Poważne kluby, znane nazwiska, mało gry w piłkę. Zawisza bierze Francuza z dużym „ale” w CV

redakcja

Autor:redakcja

04 lipca 2013, 17:55 • 3 min czytania

Tak to zwykle w polskich warunkach wygląda, że jak już do Ekstraklasy trafia ktoś mogący pochwalić się poważnymi firmami w swoim CV, to zwykle ciągnie się za nim jakieś „ale”. Zwykle to „ale” oznacza, że albo w tych klubach nigdy nie zagrzał miejsca, albo grał w nich pięć, dziesięć lat temu, a później zjeżdżał tylko po równi pochyłej. Idealny przykład – Herold Goulon. Wielki, silny, prawie dwumetrowy defensywny pomocnik, którego właśnie kontraktuje Zawisza.
Pierwszy problem polega na tym, że facet ma 25 lat i od dobrych kilku miesięcy, właściwie od roku, zupełnie nic się wokół niego nie działo. Miotał się w poszukiwaniu klubu, ale nie podpisał z nikim kontraktu. Drugi problem jest już bardziej złożony, więc warto prześledzić krok po kroku.

Poważne kluby, znane nazwiska, mało gry w piłkę. Zawisza bierze Francuza z dużym „ale” w CV
Reklama

Goulon jako młody chłopak szkolił się w renomowanym francuskim ośrodku w Clarefontaine. Kiedy trafiał stamtąd do Middlesbrough, anonsowano go zgodnie z prawdą jako silnego i dobrego technicznie pomocnika. A nawet – tu już zdecydowanie na wyrost – jako nowego Patricka Vieirę. Został wprawdzie sprowadzany z myślą o tym, że będzie stawiał pierwsze kroki w rezerwach, problem w tym, że przez dwa lata ani razu nie wychylił nosa poza drugi zespół. Wrócił do Le Mans i tu wreszcie rozegrał pełny sezon w Ligue 1. Z francuską młodzieżówką pojechał nawet na turniej do Tulonu. Ten sezon – 2009/2010 – warto zapamiętać, bo to jak dotąd jedyny, w którym Goulon faktycznie GRAف W PIفKĘ i robił to tydzień po tygodniu.

Później znów trafił na Wyspy. Sam Allardyce sprowadził go do Blackburn, ale Herold zagrał w jego barwach dosłownie czterokrotnie – raz w wyjściowym składzie. Blackburn akurat zbierało baty 1:7 od Manchesteru United, choć Francuz nie uczestniczył w tym od początku do końca, bo już po 28 minutach na boisko wszedł za niego Junior Hoilett. Kiedy w klubie pojawił się nowy menedżer – Steve Kean – nowy nabytek Zawiszy nie miał już czego szukać. Nie pojechał nawet na obóz z zespołem. Nie przeszedł też testów w FC Koeln, więc został wypożyczony na dwa miesiące do Doncaster Rovers. Zaliczył kilka spotkań, ale 60 dni szybko minęło i na tym koniec.

Reklama

W sezonie 2011/2012 Goulon rozegrał w barwach Blackburn 6 meczów w Championship i 8 spotkań w rezerwach. Kiedy przed rokiem wygasł mu kontrakt, słuch o nim praktycznie zaginął. To znaczy inaczej – wiadomo, że był sprawdzany przez Rayo Vallecano i FC Metz, ale w żadnym z tych klubów się nie zahaczył. فączono go z portugalskim Olhanense, ale to też był niewypał.

Krótko mówiąc – do końca celował wysoko. Ciągle próbował zatrudnić się w poważnym klubie, ale nigdzie – i chyba żaden to jednak przypadek – absolutnie nikt go tam nie chciał. Aż wreszcie zechciał beniaminek polskiej Ekstraklasy. Trzeba przyznać, trochę zjechał ze swoich dużych oczekiwań.

Co pokaże w lidze? Nie sposób wyrokować. Tarasiewicz jest do niego przekonany i zdecydowany dać szansę.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama