Dziś zdecydowanie najlepszą opcją jest Przegląd Sportowy ze sporą liczbą piątkowych materiałów. Warto przeczytać wywiad z Tomaszem Hajtą. Choć i na łamy Super Expressu można zajrzeć dla rozmowy z Damienem Perquisem.
FAKT
Dziennik wyśledził Michała Ł»ewłakowa kupującego papierosy, zastanawia się w jakim stopniu alkohol ma wpływ na formę, a poza tym pisze o Bobo Kaczmarku.
Przed meczem z Pogonią Szczecin trenera Lechii Bogusława Kaczmarka (63 l.) najbardziej ucieszyło mocne słońce, które wczoraj pojawiło się nad Gdańskiem, a podobnie ma świecić także dzisiaj. – Mam w drużynie kilku zagranicznych zawodników, którzy znacznie lepiej czują się na boisku, gdy warunki pogodowe są sprzyjające. Przy wyższej temperaturze powietrza Deleu, Ricardinho, Christopher Oualembo czy Mohammed El-Amine Rahoui są w stanie dać nam na pewno więcej niż w czasie mrozów, które odczuwają znacznie mocniej niż my – tłumaczy „Bobo”. – Przede wszystkim mogliśmy teraz potrenować w normalnych warunkach, bo przed starciem z Polonią to była proteza treningu ze względu na zimową aurę. Po remisowej inauguracji w Warszawie jesteśmy źli na siebie i przed własnymi kibicami będziemy chcieli sięgnąć po trzy punkty – powiedział Kaczmarek. Ale Pogoń, po klęsce 0:3 przed tygodniem w Lubinie, też ma coś do udowodnienia.
RZECZPOSPOLITA
Kilka mniejszych tekstów o piłce, m.in. ten o Polonii Warszawa.
Piotr Stokowiec nie buja w obłokach. W środę kontrakt z klubem rozwiązał Adam Kokoszka, który przeszedł do Śląska Wrocław. Polonia straciła kolejny ząb trzonowy i krwawi. – Jeśli w przerwie zimowej odeszło sześciu zawodników z podstawowego składu, z czego większość w ostatnim tygodniu przed rozpoczęciem ligi, to mówienie o celach Polonii na ten sezon jest niepoważne. Popyt na naszych piłkarzy zimą pokazuje, jak dobrze pracowaliśmy od początku sezonu, ale nie ma to przecież teraz żadnego znaczenia – tłumaczył wczoraj Stokowiec. Na Konwiktorskiej nic się nie zmieniło, Ireneusz Król pozbywa się wszystkich piłkarzy, którzy dostają oferty z innych klubów. Polonia, która zimowała na trzecim miejscu w tabeli, gra dziś z tracącym tylko punkt do Legii Lechem Poznań. Stokowiec pytany o to, jak zagra, odpowiada: – Naszym planem jest brak planu.
Wczoraj, w ostatnim dniu okienka transferowego udało się wypożyczyć do Polonii Piotra Grzelczaka z Lechii Gdańsk. Lecha wzmocnił młodzieżowy reprezentant Polski – Dariusz Formella z Arki Gdynia. Mariusz Rumak stara się gasić entuzjazm w drużynie po zwycięstwie 4:0 z Ruchem w pierwszej kolejce. Jego piłkarze zapowiadają jednak, że dogonią Legię wcześniej czy później. – Mam nadzieję, że wygramy z Polonią w dobrym stylu, bo jesteśmy dojrzalszym zespołem. Legia? Jeszcze przed rozpoczęciem rundy mówiłem, że nazwiska nie grają, ale potrzebny jest zespół – twierdzi Rafał Murawski.
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z nowym zawodnikiem Cracovii – Wladislawem Romanowem.
Ponoć Cracovia „ukradła” pana sprzed nosa CSKA Sofia.
– To prawda. Pod koniec rundy jesiennej zadzwonił dyrektor sportowy CSKA i złożył propozycję. Myślałem o transferze poważnie, ale gdy zgłosiła się Cracovia, to zdecydowałem się na I ligę polską. Dlaczego? W Bułgarii grałem już w wielu klubach, często były problemy z pieniędzmi. Jestem kibicem CSKA, wychowałem się w tym klubie, ale nigdy nie dostałem szansy.
Dlaczego?
– Byłem za młody, a zespół walczył w europejskich pucharach. Moi koledzy wygrali nawet z Liverpoolem na Anfield Road. Nikt z rówieśników nie dostawał szans, więc odszedłem. Potem grałem w Lokomotiwie Sofia, ale pojawiły się spore zaległości. Trafiłem do Slavii, a tam nie do końca dogadywałem się z trenerem. Stąd transfer do Polski.
