Kiedy rok temu Jan Urban po raz drugi został trenerem Legii, część kibiców od razu przechrzciła go na Jana Octobera. Miał bowiem w Warszawie nie dotrwać nawet do października, a co było dalej – wiemy wszyscy. Ale to dla niego koniec dobrych wiadomości. Statystyka z ostatniej dekady jest bezlitosna: sugeruje, że Urban wyjścia ma dwa – albo powoli pakować walizki, albo… być jak Maciej Skorża. Niby to tylko liczby, tyle że wyjątkowo brutalne.
Rok w rok ten sam scenariusz. Szkoleniowiec mistrza Polski bohaterem jest do momentu, w którym wyjeżdża za swoją drużyną poza krajowe podwórko. Szybko zatrzaśnięte bramy Ligi Mistrzów, nie częściej niż raz na kilka sezonów lekko uchylona furtka do Ligi Europy. I wreszcie wpierdol. Eurowpierdol. Gdyby o popisach polskich pucharowiczów powstał kiedyś film – oczywiście krótkometrażowy i niskobudżetowy – jeszcze zanim byśmy zdążyli wygodnie rozsiąść się w fotelach, już byłoby po wszystkim. A zamiast napisów końcowych – tytuły prasowe. I klasyczna narodowa dyskusja:
– „Aj, tak niewiele zabrakło!”
– „Mogli się wzmocnić, a nie robić wyprzedaż!”
– „Zabrakło rytmu meczowego…”
Wygrywając Ekstraklasę, trenerzy podpisują na siebie wyrok. Przegrane mecze eliminacyjne to najczęściej symboliczny koniec mistrzowskiej drużyny. Apogeum osiągnięte, a później – we wrześniu, najdalej w październiku – nadchodzi „niespodziewane” zmęczenie pucharami. Jedna wpadka w lidze, druga, zaraz jakiś bezbarwny remis. Robi się nerwowo, a szkoleniowiec już jakby nie tak dobry, jak w czerwcu. Nie pewny siebie, tylko zarozumiały. Odważny? Umie ustawić zespół pod przeciwnika? O nie, co to, to nie. Po prostu przekombinował. Już w czasie przeszłym, bo właśnie trwa konferencja prasowa, na której przedstawiają jego następcę.
Zaledwie JEDEN trener – przez ostatnich DZIESIĘĆ lat – w jednym sezonie sięgnął po tytuł, a kolejny zakończył na dotychczasowym stanowisku. Urban może być drugim, po Skorży. Tyle że Lenczyk, Maaskant, Zieliński, Michniewicz, Kasperczak i Liczka też chcieli, ale zimą – zamiast rozpisywać plan przygotowań do rundy wiosennej – rozpisywali co najwyżej plan wycieczek. Do rundy rewanżowej doczekali tylko Wdowczyk i Skorża, któremu jednak w końcu też pokazano drzwi.
2012/13 – Jan Urban – ?
2011/12 – Orest Lenczyk -> wyleciał 31 sierpnia 2012 (po 2. kolejce)
2010/11 – Robert Maaskant -> wyleciał 7 listopada 2011 (po 13. kolejce)
2009/10 – Jacek Zieliński -> wyleciał 3 listopada 2010 (po 11. kolejce)
2008/09 – Maciej Skorża -> wyleciał 15 marca 2010 (po 20. kolejce)
2007/08 – Maciej Skorża -> POZOSTAŁ NA STANOWISKU, BO OBRONIŁ TYTUŁ
2006/07 – Czesław Michniewicz -> wyleciał 22 października 2007 (po 11. kolejce)
2005/06 – Dariusz Wdowczyk -> wyleciał 13 kwietnia 2007 (po 20. kolejce)
2004/05 – Werner Liczka -> wyleciał 30 czerwca 2005, od razu po sezonie
2003/04 – Henryk Kasperczak -> wyleciał 14 grudnia 2004 (po 13. kolejce)
To „zmęczenie materiału” w ciągu pół roku po zdobyciu mistrzostwa jest takie typowo polskie. Sprawdzamy europejski TOP 5, start od sezonu 2003/04. Liczymy trenerów, którzy najpierw sięgnęli po tytuł, a w TRAKCIE następnego sezonu zostali ZWOLNIENI.
– Anglia: Mancini
– Niemcy: Magath, Heynckes
– Hiszpania: Capello, Schuster
– Włochy: Mancini
– Francja: Perrin
Pięć najlepszych europejskich lig – siedmiu trenerów. Nasza Ekstraklasa – ośmiu. Jesteśmy lepsi.