Oj tam, oj tam… Po prostu przeszliśmy obok gry!

redakcja

Autor:redakcja

24 marca 2013, 12:44 • 2 min czytania

Jeszcze nigdy piłkarze tak zgodnie nie przyznawali, że „przeszli obok gry” i „brakowało zaangażowania”. W wielu kwestiach zawodnikom ufać nie warto, ale kiedy w komplecie twierdzą, że nie walczyli, to trzeba wierzyć. A gdy jeszcze ich słowa potwierdza statystyka (np. ta dotycząca fauli) to wierzyć trzeba tym bardziej. Niestety, żaden z nich nie potrafił odpowiedzieć na proste pytanie: – Dlaczego nie miałeś zamiaru się zaangażować? Co stało na przeszkodzie, byś nie przechodził obok gry?
To znamienne, że żaden z piłkarzy nie powiedział: – Ja nie walczyłem. Każdy natomiast mówił: – My nie walczyliśmy… Czyli my, ja niby też, ale raczej jednak oni.

Gdyby jednak każdy z osobna walczył, to walczyłaby też cała drużyna.
Tak to działa. Zamiast więc mówić za wszystkich, niech każdy z reprezentantów powie za siebie: dlaczego w najważniejszym mecz kadry nie chciałem się za bardzo zmęczyć?

Oj tam, oj tam… Po prostu przeszliśmy obok gry!
Reklama

Fornalik opowiada coś o dobrych minutach gry, czyli o fragmentach, w których Ukraińcy akurat nie strzelali goli, ale powiedzmy sobie szczerze – nie ma najmniejszego znaczenia, co mówi Fornalik, ponieważ i tak go nikt nie słucha: facet na charyzmę mógłby rywalizować tylko ze swoim asystentem Markiem Wleciałowskim. Mimo wszystko, gdyby się skupić i spróbować nie wypuścić drugim uchem słów selekcjonera, powinien on raczej wytłumaczyć, dlaczego jego zdaniem drużyna „przeszła obok gry” (to akurat słowa Krychowiaka). Wiadomo, mamy w kadrze wielu bardzo przeciętnych piłkarz plus pierdołowatego byłego piłkarza na lewej obronie. Większość naszych kadrowiczów albo gra w słabych klubach typu Reims, Legia albo Nottingham Forest, albo w ogóle nie gra. Nie jest to przypadek. Trafili tam gdzie trafili, ponieważ tak zostali zweryfikowani przez piłkarski rynek. Jedyne, czym mogą się wyróżnić na arenie międzynarodowej, to ponadprzeciętna walka – bo przecież nie drybling, nie huknięcie z dystansu i nie wizja gry. Jak nie ma walki, to nie ma nic.

A oni wychodzą z szatni i mówią: – Walki zabrakło! W tym czasie trener opowiada dyrdymały o dobrych fragmentach gry, no i o Leo Messim.

Reklama

Jeśli piłkarze po najważniejszym meczu stwierdzają zgodnie, że nie walczyli, a wszyscy to przyjmują ze spokojem – no skoro nie walczyliście, to trudno, może innym razem – to coś tu jest nie tak. Selekcjoner raczej nikogo nie opieprzy, bo wtedy – o jejku – być może musiałby użyć męskich słów. Poza tym musiałby najpierw ten brak walki dostrzec, a patrząc na jego reakcje na ławce rezerwowych: chyba mu ów „szczegół” umknął.

Piłkarz, który mówi, że nie walczył – to jak kierowca autobusu, który zapomniał przyjść do pracy. W normalnej robocie są jednak konsekwencje.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama