Jego menedżer, Marek Citko w ostatnich dniach podróżował po Niemczech, szukając mu klubu w Bundeslidze. Waldemar Sobota osiągnął formę życia, ma swoje pięć minut. Obiega rywali z łatwością, z taką niczym nieskrępowaną lekkością, jest wręcz obrzydliwie pewny siebie i swoich umiejętności. Występem na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan – mimo niekorzystnego wyniku Śląska – tylko utwierdził nas w tym przekonaniu. Citce pozostaje już chyba wynająć campera, spakować walizki i ruszyć w podróż po Europie, bo chętnych do rozmów na pewno nie zabraknie.
Na początek najbardziej istotne statystyki, czyli realny wpływ Soboty na wynik. Co prawda na listę strzelców nie udało mu się wpisać, jednak mimo że okazję ku temu miał wyborną, to w tej konkretnej sytuacji bardziej należy pochwalić golkipera Hiszpanów, Beto, niż mieć pretensje do bohatera meczu z Danią. Niezły strzał i dobra, instynktowna interwencja. Z kolei dogranie, po którym wrocławian na prowadzenie wyprowadził Marco Paixao – palce lizać. Jak chciał, tak wyszło.
Sobota nie unikał ryzyka. Przeciwnie, gdy tylko pojawiała się szansa na drybling,nie zastanawiał się ani trochę. I trzeba przyznać, że były to wybory słuszne – na siedem prób, przeciwnik odebrał mu piłkę tylko raz! Ten cały „proces decyzyjny” – że użyjemy nomenklatury Jacka Gmocha – zawodził dopiero w późniejszej fazie. Zdarzało się bowiem 26-letniemu skrzydłowemu w dość prostych sytuacjach szukać kwadratowych jaj – wybierał nawet nie wariant numer jeden czy dwa, a sześć lub siedem. W efekcie piłka wędrowała do zdezorientowanego obrońcy Sevilli, zdziwionego przebiegiem akcji.
Zanim wjadą liczby, kilka wniosków.
– Mimo że jest prawonożny i był ustawiony z prawej strony, najczęściej zamiast biec z piłką do linii końcowej i dośrodkowywać, ścinał do środka, szukając małej gry. A to z Milą, a to z Paixao, kiedy indziej podawał w kierunku Kaźmierczaka – fajnie to wyglądało, jednak nie przyniosło wymiernej korzyści. Dwie akcje zakończone centrą – jeden gol i jeden rzut rożny.
– Po czerwonej kartce dla Dudu zmuszony był do cofnięcia się i atakowania z głębi pola. Wtedy trzy razy odebrał piłkę i momentalnie oddawał ją partnerom, nie angażując się w grę do przodu. Wiemy, że nie można być wszędzie, lecz w końcówce więcej od niego biegał na przykład Mila, którego ciężko określić mianem lekkoatlety.
– Bardzo dobra gra Soboty w pierwszych 60 minutach wynikała też z tego, że mądrze ustawiał się Krzysztof Ostrowski.
– Jeśli Sobota chce sprawdzić się na Zachodzie, koniecznie musi popracować nad grą w defensywie. Nie chodzi o same powroty, bardziej o właściwe przesuwanie się czy asekurację.
Statystyki:
Gole: 0
Asysty: 1
Strzały (celne/niecelne): 1/0
Strzały zablokowane: 1
Podania krótkie (celne/niecelne): 17/5
Podania długie (celne/niecelne): 0/1
Pojedynki główkowe (wygrane/przegrane) 1/2
Dryblingi (udane/nieudane): 6/1
Dośrodkowania (udane/zablokowane/nieudane): 1/1/0
Odbiory: 4
Straty: 8
Faulował: 1
Faulowany: 1
Spalone: 0