Czy napastnik albo ofensywny pomocnik, który trafia z regularnością pięciu goli w sezonie ma rację bytu w Ekstraklasie? Rynek zweryfikuje, że się nie nadaje i zepchnie go do niższej ligi czy jednak będzie się bujał od klubu do klubu – bo przecież czasem strzela i „dużo pracuje dla drużyny”? Pytanie retoryczne. Mamy takich (albo nawet gorszych) dziesiątki, praktycznie w każdym klubie. Już wczoraj pisaliśmy o przypadku Piotra Celebana, środkowego obrońcy, który przez trzy ostatnie sezony zdobył więcej bramek niż – tu wybór trochę na chybił trafił – Piotr Wiśniewski w całej karierze.
Postanowiliśmy na szybko sprawdzić jak strzeleckie osiągi Celebana wyglądają na tle innych, OFENSYWNYCH zawodników ligi, bo nie trzeba wielkiej matematyki, żeby stwierdzić, że paru napastników mogłoby od byłego obrońcy Śląska brać korepetycje. Powszechnie utarło się, że nie ma w Polsce defensora groźniejszego pod bramką przeciwnika niż Pavol Stano z Korony Kielce. Pamiętamy oczywiście sezon 2009/2010, kiedy Marcelo był trzecim strzelcem Wisły, mając na koncie o jednego gola mniej od Małeckiego i tylko trzy mniej od Pawła Brożka, ale Brazylijczyk od początku grał w trochę innej lidze, co zresztą ciągle udowadnia.
Celeban zawsze wydawał nam się odrobinę niedoceniany.
Jasne, nagły wyjazd do Rumunii, zaraz po tym jak zdobyło się tytuł mistrza Polski, to nie jest może wymarzony plan kariery. Szczególnie, kiedy chwilę wcześniej negocjowało się z klubem Bundesligi, no ale skoro piłkarz Śląska musiał już wylądować w takim miejscu, świetnie, że jednak udowadnia, że jako tako w piłkę grać potrafi. I nie tylko bronić, ale czasem, jak widać, także atakować. Jego statystyka, biorąc pod uwagę już wspomniany okres, to 79 meczów i 16 goli. Zaokrąglając: strzelał więc w co piątym meczu i co ważne – ani razu z rzutu karnego.
Trudno w ogóle znaleźć wielu zawodników, którzy w okresie branym przez nas pod uwagę zagrali taką liczbę meczów, ciągle w pierwszym składzie. Ale taki Miroslav Radović – facet, któremu na poziomie polskiej ligi nikt nie odmówi klasy – w 73 spotkaniach strzelił 18 goli. Maciej Jankowski, chorzowski talent, napastnik: 19 goli w 76 meczach. A przecież nikomu nie trzeba tłumaczyć na jakich obaj grają pozycjach i o ile częściej mają okazje do zagrożenia bramce.
Tacy piłkarze jak Garguła, Janoszka, Bonin, M. Traore, Kwiek, Ćwielong czy Kupisz to już w ogóle powinni spłonąć rumieńcem, porównując swoje strzeleckie osiągi z tym niepozornym Celebanem. Kupisz – 79 meczów, co chwila w polu karnym przeciwnika, a bramek tylko 11. Nie ma sensu wymieniać po kolei, bo wszystkie przypadki są podobne, choć absolutne kuriozum to dla nas Ivica Iliev. Facet zagrał już w Wiśle całą furę meczów, co raz to w pierwszym składzie, ciągle na połowie przeciwnika – drybluje, podaje, strzela… Nie, jednak nie strzela. Ma dotychczas 3 gole.
Stworzyliśmy takie małe zestawienie:
Miroslav Radović – 73 mecze – 18 goli = 0,25
Maciej Jankowski – 76 meczów – 19 goli = 0,25
Maciej Korzym – 67 meczów – 15 goli = 0,22
Piotr Celeban – 79 meczów – 16 goli = 0,20
Piotr Grzelczak – 60 meczów – 11 goli = 0,18
Sebastian Mila – 71 meczów – 12 goli = 0,17
Łukasz Gikiewicz – 46 meczów – 7 goli = 0,15
Tomasz Kupisz – 79 meczów – 11 goli = 0,14
Marek Zieńczuk – 57 meczów – 8 goli = 0,14
Piotr Ćwielong – 60 meczów – 8 goli = 0,13
Aleksander Kwiek – 63 mecze – 8 goli = 0,12
Maciej Małkowski – 67 meczów – 8 goli = 0,12
Mouhamadou Traore – 52 mecze – 6 goli = 0,11
Grzegorz Bonin – 51 meczów – 5 goli = 0,10
Łukasz Janoszka – 64 mecze – 6 goli = 0,09
Łukasz Garguła – 53 mecze – 4 gole = 0,08
Ivica Iliev – 43 mecze – 3 gole = 0,07
Paweł Sobolewski – 66 meczów – 4 gole = 0,06
Oczywiście ktoś zaraz powie: porównajcie jeszcze liczbę minut. Celeban na pewno przebywał na boisku dłużej niż Garguła, Grzelczak albo Ćwielong. Ok, przebywał dłużej. Ale ile z tego czasu spędził w okolicach pola karnego przeciwnika, tak jak oni, a ile poświęcił na osłanianie własnej bramki?
***
Nasz archiwalny wywiad z Piotrem Celebanem możecie znaleźć TUTAJ