W nowym składzie i z nowym szefem rusza z kopyta sportowy dział „Faktu”. Pierwsze efekty już widać na dzisiejszych łamach – wreszcie mamy coś do zacytowania. Zapraszamy do porannego przeglądu prasy.
FAKT
Grzegorz Lato: Smuda na koniec wszystko spieprzył
Na Franka była straszliwa nagonka! Uważam, że on wykonał dużo dobrej roboty, ale – jak to w piłce często bywa – zabrakło mu czegoś, może szczęścia. I na koniec wszystko spieprzył – opowiada w rozmowie z Faktem były prezes PZPN Grzegorz Lato (63 l.), który dwa tygodnie temu przeszedł operację biodra i skupia się obecnie głównie na powrocie do zdrowia. – Muszę doprowadzić się teraz do stanu używalności, a tak to wszystko u mnie w porządeczku – mówi. Jego spokoju nie zakłócają nawet „trupy” wypadające od jakiegoś czasu ze związkowej szafy. A na pytanie o nie reaguje rubasznym śmiechem i zarzeka się, że nie podpisywał nawet słynnej umowy dotyczącej wynajmu autokarów. – Nie ma takiej możliwości. Nie ma szans. Ja podpisywałem z Władkiem Ł»mudą, proszę się go zapytać, czy on podpisywał kiedyś taką umowę. O czym pan mówi? Nie ma takiego tematu. Dla mnie sprawa jest zamknięta – ucina.
Zbigniew Boniek szuka selekcjonera.
Już żadna wygrana nie uratuje posady Waldemara Fornalika (53 l.). Dni obecnego selekcjonera reprezentacji Polski są policzone. Nie znamy tylko dokładnej daty dymisji, ale nadejdzie ona wtedy, gdy PZPN osiągnie porozumienie z zagranicznym następcą trenera biało-czerownych. Jak dowiedział się Fakt, prezes związku Zbigniew Boniek (57 l.) dał zielone światło do szukania nowego szkoleniowca swoim współpracownikom. Trwają rozmowy z kilkoma kandydatami. Na tapecie jest nazwisko Huuba Stevensa (60 l.). Fakt podpowiada Bońkowi inne rozwiązanie: Marco van Basten (49 l.) (…) Boniek, wspólnie z wieprezesami PZPN, spotkają się z Fornalikiem na początku przyszłego tygodnia, aby podsumować ostatnie mecze eliminacyjne mistrzostw świata. Wątpliwe, że zostanie poinformowany o dymisji, która jedna, przy całej sympatii dla obecengo selekcjonera, jest nieunikniona.
Reprezentacja zastanawia się nad zmianą bazy.
Spokojnie nie chodzi o Stadion Narodowy. Centrum Warszawy, ogromne zainteresowanie mediów i kibiców, odwiedziny rodziny, agentów… W PZPN zastanawiają się, czy nie lepiej byłoby przenieść kadrowiczów z warszawskiego Hyatta. Zbigniew Boniek nie „napina” się na zmianę hotelu. – Ja grałem w reprezentacji, gdy w hotelu na dole były panienki, dancingi, ale nie myślałem o niczym innym niż o meczu – powiedział w Orange Sport prezes PZPN. Różnica jest taka, że niektórzy reprezentanci wyglądają na myślących o wszystkim, tylko nie o meczu. Oferta PZPN z Hyattem jest bardzo dobra. Ponad 30% zniżki na pokoje, półpiętro do dyspozycji (stołówka, pokój analiz, rozrywka) i miejsce na briefingi dla dziennikarzy.
RZECZPOSPOLITA
Platforma nC+ ma najlepszy futbol, ale na razie nie ma pomysłu, jak go sprzedać.
Do tej pory ci, którzy oglądali ekstraklasę i ligi zagraniczne w Canale+, musieli płacić około 40 złotych miesięcznie, by zobaczyć wszystkie mecze. Zainteresowani Ligą Mistrzów i Ligą Europejską w nSporcie płacili około 70 złotych. Po połączeniu nie ma opcji pośrednich: albo bierzesz wszystko za 119 złotych, albo nie masz nic. Nowa oferta wzbudziła emocje wśród kibiców, którzy zaprotestowali w Internecie. „My, kibice ligowi, nie chcemy płacić ani złotówki więcej za dostęp do ekstraklasy. Jeśli nasza akcja ma być słyszalna, musimy mówić jednym głosem” – napisali. Zainteresowali problemem PZPN, szukali wsparcia w Zbigniewie Bońku, alarmowali T-Mobile, sponsora tytularnego ekstraklasy. Widząc taką reakcję, nC+ wyciągnął do kibiców rękę – przez najbliższe trzy miesiące wszyscy abonenci Cyfry+ będą mieli dostęp do kanału nSport HD. Wydaje się, że to czas dla kierownictwa stacji na ułożenie nowych reguł, na razie operacja „Mamy całą piłkę” przeprowadzona została bez pomysłu, za co posadą zapłaciła wiceprezes Beata Mońka. Umowę rozwiązano za porozumieniem stron. „Powodem była różnica zdań co do strategii firmy oraz jej komunikacji” – czytamy w oficjalnym komunikacie.
Tekst o kontrowersyjnym Paolo di Canio.
Nie zatrzymasz lwa w klatce – mówił o sobie, gdy zaczynał półtora roku temu pracę w czwartoligowym wtedy Swindon. Paolo di Canio uwielbia mówić o sobie. O di Canio wojowniku, di Canio lwie, o drodze samurajów, którą dla siebie odkrył i która pomogła mu odnaleźć spokój. O córkach, które go trochę udomowiły, ale i tak pozostał dzikim zwierzęciem. O energii, którą czerpie z natury, o fascynacji Benito Mussolinim i pogańskimi obrzędami. O tym, jak wychowany w biednej rzymskiej dzielnicy, lewicującej i kibicującej Romie, wyrastał na prawicowca i fanatyka Lazio. Raz te opowieści brzmią jak marzycielstwo, raz jak niedojrzałość i oryginalność za wszelką cenę. Nudzić się nie sposób. Tylko czasem trudno nadążyć. Silvio Berlusconi podczas burzy o faszystowski salut di Canio w stronę kibiców Lazio w derbach Rzymu w 2005 roku mówił, żeby mu darować i nie traktować do końca poważnie, bo to „dobry chłopak, po prostu ekshibicjonista”. Inni przyczyn szukali w skrajnych zmianach nastroju, nad którymi nie potrafi zapanować, w autorytarnym wychowaniu, o którym zresztą sam Paolo mówi z dumą. Np. o tym, jak jego ojciec, zmarły niedawno don Ignazio, prosty robotnik, potrafił dać mu w pysk gdy di Canio już jako piłkarz Napoli i milioner przyjechał do domu w odwiedziny i odezwał się do matki bez należnego szacunku.
GAZETA WYBORCZA
Niskie notowania Genkowa w Wiśle Kraków.
Cwetan Genkow wyleczył kontuzję, strzelił bramkę Pogoni, ale z Lechią znów usiadł na ławce. – Przy tej taktyce to dziwna sytuacja – przyznaje Kazimierz Węgrzyn, były zawodnik Wisły, który komentował spotkanie w Gdańsku. Bułgar oddał dwa groźne celne uderzenia, tymczasem reszta zawodników Wisły przez cały mecz w bramkę nie trafiła ani razu. – To dziwne, że od pierwszej minuty wystąpił Boguski, a nie Genkow. Przecież Wisła gra skrzydłami, a np. Kamil Kosowski umie dokładnie dośrodkować. Nie miał jednak do kogo, a tymczasem Genkow jest skoczny i bardzo dobrze gra głową – podkreśla Węgrzyn. Bułgar na pewno nie jest lekarstwem na wszystkie ofensywne problemy Wisły, która w Gdańsku atakowała najsłabiej w tym sezonie. Do 75. minuty oddała tylko dwa strzały: bardzo niecelny Arkadiusza Głowackiego i całkiem niezły Patryka Małeckiego. – Spodziewałem się, że w ofensywie Wisła z meczu na mecz będzie grała coraz lepiej, ale pod względem taktycznym i technicznym była zdecydowanie słabsza od Lechii – przyznaje Węgrzyn.
Kto w piłkarskim Śląsku uprawia politykę?
Sprowadzanie problemów piłkarskiego Śląska wyłącznie do polityki jest tezą fałszywą, która absolutnie nie pomoże klubowi. Dziś kluczową rzeczą jest znalezienie pomysłu na mądre zarządzanie Śląskiem, a nie wyszukiwanie wyimaginowanych wrogów. Czwartkowa, nadzwyczajna rada miasta, poświęcona piłkarskiemu Śląskowi, w zasadzie zakończyła się fiaskiem. Posiedzenie zwołane na wniosek Platformy Obywatelskiej tylko zaogniło napiętą atmosferę między PO a klubem radnych prezydenta Rafała Dutkiewicza. Nic konstruktywnego do sprawy nie wniosło. PO zaprosiło na posiedzenie Józefa Birkę, przewodniczącego rady nadzorczej Śląska, najbliższego współpracownika Zygmunta Solorza. Ten jednak nie wystąpił, gdyż odmówiono mu takiej możliwości. Przewodniczący rady powołał się na ekspertyzę prawną, która nie przewiduje wystąpienia osoby z zewnątrz. Więc Birka był, ale tylko w kuluarach odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Kolejny rozdział walki o przetrwanie ŁKS-u.
– W środę zamierzam w PZPN podjąć walkę o to, aby ŁKS nadal występował w I lidze – deklaruje Filip Kenig, główny udziałowiec ŁKS. W środę o godzinie 15.45 Naczelna Komisja Odwoławcza Polskiego Związku Piłki Nożnej zajmie się licencją klubu z alei Unii zawieszoną przez Komisję Dyscyplinarną. To kara za długi wobec byłych piłkarzy oraz trenera. Chodzi o ponad 300 tys. zł, bo tyle ŁKS jest winny Robertowi Sierantowi, Cezaremu Stefańczykowi, Damianowi Sewerynowi, Sewerynowi Gancarczykowi i Krzysztofowi Adamowiczowi. Przez miesiąc od decyzji komisji dyscyplinarnej udało się podpisać ugody ze Stefańczykiem i Sewerynem. Pozostali wierzyciele nie zgodzili się na warunki spłaty zaproponowane przez klub. – Od razu całego naszego długu nie jesteśmy w stanie spłacić. Ale mamy realny program uregulowania zadłużenia – tłumaczy Kenig.
POLSKA THE TIMES
Tomaszewski o sprawie Obraniaka: Miał prawo poczuć się urażony
– Waldemar Fornalik powinien jak najszybciej spotkać się i porozmawiać z Ludovikiem Obraniakiem. Dobrze by było, gdyby w tym spotkaniu uczestniczył również wiceprezes PZPN Roman Kosecki. Ci trzej powinni sobie wszystko wyjaśnić, bo tak dłużej być nie może – uważa były reprezentant Polski Jan Tomaszewski, komentując zamieszanie wokół pomocnika Girondins Bordeaux. – Z jednej strony to trochę niepoważne. Profesjonalny piłkarz nie powinien się obrażać za krytykę, tylko robić swoje. Z drugiej jednak strony go rozumiem – mówi Tomaszewski. Przypomina, że jesienią Obraniak zagrał dobrze w meczu z Anglią, później strzelił pięknego gola Urugwajowi. – W ogóle do meczu z San Marino miał lepsze statystyki w kadrze niż Lewandowski. W tej sytuacji miał pełne prawo oczekiwać, że z Ukrainą wyjdzie w podstawowym składzie, ewentualnie siądzie na ławce, jeśli selekcjoner zmieni ustawienie i wyjdzie dwójką w ataku. Tymczasem Fornalik niczego nie zmienił, a zamiast Ludo wyszedł ten Majewski… No nie wiem, skąd on się urwał – dodaje człowiek, który jeszcze niedawno ostro sprzeciwiał się obecności w naszej reprezentacji piłkarzy takich jak Obraniak.
SUPER EXPRESS
Rozmówka z Rafałem Wolskim.
Reprezentacja Fornalika gra nie najlepiej, czas na młodzież?
– W kadrze U-21 mamy bardzo dobry zespół, mimo młodego wieku doświadczony, czy to przez grę w Ekstraklasie, czy za granicą. Za dwa, trzy lata, Polska reprezentacja będzie bardzo silna i będzie grać na europejskim poziomie. Myślę, że takie wpadki jak z Ukrainą już się nie będą zdarzały.
Jakie masz cele na ten rok? Zakochać się, wrócić do kadry?
– Już się zakochałem i mam dziewczynę, więc jedno załatwione. Chcę wrócić do pierwszej reprezentacji, choć na początek pewnie jeszcze nie jako podstawowy zawodnik. Chcę tam jednak być, bo każdy piłkarz trenuje po to, by grać z orzełkiem na piersi. By tak się stało, muszę najpierw dobrze grać w klubie, więc na tym się skupiam. To Fiorentina jest drogą do reprezentacji Polski.
Śledzisz walkę o mistrzostwo Polski?
– Oczywiście, wspieram chłopaków z Legii i jestem na bieżąco z wynikami. Mam nadzieję, że w tym roku Legia wreszcie zdobędzie mistrzostwo.
Szwedzki menedżer Patrick Mörk wchodzi na polski rynek.
