To musiał być ciężki poranek. Taki w stylu „Kac Vegas”. Wszystko bowiem wskazuje na to, że Robert Lewandowski:
a) nie wie, co się wydarzyło
b) nie wie, jak znalazł się w domu
c) nie wie, która to mogła być godzina
W stu procentach go rozumiemy. Gdybyśmy my mieli okazję znaleźć się na miejscu któregokolwiek z zawodników Borussii, to dzisiaj by nas szukano gdzieś w Bangkoku.
Oto dwa cytaty…
Robert Lewandowski dla „Przeglądu Sportowego”: – Długo świętowaliśmy, w domu byłem późno w nocy, ale mimo wszystko długo jeszcze analizowałem to, co wydarzyło się w tym meczu.
Robert Lewandowski dla „Super Expressu”: – Spotkaliśmy się krótko po meczu, ale zmęczenie było tak duże, że szybko rozjechaliśmy się do domów.
„Lewy”, następnego wywiadu udziel, jak już ustalisz, co tej nocy zaszło!