ocenić. Nos podpowiada mi, że tym trenerem zostanie Nawałka, ale to podpowiada tylko nos, bo prezes ZB podpowiedzieć nie chce. I w sumie mi to rybka, nie chcę tracić czasu na spekulacje. My w Polsce rozmawiając o piłce nożnej, przez 90 procent czasu rozmawiamy o sprawach, które nigdy się nie wydarzą. Rozmawiamy miesiącami o rychłym transferze Lewandowskiego i o tym, w którym klubie będzie mu lepiej. Rozmawiamy o dymisjach, które nie następują i o kontraktach, których ostatecznie nikt nie oferuje. Rozmawiamy o Rehhagelu, Capello czy innym Trapattonim prowadzącym polską kadrę. To bez sensu. Przecież jeśli wybrany zostanie trener X, będziemy mieli minimum rok, żeby napisać o nim wszystko. Po co pisać teraz, w ciemno? Nie marnujmy czasu – swojego i przede wszystkim czytelników.

Reklama

Z Nawałką mam jeden problem – wziął do Górnika Zahorskiego i Bonina, co każe mi się chociaż minutę zastanowić, czy aby na pewno dobrze selekcjonuje piłkarzy. Bo że dobrze ich trenuje, to widać, ale w kadrze on nie od trenowania będzie, tylko od selekcji (a my to często mylimy). Wziął jeszcze z Pogoni Mosnikova i do teraz nie mam pojęcia, z jakiej paki. Ale zostawiam to, bo przecież wiem, że nie byli to piłkarze jego marzeń, tylko ci, na których było go stać. Ja wprawdzie uważam, że lepiej nie zatrudniać nikogo niż zatrudniać jakiegoś patafiana nawet za piątkę brutto, ale z perspektywy trenera i jego codziennej pracy może wyglądać to inaczej.

Nie stawiam znaku równości między Nawałką i Fornalikiem, jak robi to wiele osób, bo przecież widać, że to dwa różne charaktery, inna ekspresja i kontakt z zawodnikami opierający się na innych zasadach. Jedyne co ich łączy, to że są Polakami, ale ja już jestem jakiś taki dziwny, że bycia Polakiem nie uznaję za wadę. Nie mam zamiaru zgadywać, jak sobie facet poradzi w reprezentacji, bo tego nikt nie wie – ani ja, ani wy. Nie interesuje mnie co on wygrał, a czego nie, ponieważ praca z kadrą to zupełnie inna bajka: trzeba posiadać jakiś pakiet cech i zdolności, które wcale nie są kluczowe w klubie. A te, dzięki którym odnosi się sukces w lidze, niewiele znaczą w selekcjonerskim fachu.

Moim zdaniem trenerem będzie Polak i podejrzewam, że najbliżej skarbca znalazł się Nawałka. Zostanie przyjęty przez opinię publiczną dość chłodno, ale opinia publiczna już się nawybierała, zresztą regularnie ma ona sporo do powiedzenia w polityce, np. wybrała do parlamentu pewnego posła z Lubelszczyzny i nie wydaje mi się, by trafiła w dziesiątkę. Zostawmy więc wybór trenera tym, którzy znają kandydatów nie tylko ze zdjęć w gazetach.

Fanom opcji zagranicznej (dość niespotykanej w Europie), chciałem dedykować następne kilka zdań…

Ukraińcy szukali zagranicznego trenera, brali pod uwagę Erikssona i przede wszystkim Redknappa. Oferowali miliony euro pensji, przeloty, apartamenty, limuzyny. A na koniec trenerem został Mychajło Fomenko. O tym Fomenko – jeśli nie wiecie – ukraińscy dziennikarze mówili, że „drobny pijaczek”. Ma 65 lat, wygląda na 75, raz wygrał mistrzostwo Ukrainy, ale było to w 1993 roku, czyli – jak łatwo policzyć – 20 lat temu. Jedno mistrzostwo w życiu, do tego jeden puchar kraju (też w 1993) i ostatnio – od 2000 roku – tak cudowne miejsca pracy jak: CSKA Kijów, Metalist Charków, Metalurg Zaporoże, Tawrija Symferopol i Salut-Energia Biełgorod.

I ten właśnie Fomenko objął kadrę, by nie przegrać żadnego z dziewięciu meczów. Czy Redknapp osiągnąłby lepszy wynik? Szczerze wątpię. A czy pokonałby Fomenkę w ukraińskim audio-tele? Bez dwóch zdań.

Powiem wam, który trener odniesie z naszą reprezentacją sukces. Ten, za kadencji którego Robert Lewandowski zacznie strzelać w bramkę, a nie nad bramką.

* * *

We wrocławskiej „Gazecie” powołano się na mnie i na mój test rac. W porządku. Moje zdanie znacie: dopóki są odpalane na dziko, a nie w konkretnych miejscach przez konkretne osoby, powinny być stanowczo zabronione. Jest jednak grupa ludzi, która upodobała je sobie aż tak bardzo, że woli narażać kluby na gigantyczne straty finansowe (ostatnio oberwał Widzew, Śląsk i Zagłębie). Oczywiście, czytałem wasze komentarze, że jestem kretynem, który nie umie bezpiecznie posługiwać się racą, ale moim zdaniem w tym właśnie rzecz, że w sposób szczególny posługiwać się należy rzeczami, które są z natury niebezpiecznie. Zresztą, jak słyszę, że jestem idiotą i nie wiem, jak się trzyma racę, to zawsze przychodzi mi do głowy pytanie: czy ci, którzy rzucali racami w sektor rodzinny to byli przedstawiciele tych „kumatych”, którzy znali instrukcję obsługi? Albo ci, którzy ostatnio odpalili race pod wielką sektorówką? I czy bezpieczne race to te, o których na stronie kibice.net jest cały wątek: że wybuchają w rękach?

Sto razy albo i tysiąc razy nic się nie stanie, a potem będzie krzyk i rozpacz. Nie lubię być mądry po szkodzie.

Ale ja nie o tym… W „Gazecie” wypowiedziała się też pani Małgorzata Korny, odpowiedzialna na wrocławskim stadionie za bezpieczeństwo. Stwierdziła: – Zdarza się, że mężczyźni race ukrywają w prezerwatywach, które następnie wkładają sobie do odbytu.

Naprawdę nie wiem, jak na co dzień funkcjonuje pani Korny i w jaki sposób ze sklepu przynosi ogórki, ale dobrze by było, gdyby poważne firmy zatrudniały poważnych ludzi. Pani dyrektor ds. analu co najwyżej naraża swoich pracodawców na kpiny. A ja żałuję, że ktoś cytuje mnie w takim towarzystwie.

Za dużo Greya, pani Horny. Znaczy się, Korny.


Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama