Jeśli ktoś w Borussii ma realne szanse na przechylenie finałowej szali na korzyść dortmundczyków, to w pierwszej kolejności Robert Lewandowski. Nie jest to pogląd szczególnie kontrowersyjny, kiedy mowa o drugim najskuteczniejszym napastniku tej edycji Ligi Mistrzów, mającym na koncie dziesięć goli w tym cztery strzelone w jednym meczu Realowi Madryt. Światowe media nie zamierzają dziś z tym faktem dyskutować, tylko jeszcze bardziej pompują atmosfery Wszędzie zachwyty, jak świat długi i szeroki.
Na łamach El Pais o Polaku niezwykle ciepło wypowiada się Leo Beenhakker, nazywając wręcz… swoim dzieckiem. – Byłem selekcjonerem reprezentacji Polski, kiedy rozpoczynał grę dla Lecha Poznań, do którego trafił z trzecioligowego klubu. Zakochałem się w nim jak tylko go zobaczyłem. Miał 19 lat, kiedy powołałem go do kadry, choć jego trener protestował, bo uważał, że jest jeszcze zbyt młody. Ale był tak dobry, sukinsyn! Jego wielką zaletą jest psychika. Sam stwarza sobie sytuacje. Tam, gdzie inni myślą, że nic nie można zrobić i wycofują piłkę, on widzi szansę na strzelenie gola – komplementuje „Lewego” Leo.
Irlandzki Independent wspomina dziś jak swego czasu Lewandowski oferowany był Wigan. Menedżer Roberto Martinez, kiedy zobaczył zawodnika i jego trzech agentów, uznał, że nie ma przekonania i zaprzestał starań. Irlandzki dziennik pisze też o rodzinie „Lewego”. O ojcu, któremu Robert dedykuje wszystkie gole, który na życie zarabiał dzięki judo i zmarł, gdy syn miał 16 lat. – Jeśli Lewandowski zagra w sobotę tak, jak zagrał z Realem, odnotują to ludzie w najgłębszych zakątkach Afryki i najbardziej odległych regionach Ameryki Południowej – mówi na łamach „Sports Illustrated” Lotthar Matthaus. Franz Beckenbauer nazywa go najbardziej kompletnym napastnikiem w Bundeslidze. Dante, dzisiejszy przeciwnik, idzie o krok dalej – mówi, że musi być ostrożny, bo to obecnie najlepszy snajper na świecie.
No, tu trochę facet jednak popłynął.
Juergen Klopp jednak dodaje. – Już mu powiedziałem: lepiej nie pokazuj się w szatni bez tego cholernego trofeum w rękach, a „Guardian” przypomina o tym, jak utrudniane życie miał w meczu z Realem. Sergio Ramos ciągał go za koszulkę, popychał, szarpał, deptał i szturchał w twarz. A Lewy? Nie reagował. Franck Ribery: – Lubię i cenię Roberta jako piłkarza. To świetny strzelec, jest silny i ma kontrolę nad piłką. Myślę, że w Dortmundzie to najważniejszy piłkarz. Ważniejszy nawet, niż Mario Goetze.