Po wyjściu ze stadionu mieliśmy bardzo mieszane uczucia co do gry Erica, analiza gry napastnika na wideo tylko potwierdziła nasze obawy. W niektórych momentach spotkania aż chciało się zakrzyknąć – dawać Gikiewicza! A to ze względu na zbyt indywidualną i leniwą grę napastnika… bo technicznie to jednak jakiś zupełnie inny poziom. Mouloungui, niestety, pod jednym względem mocno przypominał Diaza – znikoma ruchliwość przy akcjach obronnych. Piłkarz co chwilę podnosi rękę, by zagrać mu piłkę, jednak gdy już ją otrzyma to z reguły nie podaje kolegom i najczęściej ją traci.
(…)
To, czym bronić może się zawodnik to asysta przy bramce Sebastiana Mili. Jak najbardziej na plus, jednak nie oszukujmy się – było w tym sporo przypadku. Brak sił spowodował, że Eric nie kiwał się, tylko zagrał prawą nogą (słabszą) w pole karne, gdzie piłki nie zdołał opanować Sobota. Futbolówka ostatecznie przeleciała sporą odległość i trafiła do Mili, który huknął na bramkę Skorupskiego, zdobywając gola. Krótko mówiąc – trudno doszukiwać się tu geniuszu Moulounguiego.
Aby przeczytać całość, kliknij TUTAJ.
Jeśli chcecie opublikować swój tekst w dziale „Blogi kibiców”, wyślijcie go mailem na [email protected].