Jeszcze tylko trzy mecze dzielą świnoujścian od odwrócenia swojego świetnego rekordu z rundy jesiennej. Flota zdobyła wówczas w pierwszych ośmiu meczach obłędne 24 punkty, wygrywając wszystko, co było do wygrania i dość niespodziewanie siadając na fotelu lidera. Dziś zanotowała właśnie piątą ligową porażkę z rzędu (siódmą, wliczając Puchar Polski) i, jak zasugerował na Twitterze Kuba Polkowski, wkrótce będzie mogła sobie odświeżyć legendarny cytat Grzegorza Skwary…
Jedynego gola zdobył oczywiście niezawodny Rocki, który wciąż udowadnia jak wiele dzieli młodych chłopców z pierwszej ligi od starych wyg, które zjadły zęby w Ekstraklasie. Pomijając, że w meczu w Jaworznie obie ekipy stworzyły taki spektakl, że nawet Piasta z Podbeskidziem przyjęliśmy jak z radością i ulgą. Potem zresztą było niewiele lepiej – ŁKS z Olimpią stać było na stworzenie całkiem niezłej, szybkiej i ciekawej gry, ale sił wystarczyło zaledwie na połówkę. W drugiej gospodarze usiedli na murawie, grudziądzanie strzelili im w tym czasie trzy szybkie bramki i było po meczu. A kto wie, może i po utrzymaniu dla zasłużonej łódzkiej firmy, bowiem swoje mecze wygrała zarówno Sandecja (gładkie 3:0 z Polonią Bytom), jak i… Stomil Olsztyn.
To ostatnie dziwi z uwagi na różnicę poziomów między jedenastką z Olsztyna i przyjeżdżającą dziś na północ Cracovią. Podopieczni Stawowego pojechali na wycieczkę i po pewne trzy punkty, tymczasem powitał ich śnieg, lód, stadion w Ostródzie i twarde warunki postawione przez graczy Stomilu. Do przerwy jedna w plecy, potem po godzinie gry dwa szybkie ciosy i Cracovia opuszcza krainę jezior z zerem na koncie. Stomil tym samym zbliżył się do Warty Poznań, która bez protestów zbiera w czapkę od każdego, kto zechce z nimi zagrać, dziś od Dolcanu Ząbki. Obie ekipy dzieli już tylko pięć punktów. Cracovia z kolei zamiast uciekać Flocie, będzie musiała coraz uważniej patrzeć za plecy – jest wprawdzie liderem, mają tyle samo punktów co świnoujścianie, ale mistrzowie jesieni mają o jeden mecz mniej. Tak czy owak, groźniejszymi rywalami w walce o awans będą Zawisza (39 punktów, jeden mecz mniej niż „Pasy”) oraz Termalica (38 punktów, dwa mecze mniej). Dość niespodziewanie do czołówki doskoczył również ciułający punkty GKS Tychy z niezmordowanym Piotrem Rockim na czele, ale póki co nie widzimy Tychów nie tylko w Ekstraklasie, ale nawet w czołówce walki o awans.
Dziwnie, bardzo dziwnie układają się te wyniki w pierwszej lidze, a biorąc pod uwagę obłędne liczby poprzekładanych spotkań, tak naprawdę ciężko wyciągać w tej chwili jakiekolwiek wnioski. Nawet żenująca, układająca się na dnie i dopasowująca do swojej gry odpowiednią trumnę Flota, może jeszcze złapać drugi oddech i z łatwością odskoczyć stawce. Nie wspominając już o Termalice, która teoretycznie przepuściła Cracovię i Zawiszę, ale w praktyce ma w zanadrzu dwa zaległe spotkania.
Tabela z 90minut.pl:
