Bronili się długo i zaciekle. Latami opowiadali historyjki o swoich obawach, o zabiciu piękna i dramaturgii futbolu. Pierwszy z nich do dziś nie jest do końca przekonany, a jednak – technologia goal-line będzie wykorzystywana. Już niebawem, między innymi na mistrzostwach świata w Brazylii. Cała debata trwała pewnie blisko dekadę i w końcu zakończyła się jedynym słusznym wnioskiem – że jednak dramaturgię piłki da się utrzymać – bez kuriozalnych błędów i decyzji sędziów, którzy nie okazali się dość sprawni.
Jak podczas meczu Ukrainy z Anglią na Euro 2012.
Anglii z Niemcami dwa lata wcześniej. I w wielu innych głośnych przypadkach.
Nie wybrano jeszcze ostatecznie technologii, która będzie wykorzystywana. Na dziś, na rynku istnieją dwie firmy licencjonowane przez FIFA, ale niewykluczone, że do gry włączą się kolejne. Ostateczna decyzja ma zapaść wiosną – przed Pucharem Konfederacji. Próbowane do tej pory technologie to tzw. Hawk-Eye – system śledzenia piłki używany z powodzeniem w tenisie, generujący za pomocą kamer komputerową powtórkę obrazu, a także GoalRef, zakładający użycie pola magnetycznego i montowanie specjalnych chipów w piłkach.
Nie powinniśmy mieć wątpliwości – FIFA podjęła jedyną słuszną decyzję, która w najmniejszym stopnie nie wpłynie na nasz odbiór meczu, a czasem pomoże uniknąć tych wszystkich kuriozalnych sytuacji, które do tej pory Blatter z Platinim nazywali naturalnym, nieprzewidywalnym pięknem piłki.
Szkoda, że tak późno.