Co przekonało pana do Cracovii?
– Styl. W Bułgarii może tylko dwa, trzy kluby starają się grać piłką, reszta skupia się na obronie, grze z kontrataku. To nie jest rozwijające. A ja wychowałem się w kulcie Christo Stoiczkowa, piłkarza, który zawsze chciał atakować. Poza tym Cracovia kopiuje trochę styl Barcelony, mojego ulubionego klubu. Śledzę mecze Katalończyków, dwa razy widziałem ich na żywo. Raz pojechałem na spotkanie do Bukaresztu. Co ciekawe, wszyscy z mojej rodziny byli na Camp Nou, a ja wciąż nie miałem okazji. To moje marzenie.
Tekst o konsekwentnej rozbiórce Polonii Warszawa.
Pozbywając się pięciu „drogich” graczy Polonia oszczędza na ich pensjach około 360 tys. zł netto na miesiąc. Zmniejszyła przy tym zadłużenie klubu o co najmniej półtora miliona złotych. W drużynie zostało jeszcze trzech piłkarzy w spadku po Wojciechowskim, czyli obciążających budżet: Łukasz Piątek, Sebastian Przyrowski, Aleksandar Todorovski. Reszta to już zawodnicy z urealnionymi płacami. Są wśród nich nowi, z podpisanymi w ostatnich tygodniach kontraktami. Sprowadzeni zostali z myślą o następnym sezonie, większość na zasadzie wypożyczenia. Polonia zapłaciła tylko za ich rejestrację, zachowała prawo pierwokupu.
Reprezentujący kibiców przedstawiciele Rady Nadzorczej KSP Polonia na niedawnej konferencji prasowej powiedzieli, że otrzymali zapewnienie od Króla, że w drugiej połowie marca zostaną im przekazane dokumenty pokazujące obecną sytuację spółki. Nie tylko ze względu na atrakcyjne mecze – z Lechem, Wisłą, Jagiellonią i derby z Legią – marzec dla Polonii będzie więc najważniejszym miesiącem w tej rundzie.
SPORT
Felieton pisarza Wojciecha Kuczoka.
Kto wie, czy Podbeskidzie nie przeskoczy nie tylko Ruchu, ale jeszcze kilku zespołów – zastanawia się przed drugą kolejką ekstraklasy Wojciech Kuczok, pisarz, poeta, scenarzysta i kibic „Niebieskich”.Kuczok oczywiście oglądał poprzedni mecz swojej ulubionej drużyny, z Lechem Poznań. – To był dramat w wykonaniu chorzowskich zawodników, bo jeśli bohaterem spotkania był bramkarz, który puścił cztery bramki, a wyróżniającym się zawodnikiem debiutujący w lidze nastolatek, to o czymś świadczy. Obawiałem się „bezkrólewia” w Ruchu po odejściu Arkadiusza Piecha, tymczasem królował… chaos. Anonimowi zawodnicy zagrali anonimowy futbol. Pochodzący z Chorzowa pisarz, podobnie jak inni, jest zdania, że wysokie miejsce „Trójkolorowych” to głównie zasługa Adama Nawałki. – Niesamowity czarodziej. To po Waldemarze Fornaliku drugi mój kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski. Górnik reprezentuje śląską tradycję, gdzie z niczego robi się coś. Gdzie za niewielkie środki otrzymuje się miejsce w czołówce. Oczywiście ze zrozumiałych względów nie życzę zabrzanom 15. tytułu, ale miejsca na podium już jak najbardziej – przyznaje Kuczok.
SUPER EXPRESS
Wywiad z Damienem Perquisem.
Co się dzieje? Od kilku spotkań albo nie grasz, albo wchodzisz w końcówce.
– Jestem bardzo niezadowolony, bo przez to na włosku wisi moja gra w kadrze. Miałem nawet rozmowę z trenerem Betisu, któremu powiedziałem, że liczę na regularną grę, bo bardzo mi zależy na kadrze i awansie do finałów MŚ. Z drugiej strony rozumiem szkoleniowca Betisu… Ma czterech równorzędnych defensorów, jest z kogo wybierać. Miałem kilka kontuzji, nie pomogło mi też to, że mecze, w których grałem, kończyły się naszymi porażkami. Nikt nie mówił, że to przeze mnie i sam też tak nie uważam. Ale to zawsze w jakimś stopniu wpływa na ocenę trenera i na to, że w następnym spotkaniu może postawić na kogoś innego.
To może trzeba było iść na wypożyczenie? Miałeś w styczniu oferty z Turcji i Francji…
– Nie, nie żałuję, że zostałem w Betisie. Przecież wypożyczenie to też niepewność. Nadziei nie tracę, walczę o skład i niedługo znów zamierzam do niego wskoczyć.
