Reklama

Negocjacje, czyli pamiętnik znaleziony w Maladze

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2013, 12:05 • 5 min czytania 0 komentarzy

„Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz” – pisał dawno, dawno temu Tadeusz Boy-Ł»eleński. Minęło sto lat i okazało się, że największy ambaras jest właśnie wtedy. Dwa kluby chcą sprzedać Bartłomieja Pawłowskiego i tak bardzo chcą, że negocjacje trwają już parę tygodni, angażują coraz więcej osób, a do rozwiązania jest coraz dalej. Szczegóły negocjacji owiane są mgłą tajemnicy, ale naszym dzielnym reporterom udało się wejść w posiadanie bardzo ciekawego dokumentu w jeżyku hiszpańskim…
Poniedziałek
Wypożyczyliśmy Bartłomieja Pawłowskiego z Widzewa Łódź. Transfer uczciliśmy tradycyjnym polskim obiadem, czyli pierogami.

Negocjacje, czyli pamiętnik znaleziony w Maladze

Wtorek
Nie wypożyczyliśmy Bartłomieja Pawłowskiego z Widzewa Łódź. Polskie Ciało Statutowe powiedziało, że Widzew ma zakaz transferów, więc Pawłowski jest zawodnikiem Jagiellonii Białystok.

Środa
Chcemy wypożyczyć Bartłomieja Pawłowskiego z Jagiellonii.

Czwartek
Drugie Ciało Statutowe powiedział, że zakaz zakazem, ale wcześniej dokumenty wcześniejszymi dokumentami i Widzew może wypożyczyć Pawłowskiego. Chcemy wypożyczyć Pawłowskiego z Widzewa.

Piątek
Jagiellonia powiedziała, że no pasaran! Nam wszystko jedno, możemy wypożyczyć Pawłowskiego z Jagiellonii. Nie wiedzieliśmy, że w Polsce jest tyle rodzajów pierogów.

Reklama

Sobota
Jest nam wszystko jego od kogo, ale czy moglibyśmy wreszcie wypożyczyć Pawłowskiego? Trochę nam się spieszy.

Niedziela
Trzecie ciało statutowe powiedziało, że wcześniejsze dokumenty wcześniejszymi dokumentami, zakaz transferów zakazem transferów, a paragrafy paragrafami i Widzew mógł wcześniej wykupić Pawłowskiego. Widzew powiedział, że mógł, ale nie musiał, bo dokumenty mówią, że wystarczyło się zadeklarować, a on się zadeklarował. Jagiellonia powiedziała, że zadeklarował się za późno. Pawłowski powiedział, ze Jagiellonia i tak go nie chciała. Jagiellonia powiedziała, że przede wszystkim prawo. Nic nie rozumiemy, ale podziwiamy szacunek Polaków do prawa.

Poniedziałek
Zapytaliśmy Pawłowskiego – on też nic nie rozumie.

Wtorek
My rozmawialiśmy z Jagiellonią, Jagiellonia rozmawiała z Widzem, Widzew rozmawiał z Pawłowskim, Pawłowski rozmawiał z nami, my zadzwoniliśmy do polskiego związku.
OOOOO! Pracujemy!!! – powiedział pracownik związku.
Cieszymy się, ale jakoś nas to nie uspokaja.

Środa
Kluby nadal rozmawiają. Związek nadal pracuje. Pawłowski nadal nic nie rozumie. Oglądamy żubry.

Czwartek
Kluby nie rozmawiają. Obraziły się. Oglądamy dworek Chopina. Zadzwonił prezes z Hiszpanii. Zaczęliśmy mu tłumaczyć, ale po trzech minutach jęknął i się rozłączył.

Reklama

Piątek
Kluby zaczęły rozmawiać: obraziły się wielokrotnie i znowu przestały rozmawiać. Pawłowski trenuje. Związek pracuje. My jemy pierogi i uczymy się polskich słów.

Sobota
Wpadliśmy na świetny pomysł. Zadzwoniliśmy do naszego prezesa. Prezes powiedział, że Sobota jest za stary. Carramba!

Poniedziałek
W negocjacje zaangażował się prezes Boniek. Dla dobra polskiej piłki, która łączy tutejszych ludzi. Za słabo znamy polski, więc chyba nie zrozumieliśmy ostatniego zdania.

