Boniek tłumaczy sprawę Dudka i rozważa reorganizację Klubu Wybitnego Reprezentanta

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2013, 18:46 • 3 min czytania

– Tu nie chodzi o Klub Wybitnego reprezentanta – mówi Zbigniew Boniek. – Miesiąc temu Jerzy Dudek powiedział, że już nie zamierza wznawiać kariery. Uważam, że pożegnalny mecz mu się należy. Jako komuś, kto tak przyczynił się do popularyzacji piłki nożnej w Polsce. Czy to naprawdę taki problem, że dostanie jakąś nagrodę przed pierwszym gwizdkiem z Liechtensteinem i wejdzie na pierwsze dwadzieścia minut do bramki? Gwarantuję, że będą pełne trybuny, będzie miło i wesoło. A czy teraz Jurek ma 59 meczów, czy 52 – mnie to nie interesuje. Gdyby miał 52, to też w czerwcu zorganizowalibyśmy coś takiego.
I w porządku. Jest to argument. Problem w tym, że jeśli mówimy o benefisie Jurka Dudka, to należało zorganizować – no tak – benefis. Można było zaprosić Liverpool FC, zamiast organizować oficjalny mecz reprezentacji w terminie FIFA. Skoro piknik, to na całego.

Boniek tłumaczy sprawę Dudka i rozważa reorganizację Klubu Wybitnego Reprezentanta
Reklama

Moment na pożegnanie Dudka jako reprezentanta kraju już był – i został przegapiony przez poprzednie władze PZPN. Przegapili, trudno, czasu się nie cofnie. Boniek potrafi dyskutować na temat swoich decyzji i za to mu chwała, ale tutaj naszym zdaniem po prostu przedobrzył. Popieralibyśmy z całego serca, gdyby związek uczestniczył w przyjemnej akcji, dzięki której w jakiś ciepły letni dzień stadion zapełni się po brzegi, Dudek pomacha, zrobi pajacyka i pójdzie pod prysznic. Ale jednak ubieranie go w bramkarską bluzę i wstawianie w oficjalnym meczu reprezentacji dwa lata po zakończeniu kariery: to jest coś, czego – tak nam się przynajmniej wydaje – światowy futbol jeszcze nie widział. Do tej pory jeśli żegnano byłego piłkarza, to nie przebierano go w krótkie spodenki, tylko obdarowywało przed pierwszym gwizdkiem.

Tutaj jakaś granica zostaje przekroczona. Ktoś powie: i co z tego? Co w tym złego? Przyjmijmy, że nic. Ale skoro tak przyjmujemy w kwestii Dudka, to dokładnie tak samo możemy myśleć w kwestii Młynarczyka czy Ä†mikiewicza.

Reklama

Fragment naszej dzisiejszej rozmowy…
Prezes PZPN mówi: – Na mecz z Ukrainą zaprosiłem Andrzeja Buncola i Stanisława Oślizłę.
My na to: – Ale nie będą grali?

Taki absurdalny żart, ale jednak na czasie.

Boniek zaznacza, że decyzja nie ma związku z bilansem Dudka i tym, że ostatni mecz z automatu wprowadzi go do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Ok, jesteśmy w stanie przyjąć, że nie takie były intencje, ale z drugiej strony: taki właśnie będzie efekt. Dudek zostanie wprowadzony do Klubu Wybitnego Reprezentanta sztucznie, wciągnięty za uszy. A skoro już stosujemy wprowadzanie z innego klucza niż liczba meczów, to zasługują na to inni: Ćmikiewicz, Gorgoń, Młynarczyk, Matysik itd. Nie Dudek, bo on wybitny był w karierze klubowej, a w reprezentacyjnej co najwyżej średni.

– Rozumiem te obiekcje, ale ja w ogóle mocno zastanawiam się nad Klubem Wybitnego Reprezentanta i dlatego nie za bardzo przejmuję się tym, kto w nim aktualnie jest i kto za moment będzie. Jeśli kryterium 60 meczów się nie sprawdziło, to może po prostu trzeba to wszystko przeorganizować. Może potrzebny jest Klub, który będzie zrzeszał ludzi, którzy nie tylko grali często, ale też z sukcesami. Jeśli Dudek za moment będzie „wybitny”, to – kiedy patrzę na obecny skład klubu – nie uwiera mnie to jakoś bardzo. Jednak zgadzam się też, że coś poszło nie tak, jeśli osób dla polskiej piłki legendarnych w tym gronie nie ma.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama