Znakomity Kamiński utrzymuje Ruch w Pucharze Polski…

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2013, 20:40 • 2 min czytania

Nie takie te rezerwy Legii straszne, jak je malują. Przed meczem z Ruchem, wydawać się mogło, że pomimo odstawienia Ljuboji, Kuciaka i Koseckiego podopieczni Jana Urbana przejadą się po chorzowianach walcem, a tutaj, pomimo gry w przewadze, nie wypracowali nawet korzystnego wyniku przed rewanżem. Bo trudno za taki uważać bezbramkowy remis. Spora w tym zasługa Krzysztofa Kamińskiego, który debiutował dziś w barwach niebieskich i… sprawił, że przed kolejnym meczem ligowym trener Jacek Zieliński będzie miał spory ból głowy. Gdybyśmy wystawiali noty za puchar, 23-letni bramkarz zasłużyłby spokojnie na ósemkę, bo de facto to on zatrzymał dziś Legię.
Dzięki swojemu znakomitemu występowi Kamiński przy okazji chyba automatycznie zamknął drzwi na Łazienkowskiej dla Michała Kucharczyka. O tym, że „Kucharz” jest na wylocie mówi się nie od dziś, ale wielce prawdopodobne, że dzisiejszy występ i kilka zmarnowanych sytuacji (choć strzał w końcówce naprawdę wysokich lotów!) przelał czarę goryczy. – Nie dałem tego, co powinienem i to mój największy mankament. Mogłem zapewnić awans do Pucharu Polski – powiedział po meczu ewidentnie przybity Michał i trudno się z nim nie zgodzić.

Znakomity Kamiński utrzymuje Ruch w Pucharze Polski…
Reklama

Ruch natomiast tak naprawdę na własne życzenie wykluczył się z tego meczu, a Igor Lewczuk, który wyleciał z absurdalną czerwoną kartką, powinien po powrocie do domu siąść przed komputerem i wystosować oświadczenie, że nie gra w zakładach bukmacherskich, a jak gra, to nie na Ruch. Nie można wykluczyć, że któryś z poważnych redaktorów już smaży paszkwil po nierozsądnym zagraniu Igora, bo od tamtej pory jego drużyna nie była w stanie przeprowadzić żadnego przemyślanego ataku. On sam powinien natomiast podziękować swoim kolegom, szczególnie Szyndrowskiemu, Baszczyńskiemu i przede wszystkim – co powtórzymy raz jeszcze – Kamińskiemu, którzy przynajmniej teoretycznie utrzymali chorzowian w grze, z czystym kontem przed wyjazdem na Łazienkowską.

A za podsumowanie tego meczu niech posłużą słowa, które Mateusz Święcicki usłyszał od Krzysztofa Warzychy. „Grają tak słabo, że nawet nie chce mi się o tym mówić”.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama