Pewnie mało kto się spodziewał, że eliminacje MŚ uda się przerżnąć tak szybko. A jednak! Po porażce z Ukrainą stało się jasne, że walczyć będziemy co najwyżej o trzecie miejsce w grupie (przypominamy – trzecie nie daje awansu). W związku z tym do akcji wkraczamy MY. Dla nas oczywistym jest, że ten zespół potrzebuje jakiegoś trofeum. Na zachętę. Czyli – jak się pewnie domyślacie – czas na drugą edycję Pucharu Weszło! Już w najbliższy wtorek o tę wspaniałą nagrodę zagrają reprezentanci PZPN oraz zawodnicy San Marino.
Jeśli ktoś nie wie, czym jest Puchar Weszło, to wkrótce pojawią się na stronie teksty, w których przypomnimy historyczne chwile. Długo czekaliśmy na okazję, by raz jeszcze ufundować nagrodę i wreszcie trafiła się idealna. Reprezentacja PZPN, która nie może niczego wygrać oraz reprezentacja San Marino, która szanse ma trochę większe, ale wciąż czeka na tę swoją wielką noc. Rozmawialiśmy już z przedstawicielami Narodowego Centrum Sportu i spytaliśmy: – Czy macie wolny termin we wtorek? Chcielibyśmy wam podesłać dwie drużyny, które nie potrafią grać w piłkę i sprawdzić, która nie potrafi bardziej. Będzie to mecz o Puchar Weszło!
A oni na to: – Oczywiście, we wtorek stadion jest do waszej dyspozycji.
Szybko ustaliliśmy też szczegóły z TVP oraz Polsatem i wszystko jest jasne: pojutrze w Warszawie PZPN vs San Marino, transmisja w obu kanałach.
Waldemar Fornalik jako trener jeszcze niczego nie wygrał – bo ani mistrzostwa, ani nawet Pucharu Polski, a tu z miejsca będzie miał okazję powalczyć o trofeum międzynarodowe. Wielka będzie to chwila także dla Wojciecha Szczęsnego, bo przecież zawodnik Arsenalu Londyn podnoszący w górę jakikolwiek puchar to obrazek niezwykle rzadki. Ostatnio żartowano, że częściej zmieniają się papieże niż Arsenal wygrywa trofea, ale we wtorek Wojtek może zadać kłam tej statystyce. Wyliczać można dalej, bo generalnie kadrowicze nie wyglądają na urodzonych zwycięzców i półki z trofeami mają puste. Ale, ale! San Marino też ma apetyty. Zapowiada się zażarta walka.
Mamy nadzieję, że reprezentanci PZPN podejdą do tego wielkiego finału w pełni skoncentrowani. Wielu zawodników, którzy brali udział w pierwszej edycji rozgrywek, do dzisiaj z wielkim sentymentem wspomina sukces. Niedawno na oficjalnej stronie Legii Tomasz Brzyski wypowiedział się następująco: „Występy przy Cichej wspominam bardzo miło. Później otrzymałem ofertę z Polonii. Długo nad nią myślałem, ale klub z Konwiktorskiej budował zespół na mistrzostwo. Chciałem podjąć to wyzwanie i przeniosłem się do Warszawy. Tymczasem wygraliśmy tylko… Puchar Weszło. Chciałbym powiększyć swój dorobek przy Łazienkowskiej”.
Tak więc – kochaj Puchar Weszło, bo innego możesz nie zdobyć.
Czasu do meczu jest mało, nie zdołamy wszystkiego tak przygotować jak przy pierwszej edycji, ale trudno: trzeba zakasać rękawy i zrobić tyle, ile się da. Śledźcie naszą stronę regularnie, będziemy informować o kolejnych pomysłach na ten happening.