Oj, nie popisał nam się Wojtek Pawłowski w meczu młodzieżówek z Włochami. Buona sera, buona sera, piątka przed meczem, pach, pach i po trzynastu minutach 2:0 dla Italii. Skończyło się 3:1 dla podopiecznych Luigi Di Biagio, co w sumie niespodzianką nie jest, ale akurat po Pawłowskim spodziewaliśmy się czegoś więcej. Mógł się chłop pokazać na tle mocniejszego przeciwnika, a tu taki klops i już po przerwie zmiana. Brutalnie ostatnio rzeczywistość sprowadza Wojtka na ziemię i momentami autentycznie nam go żal.
Reklama