Jimmy Jump o wbieganiu na boiska, Król znów złamał obietnicę, w Izraelu chcą Milę

redakcja

Autor:redakcja

25 maja 2013, 08:15 • 11 min czytania

Zapraszamy na sobotni przegląd prasy. Wbrew tym kilku hasłom, które znalazły się w tytule, temat przewodni jest dość oczywisty. Jeśli wydaje wam się, że o Borussii i Bayernie wszystko wie już każdy niemowlak, przejrzyjcie kilka poniższych tekstów, a przekonacie się czy tak jest naprawdę.

Jimmy Jump o wbieganiu na boiska, Król znów złamał obietnicę, w Izraelu chcą Milę
Reklama

FAKT

Neveling: Lewandowski to poziom Messiego i Ronaldo

Reklama

Kto wygra finał Ligi Mistrzów?
– To proste. Oczywiście, że Borussia.

Na papierze wygląda słabiej.
– Po dwóch przegranych finałach w 2010 i 2012 roku, Bayern zwyczajnie musi wygrać. Nikt w Monachium nie bierze innego scenariusza pod uwagę. Ciśnienie jest ogromne.

Bayern musi, Borussia tylko może.
– Dokładnie. Poza tym, proszę zobaczyć, jaką trudność Bawarczykom sprawiały mecze z BVB na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Do tego dochodzi ogromna rzesza fanów, jaka przyjedzie oglądać finał. Kibice Borussii zawsze są głośniejsi!

Właśnie, na czym polega fenomen takiego zainteresowania BVB? Dla nas, Polaków, widok pełnego 80-tysięcznego stadionu, i to co tydzień, jest co najmniej dziwny.
– W Dortmundzie piłka jest… całym życiem. Przez cały tydzień nie ma innych tematów niż następny mecz. Pierwszy raz na stadionie zawsze jest wyjątkowy. Nie ma siły, żeby człowiek nie był pod wrażeniem tej otoczki, atmosfery. Skąd to się wzięło? Dortmund utrzymywał się kiedyś głównie z górnictwa, mieliśmy dużo kopalń. Dla wielu górników futbol był jedyną odskocznią. Nie było w tym mieście zbyt wielu innych rozrywek. Tylko piłka. Dziś to wszystko przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Jimmy Jump dla Faktu: Fajnie byłoby pobiec do Lewandowskiego

W ubiegłym roku pytałeś mojego znajomego, czy mógłby ci załatwić bilet na Euro 2012. Przyjechałeś w końcu do Polski?
– Bardzo chciałem, bo to byłyby moje trzecie kolejne mistrzostwa Europy. Miałem wyskoczyć na murawę w Warszawie podczas półfinału Niemcy – Włochy. Zrobiłem sobie nawet specjalną koszulkę z wizerunkiem Karola Wojtyły. Ale to już był ten okres kiedy zaczęły się moje problemy ekonomiczne. I nikt mi wtedy nie pomógł.

Nie wierzę, że nikt się nie zgłasza. Przecież ktoś mógłby umieścić reklamę swojej firmy na twojej koszulce i jej nazwę w telewizji zobaczyłyby miliony. Nie mówiąc o internecie.
– Dostawałem wiele wiadomości. „Słuchaj Jimmy, musimy nakręcić ten twój skok. Witam panie Jump, jestem z telewizji, możemy się spotkać?”. I tak dalej. Ale ostatecznie nikt nie zdecydował się na współpracę. Jestem znany, mam ponad 200 tysięcy fanów na Facebooku, ale mam wrażenie, że ludzie się mnie boją. Myślą, że jestem jakimś pieprzonym terrorystą, drugim Osamą bin Ladenem, podczas gdy moje wskakiwanie na boisko ma symbolizować wolność.

Czujesz się nierozumiany przez innych?
– Po prostu wiem, że tak już wygląda ten nasz popierdolony świat. Chociaż czasami bywa też piękny.

RZECZPOSPOLITA

Duży tekst pt. „Spieszmy się kochać Niemców”.

