Dość odważną tezę w wywiadzie dla pilkanozna.pl postawił Arkadiusz Milik. Otóż, proszę państwa, okazuje się, że dla naszych piłkarzy najważniejszy jest mecz z Czarnogórą, tymczasem dla złych dziennikarzy wyłącznie jazda po Lewandowskim i reszcie kadry. Tak się sprawy mają. Chwilę wcześniej Arek, wygadany chłopak, oświadczył oczywiście, że polskich mediów wcale nie śledzi, „bo się nie da”, ale jak widać, świetnie wie, co w trawie piszczy i komu o co chodzi.
Klasyczny piłkarski przypadek pt. nie czytam, ale doskonale wiem, co piszą. Same bzdury!
19-latek z Leverkusen, właściwie już z Augsburga, mówi dalej: – Uważam, że dziennikarze mogliby oszczędzić sobie pewnych wypowiedzi. Naprawdę nie jest fajnie, gdy na swój temat słyszy się tylko złe rzeczy (…) Przedstawiciele mediów mogliby postarać się o lepszą atmosferę wprowadzając więcej optymizmu, bo przed nami przecież mecz o wszystko.
Arku, doceniamy, jak wiele wiesz o mediach. Jest tylko jeden problem: dziennikarze nie są od dbania o dobrą atmosferę, ani od wprowadzania optymizmu, żeby wam się lepiej grało. To wy zagrajcie najpierw jakiś dobry mecz o punkty, bo na razie to „wprowadzanie optymizmu” i sztuczne pompowanie balonika byłoby zwykłym oszukiwaniem ludzi.
Zdecydowanie bardziej odpowiada nam wersja: „Piłkarze reprezentacji mogliby postarać się o lepszą atmosferę, wygrywając z Czarnogórą. Przed nami przecież mecz o wszystko”. Prawda, że sensowne?
Fot. FotoPyk