No to mniej więcej mamy jasność. Kapitan Błaszczykowski & spółka może i latem przyszłego roku zobaczą ciepłą Brazylię, ale raczej pod jednym warunkiem – że sami sobie to zorganizują, a potem za nią zapłacą. Ł»aden z dostępnych planów wycieczkowych niestety nie zakłada kopania piłki na zielonej trawie. W najlepszym razie plażówkę z przerwą na drinka i kąpiel w oceanie. Po heroicznym boju na Stadionie Narodowym podopieczni Waldemara Fornalika zrównują się dziś punktami z Ukrainą i teraz mają już pełne prawo opowiadać, że „szybko strzelona bramka ustawiła mecz”, a poza tym „zabrakło koncentracji”.
Przez chwilę nawet się łudziliśmy, że Ukraińcy mają problem z napastnikami, że może dawno zapomnieli jak się strzela gole. Ale czy mogliśmy się spodziewać, że to sami PZPN-owcy zrobią nam największą niespodziankę i przystąpią do meczu od razu z bukmacherskim handicapem? Jak do tego doszło, że nie zdążyliśmy nawet dobrze zmarznąć, a z półtorej akcji straciliśmy dwie bramki, to jeszcze długo zostanie tajemnicą nie do rozwikłania. Poza tym, że zabrakło koncentracji, a teraz musimy przeanalizować i wyeliminować błędy.
Przed meczem z San Marino to może okazać się kluczowe!
Ukraińcy grali prosty wschodni futbol. Trochę biegania, od czasu do czasu cięcie równo z trawą, ze dwa schematy rozegrania piłki i jak widać wystarczyło. Na nas wystarczyło. Był taki moment w pierwszej części, kiedy nawet pokazaliśmy, że pod presją zaczynają się gubić. Wystarczy jedna dobra piłka, niespodziewany długi przerzut, ostrzejsze wejście, choćby stały fragment i Ukraińcy wyglądają na tym boisku – cytując Ł»urawskiego – jak banda nieodpowiedzialnych ludzi. Mega słabo. Tyle że nagle to my znów odgrywamy popisową akcję, tracimy z niczego trzecią bramkę i jest pozamiatane.
Oni słabi, tylko że my jeszcze słabsi.
Fornalik wystawił dokładnie taką jedenastkę, jaką już bodajże w środę podawały media. Całe zaskoczenie, jakim jeszcze na początku mógł być skład z Łukasikiem czy Majewskim, zostało w stu procentach rozczytane. Jednak czy naprawdę mogło to mieć jakieś znaczenie? Można się teraz rozpisywać czy nowi coś wnieśli, ile dali zespołowi, ale mamy dziwne przekonanie, że dziś to tylko mało istotny detal. Można o nim gadać, ale to i tak nie zmieniłyby naszej sytuacji. Czy z Obraniakiem, czy z Majewskim, skończylibyśmy tak samo. Nie ma co się łudzić. Nie padliśmy na szczegółach, tylko na całej linii. W drugiej połowie poziom entuzjazmu trybun był już na takim poziomie, że chwilami dało się nawet słyszeć jeden, skromny sektor Ukraińców, których w porównaniu z kibicami z Polski było mniej więcej tylu, ilu posłów niemieckiej mniejszości w parlamencie. Chciało się, żeby – jak kiedyś z Kazachstanem – zgasło światło i kazali iść do domu.
„Kowal” dawno mówił – budujmy drużynę na Euro. Euro 2016.
PS 1 Chętnie odnotowalibyśmy, że Robert Lewandowski zbliża się do granicy tysiąca minut bez gola w reprezentacji, ale przypominamy, że już we wtorek gramy z San Marino, a to oznacza prawdopodobnie, że za moment znów wrócimy na zwycięską ścieżkę (śmiech) i wszelkie passy znów będą grać na naszą korzyść (śmiech).
PS 2 Byliśmy i potwierdzamy – tym razem dach nie przeszkodził. Nie było zbyt duszno.