I to jest właśnie cały urok tej ligi. Legia zdobywa mistrzostwo Polski po beznadziejnym meczu z Widzewem dzięki beznadziejnej grze Lecha z Podbeskidziem, a najlepszym zawodnikiem legionistów jest w tej kolejce Fabian Pawela. Czesław Michniewicz zapowiadał przed meczem, że po 90 minutach nie będzie dwóch rannych, a co najwyżej jeden zabity i już wiemy, kto nim jest. Piłkarze Lecha Poznań, którzy okazali się dziś wyjątkowo miłosierni. I postąpili na zasadzie: „nie chcecie mistrza? Nie szkodzi. I tak wam go damy!”.
Ten mecz był idealnym podsumowaniem całego sezonu, wręcz symbolem. Jeżeli planujecie obstawiać jakikolwiek wynik, najlepiej od razu dać sobie spokój. Jeżeli myślicie, że spadkowicze są pewni, tak samo. Tu nie ma znaczenia, że na jedną drużynę przyjeżdża cały TIR skautów – najprawdopodobniej ci obserwowani i tak zostaną sparaliżowani. Michniewicz obawiał się, że jego zespół, przy absencji Dariusza Łatki, może zostać zdominowany w środku pola i co się okazało? Ł»e praktycznie wszyscy pomocnicy Lecha zagrali chyba najgorsze mecze w życiu, a Podbeskidzia najlepsze. Tonew niby coś jeszcze szarpał, ale zupełnie bez efektu (choć gdyby wszedł mu jeden strzał na początku, to chyba by urwało siatkę), Lovrencsics po podpisaniu kontraktu – tak jak się obawialiśmy – zgasł kompletnie, Trałka traci czas na podjeżdżanie pod stoperów, a Murawski też nie był tym Murawskim, którego znamy z ostatnich tygodni. Ale to nie wszystko…
W Lechu nie funkcjonowało dziś nic.
Mariusz Rumak opowiada właśnie w Lidze+, że jego drużynie brakuje stopera, skrzydłowego i lewego obrońcy, ale na jego miejscu rozejrzelibyśmy się w końcu za poważnym napastnikiem na wypadek kontuzji Ślusarskiego. To, co pokazuje dziś Łukasz Teodorczyk, to absolutny piłkarski kryminał. Jeżeli ten chłopak faktycznie potrafił kiedyś grać w piłkę, to właśnie na naszych oczach zjechał do poziomu Pelikana Łowicz (z całym szacunkiem!). Na tę chwilę to w obecnej formie i po odejściu Cristiana Diaza – zdecydowanie NAJGORSZY napastnik ligi i piszemy to bez przesady. Tak, tak. Zarówno Sikorski jak i Gikiewicz prezentują się o niebo lepiej, bo przynajmniej nie czują się królami świata i mimo że im nie wychodzi, harują dla drużyny. A tryskający sodą „Teo” lata gdzieś nad stadionem.
Dziś, jak powinno się grać w ataku, pokazali mu Pawela i Demjan. Ten pierwszy co prawda nie odstawił jakiegoś koncertu, ale był zabójczo skuteczny, natomiast Demjan wkręcił Wołąkiewicza w takim stylu, jakby miał przed sobą przypadkowego hodowcę owiec z Popradu. I jeszcze ten Konieczny… Jeśli nie widzieliście tej akcji, jak najszybciej odpalcie powtórkę. Stoper Podbeskidzia zagrał przewrotką (!) celnie (!!) i zaliczył przy tym asystę (!!!). Nie, niczego nie paliliśmy. Fenomenalny występ – co trzeba odnotować – zapisał też sobie Richard Zajac, który w drugiej połowie błysnął jedną z najładniejszych parad tej rundy.
Najbliższe dwie kolejki zapowiadają się więc pasjonująco, bo choć mistrza już znamy, to Podbeskidzie właśnie wróciło do gry o utrzymanie i jeśli w najbliższej kolejce ogra Pogoń, a Bełchatów straci punkty z Jagiellonią, to znów wyprzedzi drużynę Kamila Kieresia, która po dzisiejszym meczu ma prawo czuć się jak Wróbel po Cracovii, Bartoszek po wkroczeniu na wysypisko lub Pawelec po otworzeniu artykułu na swój temat. Wyszło nam długie zdanie, ale wiecie, o co chodzi.
Dlaczego? Bo to Bełchatów bezdyskusyjnie zasłużył dziś na zwycięstwo, mimo że tak naprawdę nie musiał się specjalnie wysilić. Lechia przez 87 minut wyłączała się z meczu sama, a Rafał Janicki i Krzysztof Bąk postanowili, że dziś grają na utrzymanie GKS-u. Ale przynajmniej grali, bo cała reszta z przodu nawet tej gry nie pozorowała. Machaj człapał, Ricardinho człapał, Rasiak człapał, a komentatorowi Polsatu, Marcinowi Adamskiemu pozostało tylko apelowanie, by gdańszczanie popracowali nad asekuracją, podwajaniem, potrajaniem, i tak dalej, i tak dalej.
W drugiej połowie na boisku większą rolę odgrywali młodsi zawodnicy. Przy bramce dla Lechii zaspał Seweryn Michalski (kolejny słaby występ), a w barwach Lechii po raz kolejny wystąpił młody Przemysław Frankowski i choć walnął z dystansu dwa metry od bramki, to duety komentatorskie we wszelkich stacjach zaczęły się rozpływać na jego świetlaną przyszłością. Takich właśnie dożyliśmy czasów. Jeśli jesteś młody (czyli u nas – do 25 roku życia), to choćbyś nie miał nogi, i tak będziesz utalentowany.
Lechia Gdańsk – GKS Bełchatów 1:1
(Rasiak 87 – Bartosiak 24)
Lechia: Buchalik 5 – Oualembo 6, Bieniuk 5, Bąk 2, Janicki 2 – Ricardinho 3, Surma 4, Machaj 3 (46. Duda 2), Wiśniewski 1 (75. Kugiel), Buzała 1 (46. Frankowski 5) – Rasiak 5.
GKS: Zubas 5 – Gonzalez 6, Wilusz 6, Michalski 2, Kosznik 3 – Mateusz Mak 4, Sawala 5, Rachwał 6 (68. Baran 5), Wacławczyk 5, Madej 5 – Bartosiak 4 (60. Traore 4).
Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2
(Pawela 20, Pawela 45 (k.))
Lech: Kotorowski 5 – Kędziora 2, Wołąkiewicz 2, Kamiński 5, Henriquez 4 – Lovrencsics 4, Murawski 4, Trałka 3, Hamalainen 4, Tonew 5 (70. Ubiparip 4) – Teodorczyk 1 (59. Linetty 4, 86. Drewniak).
Podbeskidzie: Zajac 8 – Górkiewicz 4, Pietrasiak 6, Konieczny 7, Telichowski 5 – Chmiel 5, Sloboda 6, Deja 6 (90. Piter-Bucko), Pawela 7 (77. Sokołowski), Wodecki 4 – Demjan 6.