Każdy serial musi mieć szwarccharakter. A oni się wyjątkowo nadawali. Krążyli po powojennym futbolu z ciężarem złych skojarzeń i ponurymi minami, dochodząc do finału co drugiego wielkiego turnieju i gasząc światło wszystkim grającym pięknie. Węgrom w 1954, Polakom i Holendrom w 1974, Francuzom w 1982, Anglikom w 1990 i 1996. A gdzie Niemcy nie mogli, tam Bayern Monachium posłali. Choćby po to, żeby wyrachowaną grą przerwał w latach 70. rządy pięknego Ajaksu Amsterdam. Bramkarz Bayernu i niemieckiej reprezentacji Harald Schumacher po brutalnym faulu na Patricku Battistonie w mundialu 1982 (wyłamał Francuzowi dwa zęby i odesłał nieprzytomnego do szpitala) jeszcze po wielu latach był w czołówkach francuskich plebiscytów na najbardziej nielubianego obcokrajowca. Przegrywał tylko z Hitlerem. Bayern, Niemcy – to była arogancja wcielona. Cytując angielskiego pisarza Davida Winnera, futbol bez nich byłby jak „Gwiezdne wojny” bez Lorda Vadera. Dziś Winner już by tego tak kategorycznie nie powtórzył. Dziś Lord Vader jest mile widzianym kuzynem Anglików, kibice nie tylko w Polsce kochają Borussię Dortmund, nie tracąc pokory, podziwiają Bayern, który w półfinale Ligi Mistrzów był za szybki i za wściekły dla Barcelony. Kibicują odmienionej reprezentacji Niemiec, która była ozdobą Euro 2012 i ostatniego mundialu, choć do finału nie doszła.

GAZETA WYBORCZA

Richard Grootsholten dyrektorem Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie Lubin

Holender Richard Grootsholten został dyrektorem technicznym Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie Lubin. Wcześniej działał w Sparcie Rotterdam, współpracował z Ajaksem i holenderską federacją. Zagłębie inwestuje w przyszłość i chce stworzyć system szkolenia młodych zawodników, który będzie sławny w Europie. Grootsholten ma 47 lat. Jako piłkarz występował w ADO Deng Haag. Później rozpoczął pracę szkoleniową – był drugim trenerem Sparty Rotterdam, dyrektorem sportowym oraz dyrektorem technicznym Akademii Piłkarskiej klubu z Rotterdamu. Pracował dla holenderskiej Federacji Piłkarskiej, należał do grupy odpowiedzialnej za restrukturyzację systemu szkolenia młodzieży. Współpracował z Ajaksem Amsterdam przy systemie obserwacji piłkarskiego rozwoju młodych zawodników. W 2008 roku – jako dyrektor Sparty Rotterdam – otrzymał prestiżową nagrodę im. Rinusa Michelsa za stworzenie Najlepszej Akademii Piłkarskiej w Holandii. Do nagrody tej nominowany był także w latach 2007 i 2009. Przez cztery lata pracował w Kanadzie jako drugi trener oraz dyrektor techniczny Vancouver Whitecaps. Przygotowywał projekty szkoleniowe dla RPA i Rosji.

Wielka noc Borussii na Wembley? – czyli Rafał Stec z Londynu.

Jürgenowi Kloppowi pewnie nawet nie przemknęło przez głowę, że jeszcze tylko jeden mecz dzieli go od wtargnięcia do historii futbolu sąsiadów jako trenera, któremu polscy piłkarze zawdzięczają najwięcej od ćwierćwiecza. I trenera, od którego więcej osiągnęli z polskimi piłkarzami jedynie Kazimierz Górski oraz Antoni Piechniczek, brązowi medaliści mundiali. Liczba mnoga jest tutaj niezbędna. Najcenniejsze klubowe trofeum nasi już wszak obcałowywali, Zbigniew Boniek i Jerzy Dudek czynili to wręcz w glorii bohaterów finałów. Dopiero jednak Klopp zbudował, oczywiście nieintencjonalnie, najbardziej polską wśród drużyn zagranicznych. I wyniósł ją pod szczyt Ligi Mistrzów – akurat w czasach, jakże przyjemny to paradoks, zejścia naszej piłki na dno. Dno wybrukowane klęską wszech czasów reprezentacji w eliminacjach MŚ w RPA oraz tandetnym popisem na Euro 2012. Wpływy polskie są poza dyskusją. Robert Lewandowski nie opuścił żadnego meczu Ligi Mistrzów, strzelił w nich 10 goli. فukasz Piszczek opuścił jeden – ten bez znaczenia z Manchesterem City, po zapewnieniu sobie awansu do 1/8 finału. Kubę Błaszczykowskiego ominęły trzy – ale wiosną, w rozstrzygających rundach, nie zasłużył się tylko dla remisu w Maladze.

POLSKA THE TIMES

Jeden kraj, dwie różne wizje – przed finałem Borussii z Bayernem.

