Pawłowski nie miał tak źle? Transferowe zamieszanie rodem z Peru

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2013, 10:52 • 2 min czytania

Okej, transfer Pawłowskiego do Malagi z mediacjami na linii Widzew – PZPN – Jaga – Malaga – zawodnik – Stacja Orbitalna na Marsie – Bóg wie kto jeszcze – prezydent trwała naprawdę długo, miała kilkanaście dynamicznych zwrotów i ostatecznie zakończyła się happy-endem podczas wczorajszego meczu z Barceloną. Okazuje się jednak, że problemy młodego chłopaka z Ozorkowa są niczym w porównaniu do dowcipu, jaki jednemu z tamtejszych zawodników zgotowałâ€¦ Peruwiański Związek Piłkarski.
W poszukiwaniu ciekawostek, którymi moglibyśmy nasycić wasze pragnienie wiedzy o latynoamerykańskim futbolu trafiliśmy na historię Jahirsino Baylona. Po kolei: w ubiegłym tygodniu jego zespół, Universitario, grał mecz z Melgarem. W 82 minucie po nieznanej bramce dla tych drugich, sztab szkoleniowy i część zawodników postanowiła werbalno-fizycznie wytłumaczyć sędziemu, że jego decyzje w spotkaniu nie zawsze były słuszne. Krótka pogawędka o jakości pracy arbitra zamieniła się w potężną awanturę i zaowocowała przerwaniem meczu na osiem minut przed końcem.

Pawłowski nie miał tak źle? Transferowe zamieszanie rodem z Peru
Reklama

Peruwiańscy działacze zaczęli się zastanawiać, co zrobić z tym fantem, a w międzyczasie Baylon, jeden z zawodników, którzy przebywali na murawie w feralnej 82 minucie zdążył zmienić barwy – z Universitario trafił do Union Comercio, z siedzibą oddaloną o… 900 kilometrów. Zamiast powtórki meczu, czy walkowera, związek – na nieszczęście Baylona – nakazał dogranie brakujących ośmiu minut w oryginalnych składach. Piłkarz chcąc nie chcąc wtarabanił się do pociągu/samolotu/samochodu (peruwiańska prasa milczy w tym palącym temacie!) i dotarł z powrotem na spotkanie Universitario – Melgar. Wynik 2:2, 82 minuta. Tuż po wznowieniu spotkania, konkretnie po czterech sekundach, Baylon… został zmieniony. Jego nowy klub zażądał bowiem, by w trosce o zdrowie zawodnika, nie pozwolić mu na dogranie meczu. Naturalnie wynik nie uległ zmianie, Baylon grzecznie podziękował i ruszył w kolejną na przestrzeni tygodnia, 900-kilometrową podróż.

Pawłowski przynajmniej nie musiał tyle latać.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama