Nasza piłka jest popaprana. Jak patrzyliśmy dzisiaj na waleczny Śląsk, idący jak równy z równym z Sevillą do momentu czerwonej kartki, jak spojrzymy na dwie całkowicie różne połowy Legii ze Steauą… No i jak spojrzymy na wyniki zespołów, które wyeliminowały Piasta i Lecha – można się tylko złapać za głowę. Karabach przegrał 0:2 z Eintrachtem Frankfurt, ale najbardziej ucierpiał dzisiaj Ł»algiris Wilno, który wyjął piątkę od Red Bulla Salzburg i przekonał się wreszcie, co to poważny futbol.
Czar Marka Zuba się skończył, a Lech wygląda dzisiaj jak kompletni frajerzy. Albo gorzej, ale tego już nie warto pisać. Kamil Biliński i spółka na boisku mogli tylko marzyć, żeby jak najszybciej zjechać pod prysznic. Warto jednak dodać, że Red Bull nie strzelił dziś jako jedyny pięciu bramek. Wyczyn ten powtórzył Tottenham (5:0 z Dinamem Tbilisi) i Swansea (5:1) z Petrolulem Ploiesti (4 gol Bony’ego w 4 meczach dla Swansea).
Przy Anglikach warto się na moment zatrzymać, nawet jeśli czarowali na tle kompletnych kelnerów. Są jednak pewne przesłanki, by myśleć, że Tottenham bez Bale’a spadnie na cztery łapy i wcale nie musi grać gorzej niż w poprzednim sezonie. Szczególnie jeśli do tej mieszanki dołączy Erik Lamela i Willian. Spurs pokazali dzisiaj, że kluby z poważnych lig jednak mają w zwyczaju bez większych wygłupów brutalne eliminowanie ogórków.
Tym samym przeszliśmy w klimaty cieńszych zespołów. Ale czy na pewno? Dziś Tromso z Jarosławem Fojutem wyszło na niezłych kozaków i ograło 2:1 Besiktas. Tym samym, jest chociaż jeden człowiek Śląska Wrocław, który dzisiaj się cieszy. Miejsca na uśmiechy nie mieli nasi pozostali rodacy – Udinese dostało u siebie kompromitujące 1:3 od Liberca, a Zieliński grał 28 minut. Fiorentina dla odmiany niby ograła 2:1 Grasshoppers, ale w porównaniu z poprzednim sezonem, nie uległa poprawie sytuacja Rafała Wolskiego. Dzisiaj standardzik – ławka trybuny. Ale jeśli awans wygląda na klepnięty, jest szansa, że zagra w rewanżu…
W pozostałych, mniej ciekawych meczach z punktu widzenia polskich kibiców – zaskoczyli znów Kazachowie. Kondycja piłki w tamtych rejonach ewidentnie uległa poprawie, bo Aktobe uległo u siebie zaledwie 2:3 z Dynamem Kijów. Na 99% zatem odpadnie, ale kiedyś takie mecze dla krezusów oznaczało bezstresowe 5:0. A dziś ekipa gości mogłaby nie dać radę, gdyby dała wolne Younesowi Belhandzie. Zabawne. Chłopak, który wygrywał rok temu w Montpellier mistrzostwo Francji i był typowany na przyszłą gwiazdę Premier League – teraz będzie rozbijał się po Użhorodzie, a pierwsze szlify po przeprowadzce na Ukrainę zbiera… w Kazachstanie.