Przepaść dzieli obu finalistów również pod względem finansowym. Borussia płaci swoim piłkarzom dwa razy mniej niż Bayern (trzy razy mniej niż pokonany przez nią w półfinale Real Madryt). Bawarczycy, po latach zaciskania pasa, mogą dziś z kolei rywalizować z najbogatszymi klubami Europy. Próbkę swoich możliwości pokazali latem 2007 r., wygrywając wyścig o pozyskanie Francka Ribery’ego. Płacąc za Francuza 25 mln euro, przebili oferty Realu, Manchesteru Utd., Arsenalu i Barcelony. Tyle samo kosztował kupiony dwa lata później z Realu Arjen Robben. Rok temu klub z Monachium zapłacił 42 mln za Javiego Martineza. Od nowego sezonu będzie tam również występować Mario Goetze, podkupiony za 37 mln z Borussii. Co najmniej 25-30 mln euro ma kosztować Robert Lewandowski (od dawna mówi się, że jest dogadany z Bayernem), kolejny piłkarz klubu z Dortmundu. W Bawarii nie oszczędzają również na trenerach. 17 mln euro rocznie (według „France Football”) będzie zarabiać nowy szkoleniowiec mistrzów Niemiec Josep Guardiola. To więcej niż otrzymali za ten sezon Jose Mourinho w Realu (15,3 mln) i Carlo Ancelotti w PSG (13,5 mln euro rocznie). Stać ich na to. W ubiegłym roku zysk klubu z Monachium wyniósł 11,1 mln euro – najwięcej w historii. Obroty, w stosunku do sezonu 2010/2011, wzrosły o ponad 40 mln i wyniosły 332,2 mln euro. Klub ma potężnych sponsorów, tylko od firmy T-Mobile, której logo noszą na koszulkach piłkarze, otrzymuje rocznie 18 mln euro. Kolejnym atutem Bayernu są kibice – w ciągu 10 lat liczba zarejestrowanych fanów wzrosła blisko dwukrotnie. W ubiegłym roku przekroczyła 185 tys.

SUPER EXPRESS

Jerzy Dudek: Borussia przypomina mi Liverpool z 2005 roku

Wszyscy skazują Borussię na pożarcie. Słusznie?
– Mam nadzieję, że nie. Borussia przypomina mi Liverpool, wtedy gdy wygrywaliśmy Ligę Mistrzów. Też byliśmy kopciuszkiem, mało kto na nas liczył. Na fanpage’u zamieściłem swoje zdjęcie z dwoma medalami Champions League, złotym i srebrnym. Ł»yczę naszemu tercetowi, by w sobotę wieczorem mógł się pochwalić tym pierwszym kolorem.

O ile maleją szanse Dortmundu ze względu na kontuzję Mario Goetzego?
– O 20-30 procent. Na jego braku ucierpi też Lewandowski, bo swoją kreatywnością Goetze stwarzał mu niemal nieograniczone możliwości.

Z kontuzją zmaga się też فukasz Piszczek. Tyle że on zagra, a potem podda się operacji i nie pomoże Polsce w meczu z Mołdawią. Co o tym sądzisz?
– To, co się stało, jest uwłaczające dla reprezentacji Polski. Skoro فukasz pół roku grał na zastrzykach, to tydzień dłużej niczego by nie zmienił. Piłkarz musi słuchać tego, co mówią mu w klubie, ale pewnie liczył na wsparcie sztabu kadry. Bo nie wierzę, że nie chciał w tym meczu wystąpić. To kluczowy zawodnik. Słyszę, że ma nam pomóc w jesiennych spotkaniach o wszystko. Tyle że jak coś nie pójdzie z Mołdawią, to będzie „posprzątane” już teraz.

Kobieciarz, homofob i fanatyk ruszają na Bayern, czyli kto jest kim w szatni Borussii?

فukasz Piszczek (28 l.)

„Gazownik szybszy od Bolta”

Jest kibicem Górnika Zabrze. Ukończył Technikum Gazownicze. Przed dziewięcioma laty z czterema golami był najlepszym strzelcem mistrzostw Europy do lat 19 w Szwajcarii. Na obrońcę przekwalifikował go trener Herthy Berlin, Lucien Favre. Piszczek imponuje przyśpieszeniem i podobno na odcinku 30 metrów jest szybszy niż Usain Bolt, jamajski rekordzista świata na 100 metrów. Reprezentant Polski ma dwóch braci – Marka i Adama, którzy również grali w piłkę.

Neven Subotić (25 l.)

„Wielbiciel piękna”

Serb to typ skandalisty. Ma słabość do kobiet i samochodów. Co chwila można usłyszeć o jego miłosnych podbojach. Nie ma żadnych oporów, aby poderwać dziewczynę kolegi. Podobno miał romans z wybranką serca Matsa Hummelsa. Kiedyś zorganizował w domu imprezę, na której miało dojść do gwałtu. Ostatecznie został uniewinniony. Lubi szybką jazdę. Nieraz musiał płacić mandaty za przekroczenie prędkości.

Mats Hummels (25 l.)

„Wychowanek Bayernu”

Pochodzi z piłkarskiej rodziny. Piłkarskiego abecadła nauczył się w… Bayernie, gdzie pracował jego ojciec Hermann (były piłkarz), odpowiedzialny za szkolenie młodzieży. Tata stracił pracę po tym, jak jego syn przeszedł do Borussii. Młodszy o dwa lata brat Matsa Jonas występuje w 3-ligowym Unterhaching i także jest stoperem. Hummels jeździ luksusowym mercedesem.