Poza boiskiem nie możesz się nachwalić nowego miejsca zamieszkania…
– Sewilla to wspaniałe miejsce do życia, choć na początku doznałem szoku. Pod koniec sierpnia trenowałem w temperaturze 47 stopni! Trener Mel widząc, jaki jestem zmęczony, zapytał nawet, czy dam radę wytrzymać do końca zajęć. Ale szybko się przyzwyczaiłem. Tak mi się tu podoba, że nie wykluczam zamieszkania tu na stałe. Tylko muszę uważać na hiszpańską szynkę i sery. Są tak dobre, że na początku złapałem przez nie dodatkowe kilogramy (śmiech).
PRZEGLĄD SPORTOWY
Obszerny wywiad z Tomaszem Hajtą.
Alex Ferguson w pracy trenerskiej czerpie inspirację z innych dziedzin życia. Z koncertu Andrei Bocellego, śpiewaka operowego, wrócił na przykład zachwycony współpracą orkiestry. Z czego pan czerpie inspirację?
– Nie chcę być tłukiem, który gada tylko o piłce. Zaprzyjaźniłem się z jednym z najlepszych polskich malarzy Tomkiem Sętowskim. Znamy się od 15 lat, mam nawet jego jeden obraz. Tomek maluje surrealizm, kierunek Dalego. Usłyszałem od niego dobrą radę, która ma też zastosowanie w piłce. Co z tego, że zamówisz piękne ramy, pozłacane, jak w środku będzie kiczowaty obraz. Istotą jest wnętrze.
W Jagiellonii jest kicz?
– Staram się malować coś sensownego. Ważniejsza jest dusza drużyny, ten obraz namalowany na płótnie. Inspirację znajduję też w nartach.
Jaką?
– Jeżdżę na nartach, odkąd skończyłem cztery lata. Tata przywiązywał mnie sznurkiem i zjeżdżałem z nim z Kasprowego Wierchu. Potem zostałem nawet wicemistrzem Polski harcerzy. Tata wbijał mi do głowy, żeby iść na całość. Można zjechać spokojnie i nie dotknąć żadnej tyczki, ale wtedy na 54 startujących w zawodach zajmiemy 52. miejsce. I to dlatego, że dwóch wypadło z trasy.
Kulisy odejścia Łukasza Teodorczyka z Polonii.
– W listopadzie zrozumiałem, że pora odejść z Polonii Warszawa. Stało się inaczej. Nie chodziło o pieniądze. W przypadku tego klubu wirtualne pieniądze… Byłem przekonany, że w czerwcu działacze się do mnie odezwą, zaproszą na rozmowy. W 3,5-rocznej umowie, którą podpisałem w styczniu 2010 zostało zapisane, że do 30 czerwca 2012 roku Polonia może przedłużyć ze mną kontrakt o dwa lata, na wcześniej ustalonych warunkach. Czerwiec minął, a tu cisza. Zespół przejął Ireneusz Król, ale i z jego strony nie było żadnego odzewu. Dziwiłem się, ale razem z menedżerem uznaliśmy, że poczekamy. Wtedy jeszcze zbyt wiele nie myślałem o przenosinach. Zagrałem dopiero kilka spotkań w lidze, musiałem dać argumenty, by ktoś się po mnie zgłosił. W listopadzie Marcin Kubacki, mój agent, odebrał telefon z klubu. Współpracownicy pana Króla: Wojtek Szala i Bartosz Karwan chcieli się z nim spotkać. Nagle sobie o mnie przypomnieli. – Łukasz musi przedłużyć umowę – rozpoczęli stanowczo.
Prawdopodobnie oglądamy zmierzch rozgrywek Młodej Ekstraklasy.
Sezon 2012/13 prawdopodobnie będzie ostatnim w historii Młodej Ekstraklasy, bo PZPN wystartował z Centralną Ligą Juniorów. Coraz głośniej mówi się też o przywróceniu drużyn rezerw. Mecze odbywające się na boiskach, które przypominają pastwiska, nadszarpnięty prestiż przez właścicieli klubów traktujących Młodą Ekstraklasę jako miejsce zsyłki dla niepokornych piłkarzy, wreszcie niski poziom meczów – to największe ułomności ligowych rozgrywek dla młodzieży. Wygląda na to, że ich likwidacja jest już tylko kwestią czasu. – Młoda Ekstraklasa miała za zadanie wypełnić lukę, spowodowaną zapaścią w rozgrywkach juniorskich i spełniła swoje zadanie. Ostateczną decyzję co do jej przyszłości podejmiemy wiosną – mówi „PS” Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek w Ekstraklasie SA.