Pani Iza ciągle próbuje zatrudnić trenera, który spełni wybujałe oczekiwania…

„Przyszedł czas, aby pomyśleć nad zmianą trenera. Na chwilę obecną gramy jak nasza reprezentacja, czyli bez ładu i składu” – napisała na twitterze Izabella Łukomska-Pyżalska, co – o ile nie uznamy wpisu za Prima Aprilis – oznacza jedno: u sympatycznego małżeństwa z Poznania ciągle bez zmian.
Ustalmy fakty: pani Iza wraz z mężem bardzo chcieli awansować do ekstraklasy, niestety okazało się, że nie wiedzą, jak się za to zabrać. Odkąd skończyła się kasa, jedyne co tam mają, to ambicje. Oczywiście, są ta ambicje nieuprawnione. Warta fatalnie zaczęła rundę wiosenną, ale nikt rozsądny nie oczekiwał zwycięstw, skoro właściciele w ramach cięcia kosztów puścili wolno Bartczaka, Giela, Grzeszczyka, Kosznika, Marciniaka, Mysiaka, Mójtę, Pawłowskiego, Płotkę i Trochima. I z nimi w Poznaniu dream-teamu nie było, a po ich odejściu nie ma tym bardziej. Hmm, po odejściu dziesięciu zawodników, należałoby raczej dać na mszę niż pokładać jakiekolwiek nadzieje w trenerze.

Pani Iza najwidoczniej lubi rozwiązania proste, nie bez przyczyny mówi się, że to Józef Wojciechowski w spódnicy. Zwalnia. W ciągu ostatnich trzech sezonów Wartę prowadzili: Marek Czerniawski, Ryszard Łukasik, Bogusław Baniak, Czesław Jakołcewicz, Artur Płatek, Jarosław Araszkiewicz, Czesław Owczarek i Maciej Borowski. Ł»adna ze zmian nie przyniosła efektu, ale to wciąż pani prezes nie dało do myślenia. A przecież prezes, który w ciągu 2,5 roku zatrudnia ośmiu trenerów jest skompromitowany z oczywistego powodu: nie potrafi nawet dobrać pracownika na kluczowe stanowisko. Skoro pani prezes notorycznie myli się przy wyborze jednego człowieka, to dlaczego ktoś miałby nie mylić się przy wyborze jedenastu? Może niech ona wymieni samą siebie? Skoro na tyle prób, ani razu nie wybrała dobrze, to szansa na odwrócenie passy jest tylko iluzoryczna.