Wtorek
Widzew twierdzi, że Pawłowski jest ich, Jagiellonia twierdzi, ze Pawłowski jest ich, my twierdzimy, że chcielibyśmy, by Pawłowski był nasz i że mamy już dość pierogów.
Wiem! – krzyknął adwokat Jagiellonii – Mam rozwiązanie.
Ucieszyliśmy się.
Jedzcie bigos!
Chcemy do domu.

Środa
Negocjujemy. OOOO! Po południu do hotelu przyjechał jakiś Rumun z płytami DVD i powiedział, że jest lepszy od Pawłowskiego. Powiedzieliśmy, żeby wysłał CV do Hiszpanii. Poszedł szukać poczty.

Czwartek
Widzew nie kupił Pawłowskiego, ale chce go sprzedać. Jagiellonia bardzo chciała sprzedać Pawłowskiego, teraz nie chce go wypożyczyć. Wszyscy chcą więcej dinero.
Dinero? – ucieszył się kucharz – To obiad po angielsku! Mamy pierogi.
Jak to się mówi po polsku? „Macho na zakręcie”?

Piątek
Długi dzień. Negocjacje nabrały tempa.

13:00
Zadzwonił prezes Boniek i zaproponował, żebyśmy za wypożyczenie Pawłowskiego zapłacili polskiemu związkowi. Juan zaczął płakać. Prezes Boniek uspokoił go, że to tylko depozyt, a odsetki nie są wcale takie duże. My zapłacimy związkowi i zabierzemy Pawłowskiego, Pawłowski będzie grał u nas, a Widzew i Jagiellonia będą się mogły kłóć do woli. Kto wygra dostanie pieniądze od związku. Bardzo się nam to spodobało. Widzewowi i Jagiellonii nie spodobało się wcale.

15:00
Panowie, kończymy – powiedziałem twardo – O 20:00 mam samolot, więc albo się dogadamy, albo koniec rozmów i lecę do domu.
Widzew mnie wyśmiał. Jagiellonia mnie wyśmiała. Nawet prezes Boniek chichotał w słuchawkę. Muszę poćwiczyć bluff.

16:00
Przerwa na obiad. Nie jem. Nie pytajcie. Tak. Ruskie.

17:00
Przed wypożyczeniem Pawłowski miałby podpisać kontrakt z Jagiellonią, żebyśmy za pół roku nie mogli wziąć go za darmo. Widzew twierdzi, że wtedy Jagiellonia będzie miała papier, a gdy będzie miała papier, nic jej nie zmusi do podzielenia się pieniędzmi. Jagiellonia powiedziała, że i tak nic jej nie zmusi, prezes Boniek przekonywał, że pieniądze złożone na koncie związku będą bezpieczne, Pawłowski płakał. Juan też.

18:00
Znowu przyszedł Rumun z płytami DVD. Odesłaliśmy go do Jagiellonii. Jagiellonia powiedziała, że go nie chce. Hm, Pawłowskiego też nie chciała … Może rzeczywiście kupić Rumuna?

19:00
Dorzuciliśmy do kontraktu mecz towarzyski z tym, od kogo wypożyczymy Pawłowskiego. Chyba niepotrzebnie, bo teraz oba kluby zaczęły się obrzucać także pierogami.

20:00
Nasz samolot odleciał. My powoli też już zaczynamy.

21:00
Widzew powiedział, że no pasaran i że nie podpisze aneksu do umowy.

21:30
Si jo l’estiro fort per aqua
i tu l’estires fort per allà,
segur que tomba, tomba, tomba,
i ens podrem alliberar!

23:00
Idziemy spać. Jutro kolejny dzień negocjacji.

…

18.03.2062, „Głos Malagi”
Jestem bardzo szczęśliwy, że sprawa znalazła wreszcie finał – powiedział „Głosowi Malagi” polski piłkarz Bartłomiej Pawłowski – Debiut w drużynie Malagi jest dla mnie najwspanialszym dniem w życiu i ukoronowaniem mojej przygody z piłką.

Miguel (7 lat) i Xavier (8 lat), zawodnicy naszej szkółki piłkarskiej, wyprowadzili dziarskiego staruszka na środek boiska i pomogli mu dokonać pierwszego kopnięcia piłki. Entuzjazm trybun nie miał granic. Atmosfery święta nie zakłócił nawet incydent z udziałem przedstawicieli dwóch polskich klubów, którzy pobili się o miejsca w loży VIP.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...