PRZEGLĄD SPORTOWY

فukasz Piszczek: Na ten mecz pracowałem całe życie

Jeżeli mielibyśmy wskazać drużynę, która w ostatnich sezonach popsuła najwięcej krwi Bayernowi, do głowy przychodzi właśnie Borussia.
– Od kiedy jestem w Dortmundzie, z Bayernem przeważnie wygrywaliśmy. Na pewno przez te trzy lata trochę ich podrażniliśmy.

Czas na decydujące starcie?
– Jesteśmy przygotowani, że będą chcieli sobie odbić te porażki.

Borussia, na tle rozgwieżdżonego i hałaśliwego Bayernu, to klub działający trochę na uboczu, za to rodzinny. Pan chyba dobrze się czuje w takim klimacie?
– Zgadza się, dlatego nie myślę o żadnych zmianach.

W tym sezonie, mówimy o grze w Lidze Mistrzów, od początku byliście nienasyceni. Dopadaliście do gardeł rywali i już nie puszczaliście.
– Mieliśmy w pamięci poprzedni sezon, w którym niektórzy nam zarzucali, że nie poradziliśmy sobie w Lidze Mistrzów. Siedziało to w naszych głowach. Chcieliśmy, może nie udowodnić, ale pokazać tym, którzy w nas nie wierzyli, że zebraliśmy już tyle doświadczeń, iż możemy wygrywać. W grupie trafiliśmy na samych mistrzów krajów i to nie byle jakich. Może to nam pomogło. Wiedzieliśmy, że to topowe drużyny i byliśmy szczególnie zmobilizowani. Rok wcześniej graliśmy z zespołami uznanymi, ale nie tak wielkimi firmami i może to nas zgubiło. Dojrzeliśmy, co przydało się w kolejnych rundach.

Ziemia Obiecana kusi Milę

Zakontraktowaniem Sebastiana Mili poważnie jest zainteresowany Hapoel Beer-Szewa. Za miesiąc wygasa umowa tego zawodnika ze Śląskiem. Informację o zainteresowaniu ze strony Izraelczyków uzyskaliśmy z wiarygodnych źródeł, choć agent piłkarza nie chce się oficjalnie wypowiadać na temat przyszłości swojego klienta. – Tak będzie lepiej. Uważam, że i tak wokół Sebastiana jest już za dużo zamieszania – tłumaczy menedżer Daniel Weber. Potencjalny pracodawca Mili, którego trenerem w sezonie 2012/13 był niejaki… Elisha Levy (jego poprzednikiem był równie swojsko nazywający się szkoleniowiec Guy Levy), zakończył rozgrywki ekstraklasy na ósmym miejscu. Podstawowym zawodnikiem Hapoelu Beer-Szewa jest znany z występów przy Konwiktorskiej Aviram Baruchyan. W przeszłości barw tej drużyny bronili m.in. Maor Melikson, Marek Citko, a także były napastnik Śląska, a obecnie komentator telewizyjny Remigiusz Jezierski. Otwarte pozostaje pytanie, czy Mila zdecydowałby się na przeprowadzkę do domu z bunkrem w miejscowości położonej kilka kilometrów od Autonomii Palestyńskiej, na którą co kilka miesięcy spadają rakiety islamskich bojowników. Cztery lata temu w Izraelu występował Dalibor Stevanović. Zdążył rozegrać w barwach Maccabi Petach-Tikwa zaledwie 10 spotkań. Rozwiązał kontrakt niemal natychmiast po tym, jak usłyszał w telewizji, że zaraz wybuchnie wojna.

” Król to Pinokio”. Prezes znowu złamał obietnicę

Pieniędzy nie ma. Jak to mówi mój klient Adam Kokoszka, oznacza to, że Król jest nagi, a w dodatku Pinokio – informuje reprezentująca tych zawodników mecenas Agata Wantuch. Deklaruje, że była to ostatnia próba dogadania się z właścicielem Polonii Warszawa. – Nie ma kasy, nie ma rozmowy – zapewnia. Śląski biznesmen dążył do ugody z tymi graczami Polonii (zadłużenie jest wyższe niż milion złotych, ale gdyby przelał tę kwotę, zawodnicy rozważyliby podpisanie porozumień o późniejszej spłacie reszty), ponieważ musi uregulować długi za 2012 rok, by Komisja Odwoławcza przyznała licencję jego klubowi. Komisja Licencyjna uznała, że Polonia nie spełnia wymagań. Klub zaskarżył tę decyzję, ale nie ma argumentów, by Komisja Odwoławcza przychyliła się do jego wniosku. Oficjalna decyzja zapadnie 28 maja.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama