Ljuboja w Lens jak ryba w wodzie – były legionista spadł na cztery łapy

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2013, 17:13 • 3 min czytania

Jeszcze kilka lat temu RC Lens potrafiło zawitać do Ligi Mistrzów albo dojść do półfinału Pucharu UEFA. Teraz klub raczej balansuje pomiędzy pierwszą i drugą ligą, aktualnie znajdując się w Ligue 2. Piąty budżet w lidze, rzesza fanów, cel na ten sezon więc jasny: powalczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. W realizacji planu miał pomóc Ljuboja. Jego powrót do Francji miał całkiem spory rozgłos w tamtejszej prasie, France Football przy tej okazji przygotowało duży portret Serba, podsumowując całą jego karierę w długim artykule. To pokazuje, że no name’m u żabojadów nie jest.
Póki co sprawdza się to, co wielu o nim mówi: że zawsze ma niezłe wejścia do nowych drużyn. Wtedy jest zmotywowany, by wszystkim się pokazać, więc gra najlepiej. Gdy osiądzie na laurach mogą zacząć się problemy, ale pierwsze tygodnie to miesiąc miodowy – nie inaczej jest w Lens. Ljuboja już w głosowaniu kibiców został wybrany najlepszym zawodnikiem, jakiego sprowadzono tego lata – zgarnął 38% głosów. Fani piszą o nim w komentarzach: – Na L2 to klasa sama w sobie. Ma wszystko: technikę, agresję w grze, charyzmę. Może i trudny charakter, ale co za talent! Z nim mamy ogromne szanse na awans – przekonują. Inni wypowiadają się jeszcze bardziej entuzjastycznie: – Bóg go nam zesłał. Szkoda tylko, że ma 35 lat. Mógłby pograć na tym poziomie do 40-tki i zostać do tego czasu z nami – życzy sobie kibic.

Ljuboja w Lens jak ryba w wodzie – były legionista spadł na cztery łapy
Reklama

Czym konkretnie zaskarbił sobie względy trybun w niecały miesiąc? Już od pierwszego meczu nadaje ton drużynie. Zwycięski gol w debiucie z Bastią tylko i aż z karnego. Tylko, bo karny to zawsze karny, ale i aż, bo pokazuje jaką ma pozycję w szatni niemal od startu, byle komu nie daje się egzekwować jedenastek. Sytuacja, w której zawodnik wchodzi do nowej drużyny i z miejsca jest pierwszym wyborem do strzelania karnych, to ewenement. Poza tą bramką ukłuł jeszcze w jednym spotkaniu, do tego dorzucił dwie asysty. Klub jest liderem ligi, wygrał cztery z pięciu spotkań (jedno zremisował). Największa w tym zasługa jak przekonują eksperci właśnie nowych nabytków, a konkretnie byłego legionisty i Pablo Chavarriego, pozyskanego z Anderlechtu (już 3 strzelone gole). Kibice nie pozostawiają złudzeń – Ljuboja to lider linii ofensywnej. Przydałoby się jego alter ego w defensywie.

Sam Serb w wywiadzie dla oficjalnej strony Lens potwierdził, że miał ofertę także z innego klubu Ekstraklasy: – Latem skontaktował się ze mną klub z Polski. Finansowo oferta była bardzo interesująca. Ale wtedy dostałem propozycję z Lens, a zawsze chciałem dla tego klubu zagrać, więc długo się nie zastanawiałem – opowiada. Na pytanie co wniesie do szatni, a co na boisko, odpowiada po swojemu: z jednej strony podkreśla swoje doświadczenie, i że chciałby wspomóc nim grupę. Nie zrobimy błędu, gdy przetłumaczymy to jako: będę jednym z trzymających szatnię w garści. Po drugie: – Każdy zawodnik musi skupić się na sobie, a po meczu móc sobie spojrzeć w oczy i powiedzieć, że zrobił co tylko mógł – powiedział Ljubo francuskiej prasie. Innymi słowy w razie czego nie obejdzie się też bez opieprzania kolegów, którzy według niego nie dali z siebie dość? Kto miał okazję go oglądać, ten wie, że to więcej niż prawdopodobne. W Lens muszą się więc przygotować na ten sam teatrzyk, którego ten gracz był autorem w Legii, zarówno na boisku jak i w szatni, ale póki co nikt o to nie dba. Jak zawsze w futbolu, póki gracz daje dużo zespołowi na boisku, na wszystko inne oczy są przymknięte.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama