Piłkarze Piasta Gliwice i Zagłębia Lubin łączą dziś siły i wspólnie walczą o… najniższą telewizyjną frekwencję meczu polskiej Ekstraklasy. Choć Zagłębie gra ostatnio niezłą piłkę, to i tak wygląda to jakby spotkania zorganizowano dla paru hobbystów i miłośników popołudniowej drzemki. Bo jeśli ktoś zamierza o tej porze obejrzeć 22 facetów ganiających za piłką to jednak… Madryt > Gliwice.
Jak na razie zawodnicy Marcina Brosza za nadrzędny cel wzięli sobie wypromowanie bramkarza swojej drużyny. Po pierwszym meczu zadziałało – o Dariuszu Treli niektórzy już zaczęli mówić w kontekście reprezentacji. Nie wiadomo jednak, czy chłopakom z Piasta to wystarcza, czy wezmą się do roboty dopiero jak ten dostanie powołanie. Zasadniczo, spadek im nie grozi, a puchary tym bardziej. Tak więc słowa Jarosława Kaszowskiego, że w Piaście za chwilę może zrobić się nieprzyjemnie, trzeba jednak potraktować z lekkim przymrużeniem oka.
Kędziora, Oleksy, Zganiacz, Izvolt. Ile ta czwórka znaczy w tej chwili dla Marcina Brosza, oceniać nie chcemy. Wystarczająco wiele pokazał mecz z Górnikiem – ale sam mecz, a nie wynik, który dla gliwiczan był zbyt niskim wyrokiem.
Zagłębie na dzień dobry odebrało Pogoni wszelkie atuty i szybko ją wypunktowało. Raz, dwa, trzy. Przypomniało nam się, jak jeszcze niedawno mówiło się o zwolnieniu trenera Hapala, a tu nagle lubinianie mają całkiem przyjemną serię: sześć meczów, pięć zwycięstw i remis. Zdaje się, że Hapal w końcu to wszystko sobie po swojemu poukładał i nawet Papadopulos się rozstrzelał.
CO NAS ZASTANAWIA: Nic. Mecz z serii, które po prostu trzeba odbębnić. Jakby przypadkiem rozegrano w tej kolejce siedem spotkań zamiast ośmiu, nikt by się nie zorientował.
JAK BĘDZIE: Zupełnie nielogicznie. Słaby Piast po kiepskim meczu ogrywa będące w gazie Zagłębie. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób, ale jednak.
PRZEDMECZOWY KOMENTARZ: JAROSŁAW KASZOWSKI
Niezbyt dobrze świadczy to o drużynie, kiedy jej najlepszym zawodnikiem jest bramkarz.
Jedynie więc możemy się cieszyć, że chociaż bramkarz robi takie postępy! Szacunek dla Treli, że wybronił tyle, ile wybronił, bo wiemy, że nie tak to miało wyglądać. A ja już nie chcę się nawet zastanawiać, jak skończyłby się ten mecz, gdyby Piast nie miał w bramce Darka. Cóż, wszyscy ostrzyli sobie zęby na pierwsze spotkanie, a wyszło bardzo mizernie. Zresztą, przeciwko Górnikowi to nie pierwszy taki mecz.
Samo zwycięstwo 1:0 nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. To jednak Górnik był taki mocny czy Piast taki słaby?
Zbyt wcześnie na takie wyroki. Czynników mogło być wiele – gorsza dyspozycja dnia, słabsze nastawienie, może coś innego. Ale gadanie po takich meczach, że Górnik mierzy wysoko, jest bez sensu. Bo szczerze powiem, że sądziłem, iż Piast też ma ambicje. I zamiast oglądać się za siebie to po takiej jesieni powinni patrzeć w górę.
W jednym z wywiadów stwierdził pan, że piłkarze wysoko zawiesili sobie poprzeczkę. Doskoczą?
Jeśli weszło się na jakiś poziom, to nie można już z niego zejść. W chwili obecnej zadowalanie się sytuację, że „my jesteśmy wysoko, a spadkowicze są już znani” jest błędne. Bo jak miałoby to tak wyglądać dalej, to jeszcze obudzimy się z ręką w nocniku.
Problemy kadrowe, kontuzje i absencje sprawy też nie ułatwiają.
Jeśli spojrzymy na siłę ofensywną Piasta, to… (śmiech). Nie no, nie ma na kogo patrzeć, bo ci, którzy o tej sile mieli stanowić, mają swoje problemy. Dlatego myślę, że te braki są pewnym usprawiedliwieniem zespołu. Mogłoby się przecież okazać, że mówimy tutaj aż o połowie składu. Ale z drugiej strony na tym przecież polega klasa zespołu – na umiejętności radzenia sobie z problemami. A tu się okazało, że jak wypadł Kędziora, to nie ma kim go zastąpić.
POCZTÓWKA Z PRZESZŁOŚCI:
Rok 1997, Marcin Brosz i Tomasz Kłos.
BUKMACHERKA:
Obstaw to spotkanie w BET-AT-HOME >>
Margines zwycięstwa w COMEON>>.



