Weszło z butami: Mateusz Bąk docenia Górkiewicza, stracił prawko, zna języki obce i czyta o mafii

redakcja

Autor:redakcja

29 sierpnia 2013, 13:47 • 3 min czytania

Kolejnym rozmówcą w naszym stałym dziale „Weszło z butami” został bramkarz Lechii Gdańsk, Mateusz Bąk.
Czego nie usunąłbyś z iPada?
Youtube’a i Safari.

Weszło z butami: Mateusz Bąk docenia Górkiewicza, stracił prawko,  zna języki obce i czyta o mafii
Reklama

Najlepszy obrońca, z jakim grałeś?
Sebastian Madera imponuje w aktualnej formie.

Co ci zostało z Portugalii?
Wspomnienia i możliwość krótkich, żartobliwych dyskusji z Deleu.

Reklama

A z Bułgarii?
Długi? (śmiech)

„Nie sądziłem, że tyle osiągnę” czy „liczyłem na więcej?”.
Zostało mi trochę grania, więc mam jeszcze swoje cele.

Najbardziej surowy trener, z jakim pracowałeś?
Mieliśmy takiego w Szkole Mistrzostwa Sportowego. Nazywał się Kraczon i gonił nas niesamowicie w wieku 14-15 lat.

Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?
Niech mu będzie, bo jestem z nim w pokoju. Trzy mecze, trzy bramki – Paweł Buzała.

Najlepszy napastnik, przeciwko któremu grałeś?
Już wtedy zaczynał się mocno rozwijać. Robert Lewandowski, kiedy grał w Lechu.

Najlepszy bramkarz Ekstraklasy?
Dusan Kuciak.

Studia – tak czy nie?
Magister turystyki aktywnej na gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.

Najbardziej niedoceniany ligowiec?
Tomasz Górkiewicz.

Ekstraklasa w telewizji czy spacer z psem?
Jedno i drugie. Często oglądamy mecze, ale mamy też z Pauliną buldoga francuskiego, więc na spacer trzeba też wyjść.

Tatuaże?
Są cztery i będzie jeszcze więcej.

Największy twardziel w lidze?
Chyba „Sobol”, nie?

Ulubiony ekspert piłkarski?
Smokowski i Twarowski. A z byłych piłkarzy Kazek Węgrzyn za egzaltację i hiperbolizację wydarzeń boiskowych.

Najlepszy technik?
Daisuke Matsui.

Mecz, po którym chciałeś zapaść się pod ziemię?
Niech będzie ostatnia wpadka, gdy grałem w Podbeskidziu z Lechią. Przegraliśmy 2:3 i popełniłem błąd przy strzale Ricardinho.

Największy symulant?
„Rado”.

Największy jajcarz w szatni?
Niech będzie Deleu. Fajnie brzmi, jak po polsku rzuca żartami.

Największa impreza po zwycięstwie?
Awans Lechii z piątej ligi do czwartej. Mieliśmy po 20-21 lat i dość grubą imprezę zorganizowaliśmy w Gdańsku.

Do you speak English?
Yes, very well.

Inne języki?
Portugalski z miesiąca na miesiąc słabnie, ale jeszcze bym się dogadał. Dziabnąłem też troszkę bułgarskiego.

Alkohol i hazard?
Hazard ani trochę, nigdy mnie nie pociągał. Alkohol jest dla ludzi, ale trzeba wiedzieć kiedy i gdzie, a w naszym przypadku zdarza się to rzadziej.

Najbardziej utalentowany młody piłkarz Lechii?
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co prezentuje popularny „Hiena”, czyli Paweł Dawidowicz.

Najlepszy przyjaciel z boiska?
Tęsknię za Mariuszem Sachą z Podbeskidzia.

Ile masz punktów na prawie jazdy?
Teraz chyba zero, ale kiedy grałem w Bielsku, straciłem prawko i musiałem ponownie zdawać egzamin.

Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
Kiedy dziennikarz insynuuje, że zawodnikom nie chciało się biegać. To niespotykane, bo każdy, wychodząc na boisko, daje z siebie sto procent.

Kto z Lechii do Turbokozaka (poza tymi, co już byli)?
Czekaj, patrzę po pozycjach… Może wprowadzimy coś nowego? Weźmy bramkarzy – Bąk i Małkowski.

Sędzia, z którym poszedłbyś na piwo?
Mógłbym z każdym, nie ma problemu. Uśmiechamy się do sędziów i mamy sympatyczne relacje.

Szydera w piłce – potrzebna czy drażniąca?
Humor jest potrzebny w życiu codziennym.

Najbardziej cenna koszulka, jaką się wymieniłeś?
Nie wymieniam się, nie przywiązuję wagi do tego.

Ostatnia książka, jaką przeczytałeś?
„Mafia po polsku” autorstwa dziennikarza śledczego, Bertolda Kittela. Historia mafii w Polsce na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, do której punktem wyjścia jest afera dotycząca Amber Gold.

Gej w szatni?
Nie mam problemu z tolerancją, ale szatnia piłkarska jest na tyle specyficznym miejscem, że ciężko byłoby temu pierwszemu się ujawnić.

Ilu dziennikarzy masz na czarnej liście?
ٻadnego.

Plan po zakończeniu kariery?
Chętnie zostałbym przy piłce. Może jako trener bramkarzy, ale prędzej bym się widział w oficjelach. Byłoby fantastycznie zostać dyrektorem sportowym Lechii. Mógłbym też pracować w telewizji, ale mam też pomysły na kilka swoich biznesów.

Najgorsza krytyka, jaką usłyszałeś?
Nie ma znaczenia. Kiedyś się przejmowałem, ale dziś to po mnie spływa.

Inwestycje – tak czy nie?
Tak, trzeba chować trochę śrubek do kieszeni, a trochę inwestować, by nie obudzić się z ręką w nocniku po przygodzie z piłką. Zainwestowałem w dom jednorodzinny, ale myślimy też w niedalekiej przyszłości nad lokalem w Warszawie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama