Nie wiemy, czy to zwykły zbieg okoliczności, czy faktyczny problem w postaci braków w edukacji, niewystarczającej liczby szkoleń (?) albo uroki młodości, ale niedoświadczeni w Ekstraklasie trenerzy mają problem z konferencjami prasowymi. Dla ich własnego dobra najlepiej byłoby ich występy przed mediami zlikwidować, jednak wiadomo, to jest scenariusz niemożliwy. Radosław Mroczkowski między innymi przez słowa tuż po starciu z Ruchem – o braku nadziei, małej wierze w drużynie i rozpoczęciu nowego poboru – przestał prowadzić Widzew. A jak odbiera się Mariusza Rumaka, tłumaczyć chyba nie musimy.
Trener Lecha na konferencji przed dzisiejszym meczem z łodzianami zdążył wdać się w nietypową (choć dla siebie typową) dyskusję z jednym z dziennikarzy. O co poszło? Niedawno szkoleniowiec Kolejorza oznajmił „Odkąd Gergo Lovrencsics przedłużył z nami kontrakt, tego chłopaka nie ma. On musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co się z nim dzieje”. Teraz, gdy słyszy pytanie o zastrzeżenia wobec Węgra, zaczyna łapać za słówka, interpretować w inny sposób i odpiera „Ale to nie były zastrzeżenia. Trzymajmy się faktów. Ani przez moment trener nie skrytykował tego zawodnika”. Brak słów, naprawdę. Poziom piaskownicy.

Dopiero co, też na konferencji przedmeczowej, zupełnie w swoich wypowiedziach gubił się Radosław Mroczkowski. Tak się złożyło, że akurat po dwóch zadanych przez nas pytaniach – o drobnej krytyce ze strony Kevina Lafrance’a, o ile tak to w ogóle można nazwać, drużyny za porażkę z Piastem i sytuacji z Hachem Abbesem. Jak się później okazało, było to ostatnie przedmeczowe wystąpienie trenera Widzewa, bo… wyłożył się właścicielowi na tacy na tej pomeczowej. To jest przynajmniej jedno z oficjalnych wytłumaczeń zmiany na stanowisku szkoleniowym łodzian.
W Poznaniu widzewiaków poprowadzi Rafał Pawlak, rozwiązanie tymczasowe. Jeśli jesteście ciekawi, jakim jest człowiekiem i co ma do powiedzenia, to przypominamy nasz wywiad z nim sprzed dwóch lat (tutaj). Wypowiedział wtedy słowa, które dziś niektórym należało przypomnieć: – Jak powinie się noga doświadczonemu trenerowi, to wszyscy powiedzą, że nie był w stanie niczego zrobić z tym materiałem. Jak to samo spotka młodego, to wiadomo, nie nadaje się. Tak samo, jeśli u niedoświadczonego będzie przypadkowy wysyp kontuzji. Czyja to wina? Oczywiście trenera, bo źle ich przygotował, bo nie takie były treningi.
Co słychać w obu drużynach? W Lechu nie ma Henriqueza, a stopniowo powracają Kamiński z Arboledą, w Widzewie – pauzuje Lafrance, a comeback notuje Mielcarz. Poznaniacy z niezłej strony zaprezentowali się w Gliwicach, ale przede wszystkim w tym sezonie przełamał się Łukasz Teodorczyk. W Łodzi pozytywnych wiadomości nie za wiele: niespodziewanie pożegnano się z trenerem, przestał strzelać Eduards Visnakovs, a i drużyna nie wygrała w lidze żadnego z ostatnich sześciu spotkań.
Fof.FotoPyk