Inne spojrzenie na piłkę – ciekawa rozmowa z sędzią Marciniakiem

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2013, 16:40 • 2 min czytania

W dziale „Weszło Extra” możecie znaleźć już obszerny, interesujący wywiad z Szymonem Marciniakiem, sędzią piłkarskim i byłym zawodnikiem. Większość pytań przygotowaliśmy my, część wybraliśmy – wcześniej pytając Was o zdanie – z propozycji na Twitterze. Czy dobrze wyszło, sami oceniać nie chcemy. Na pewno jest jednak ciekawie, oryginalne i nietypowo, podobnie jak wcześniej zupełnie nowe spojrzenie w naszych wywiadach pokazali Tomasz Musiał, Paweł Raczkowski i Paweł Pskit. Każdy z tej trójki został pozytywnie odebrany i pewnie podobnie będzie w tym przypadku. Tym bardziej, że Marciniak to naprawdę bardzo w porządku facet, który bardzo otwarcie przede wszystkim opowiada o obecnych kontaktach z byłymi kolegami z boiska. Jak sam mówi, dobrze zna trzy czwarte tej ligi. W naszej rozmowie mówi między innymi tak:
– Byłem tydzień temu w Bydgoszczy i nie poznawałem tej drużyny. Wcześniej w meczach, które prowadziłem, byli bardzo ułożeni, a teraz – po aferze z Pawłem – uwierzyli w siebie, że mogą krytykować sędziego i oceniać wszystkie jego decyzje. Tak było w pierwszych minutach, dopiero potem wrócili na właściwe tory. Ł»artowałem z prezesem Przesmyckim, że teraz to mogę do Bydgoszczy jeździć co dwa tygodnie i ich nawracać (śmiech). Rozmawiałem z samymi piłkarzami Zawiszy i im, tak po ludzku, jest przykro, że takie rzeczy się dzieją. Oni pod taką akcją się nie podpisują. Nie chcę zdradzać nazwisk, to byli doświadczeni ludzie i sami mówili „Szymon, to jest żenujące. My w tym klubie gramy, czytamy to, a to nie powinno mieć miejsca”. Tym bardziej, że to nie były czarnobiałe błędy, tylko sytuacje kontrowersyjne, a wtedy jakąkolwiek decyzję się podejmie, to ona wciąż będzie kontrowersyjna. Szukanie dziury w całym jest nie na miejscu. Zawisza nie miał punktów i to szukanie stało się obsesją. Dziwne tylko, że nie zawodników, a właścicieli.

Inne spojrzenie na piłkę – ciekawa rozmowa z sędzią Marciniakiem
Reklama

– Co mnie zaskoczyło? Szybka gra i chęć szybkiej gry Japończyków. Kiedy piłka wychodzi poza pole gry, momentalnie rzucana jest kolejna. Była sytuacja, że obrońca gospodarzy wypadł poza linię boczną, chłopak do podawania piłek od razu podał ją zawodnikowi gości – kiedy tamten wciąż leżał – a ten szybko wznowił i była szansa sam na sam z bramkarzem. Coś niesamowitego. U nas w niewyjaśniony sposób piłki giną w końcowych minutach meczu. Dziwnym trafem najczęściej, gdy gospodarze prowadzą 1:0.

TUTAJ przeczytasz całość >>

Reklama

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama