Rozlosowano dzisiaj pary w europejskich pucharach, zwanych również eurowpierdolami. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tym razem nasze kochane pucharowe wizytówki nie skompromitują się nim minie pierwszy miesiąc wakacji, ale na wszelki wypadek przypominamy:
– w futbolu nie ma już słabych drużyn
– byliśmy na nieco innym etapie przygotowań, niż nasz rywal
– podróż do Finlandii, gdzie jest nieco inny klimat na pewno wykończyła naszych zawodników. Wiadomo, że rodzimym piłkarzom łatwiej jest w klimacie – określmy to – kontynentalnym
– podróż do Armenii/Czarnogóry, gdzie jest nieco inny klimat na pewno wykończyła naszych zawodników. Wiadomo, że rodzimym piłkarzom łatwiej jest w nieco chłodniejszym klimacie
– Macedonia poczyniła w ostatnich latach gigantyczny postęp i dorównuje powoli do solidnych europejskich lig
– Armenia też
– Karabach już nie raz i nie dwa udowadniał swoją wartość na arenie międzynarodowej
Tyle usprawiedliwień na koniec lipca dla piłkarzy i trenerów, teraz zaś nasza krótka analiza. Po pierwsze, Lech i Legia powinny zjeść swoich rywali między drugim śniadaniem i popołudniową drzemką, w międzyczasie jeszcze wychodząc na fajkę. Jeśli tego nie zrobią… Cóż, będziemy zaskoczeni, ale zaznaczamy, że remis z Mołdawią też nas zaskoczył. W ogóle od jakiegoś czasu (od Jagi z Pawłodarem?) trwamy w stanie permanentnego zaskoczenia mizerią rodzimego futbolu i powoli musimy się chyba do tego uczucia przyzwyczajać.
Dalej Śląsk – dwumecz z Czarnogórą lub Armenią. Powiedzielibyśmy, że spacer, ale we Wrocławiu formację napastników tworzy uznany tercet kabaretowy, zaś po oddaniu Ćwielonga i Kowalczyka, pomoc i obrona też nie wyglądają wcale okazale. Może Levy coś z tego poskłada, ale obstawiamy męki. No i tradycyjny eurowpierdol w kolejnej rundzie. Wreszcie nasz ulubiony Piast. Z jednej strony: Karabachem w Krakowie straszy się małych piłkarzy („jak nie będziesz jadł mięsa, to przegrasz z Karabachem”), a gliwiczanie nie wyglądają o wiele lepiej, niż ówczesna Wisła. Z drugiej – Metalurg Skopje dopiero co odebrał 1:6 od Ruchu Chorzów. Dużo może więc zależeć od wyniku pierwszego dwumeczu oraz… przypadku. Podgórski dorzuci coś na nos, Trela wyjmie ze dwie setki i jakoś pojadą. Tak czy owak – jeśli stawiać pieniądze, to raczej na Lecha oraz Legię.
Reasumując – mogło być gorzej. Niestety jesteśmy już na tym szczeblu, gdzie nawet pierwsza runda, w której tradycją polskich zespołów było „golenie frajerów”, może być dla nas morderczą przeszkodą nie do przejścia, dlatego losowanie trzeba uznać za dość szczęśliwe. Z drugiej – jest spory potencjał do spieprzenia roboty i boimy się, że nasi ligowcy nie zawahają się go wykorzystać.