Menedżerom nad Wisłą wyrasta potężny konkurent. Szwed Patrick Mörk (47 l.) reprezentuje już trzech niezwykle zdolnych polskich nastolatków, ale na tym nie poprzestanie. – Chcę też sprowadzać więcej piłkarzy do Polski. Mam świetne kontakty w Afryce, tam poszukam nowej supergwiazdy dla Lecha – mówi nam Mörk. Szwed, ożeniony z Polką, przeprowadził transfer Piotra Zielińskiego (19 l.) z Zagłębia Lubin do Udinese. To właśnie o Zielińskim Zbigniew Boniek powiedział, że będzie liderem kadry. – Jestem menedżerem od 26 lat, pracowałem z wielkimi piłkarzami i twierdzę, że Piotrek jest jednym z 3-4 największych talentów, z jakimi miałem do czynienia. Będzie największą gwiazdą polskiej piłki. Właściciel Udinese, Giampaolo Pozzo, mówi, że nie ma w klubie bardziej utalentowanego piłkarza niż Zieliński.Mörk reprezentuje też Wojciecha Pawłowskiego (20 l.), jednego z najbardziej utalentowanych polskich bramkarzy, którego również umieścił w Udinese. Jest też agentem Pawła Cibickiego (19 l.), gracza Malmoe, który, choć wychował się w Szwecji, to gra dla Polski.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Ireneusz Król bankrutuje. Co to oznacza dla Polonii?
Grupa kapitałowa Ideon SA, która jest własnością Ireneusza Króla, prezesa Polonii Warszawa, w najbliższych dniach złoży wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości. Czy to oznacza, że Czarne Koszule są w jeszcze większych kłopotach niż do tej pory? W firmie nieoficjalnie usłyszeliśmy, że plajta Ideonu nie będzie miała żadnego wpływu na działalność klubu z Konwiktorskiej. W takie deklaracje trudno jednak uwierzyć. 100 procent akcji Polonii posiada działająca w Austrii firma WoodinteKom GmbH, która jest częścią grupy i również jej szefem jest Król. W najbliższym czasie, podobnie jak inne spółki tworzące grupę, WoodinterKom przejdzie restrukturyzację majątkową. Tymczasem Polonia już teraz zalega z wypłatami dla piłkarzy i na dzień dzisiejszy nie miałby prawa otrzymać licencji na grę w ekstraklasie.
Rozmowa z Robertem Lewandowskim przed meczem z Malagą.
Malaga to rywal, który pasuje Borussii?
– Czas pokaże. Jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i na tym etapie rywalizacji nie da się znaleźć łatwego przeciwnika, bo nikt tu nie mógł dotrzeć przypadkowo.
A pan kogo chciał trafić?
– Może powiem, na kogo trafić nie chciałem – na Barcelonę.
Dlaczego?
– Z Barceloną najlepiej byłoby zmierzyć się w półfinale, a nawet w finale. Wyobraźmy sobie takie pary półfinałowe: Real – Borussia i Barcelona – Bayern. Chętnie zobaczyłbym, jak Bayern radzi sobie z Katalończykami. Ale to tylko dywagacje, bo tak naprawdę w Niemczech nikt aż daleko nie wybiega w przyszłość. Dla nas liczy się teraz wyłącznie ćwierćfinał.
Borussia jest faworytem dwumeczu z Hiszpanami?
– Ten pierwszy mecz może wyklarować sytuację. Zobaczymy, co pokażemy w Maladze. Pamiętajmy, że niedawno Porto przegrało tam 0:2, choć większość stawiała na Portugalczyków, którzy w pierwszym meczu wygrali u siebie 1:0.
Lech i Legia w walce o mistrza. Analiza.
Teraz w decydującej rozgrywce są lechici i legioniści. – Steve McLaren, kiedy byłem na stażu w Twente Enschede, zapytał mnie, na którym jesteśmy miejscu – opowiada trener Kolejorza Mariusz Rumak. – Odpowiedziałem, że na drugim. Na co on: „My też. Jeśli chcesz zdobyć tytuł, to najważniejsze jest ostatnie 10 kolejek”. Potem wytłumaczył, że to filozofia Manchesteru United – wspomina trener, który pracuje w polskiej lidze krótko, ale już popisał się skuteczną walką na ostatniej prostej. W lutym ubiegłego roku przejął zespół, który nie miał właściwie szans na europejskie puchary. Siedem zwycięstw i dwa remisy w ostatnich 10 kolejkach przesunęły jednak poznaniaków na miejsce gwarantujące udział w kwalifikacjach Ligi Europy. Jak będzie teraz? – Kartki, kontuzje, zmęczenie – to wszystko powoduje, że konkurencja słabnie. Wtedy trzeba zachować koncentrację. McLarena już nie ma w Twente, a liga polska jest ligą polską i w niej wiele się może zdarzyć. Na drugim miejscu jest teraz zespół, który wygrał u siebie dwa mecze, a w trzech innych zremisował. Za to oba wygrywał po 4:0 – podkreśla Rumak.