Teodorczyk jednak w Lechu, Kołodziej wraca do Bielska, Zieliński ma problem w ataku

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2013, 09:41 • 11 min czytania

W dzisiejszej prasie ostatnie podrygi zimowego okna transferowego, czyli sporo tekstów o Jodłowcu i pozostałych ruchach Legii. Przegląd Sportowy informuje również, że z Lechem w końcu dogada się Ireneusz Król i puści do Poznania فukasza Teodorczyka.

Teodorczyk jednak w Lechu, Kołodziej wraca do Bielska, Zieliński ma problem w ataku
Reklama

FAKT

Szpiegowska obsesja w Lubinie.

Reklama

Ł»enada! Nie inaczej można nazwać zachowanie szkoleniowca Zagłębia Lubin Pavla Hapala (44 l.) przed sparingowym spotkaniem z GKS Katowice. Czeski trener „Miedziowych” nie chciał się zgodzić na to, żeby mecz kontrolny był nagrywany przy użyciu kamery. O co chodzi? Trener Gieksy Rafał Górak (40 l.) to dobry kolega obecnego szkoleniowca Pogoni Artura Skowronka (31 l.). Obaj jeszcze niedawno pracowali razem w Ruchu Radzionków. Szczecinianie, to z kolei pierwszy wiosenny rywal Zagłębia w lidze. Pavel Hapal podejrzewał więc, że trener Górak może wysłać kasetę z meczem z Lubina właśnie do Szczecina. Kamery telewizji Orange Sport zarejestrowały gorące chwile w klubowym korytarzu Zagłębia przed starciem z GKS. – Chcę mieć mecz do analizy jeszcze dzisiaj, a nie w czwartek. Ten materiał jest wyłącznie dla nas. Ja nie jestem żadnym kurierem, żeby wysyłać komuś kasetę, tylko trenerem – tłumaczył dobitnie Pavlovi Hapalovi trener Górak.

Piłkarze Śląska walczą tak, że… buty pękają.

Zawodnicy wierzą, że są na tyle dobrze przygotowani, by dogonić Legię i obronić mistrzostwo Polski. Przemysław Kaźmierczak (31 l.), który z powodu wyjazdu na zgrupowanie z reprezentacją Polski, najpóźniej dołączył do drużyny, w sobotni sparingu ze Zbrojovką Brno uderzał w piłkę taką siłą, że aż pękł mu but. – Mamy nadzieję, że nasze zaangażowanie w sparingach będzie się przekładać na mecze ligowe. Kontrolowaliśmy sobotnie spotkanie i z optymizmem patrzymy na mecz z Widzewem – przekonuje „Kaz”. Jeszcze większym optymistą, mimo że Śląsk nie przeprowadził zimą żadnych transferów, jest Waldemar Sobota (26 l.).

RZECZPOSPOLITA

Trochę o wydarzeniach weekendu: Susza w Londynie, urodzaj w Monachium

Borussia bez Lewandowskiego wygrała z Eintrachtem Frankfurt 3:0. Arsenal odpadł z Pucharu Anglii. Zawieszony na trzy mecze za czerwoną kartkę Robert Lewandowski pierwszy raz w tym sezonie usiadł na trybunach (jutro rozpatrzone zostanie jego odwołanie). W sobotę Polaka miał zastąpić w ataku Julian Schieber, ale już po 30 minutach musiał opuścić boisko – za uderzenie rywala łokciem w walce o piłkę. Borussia Dortmund prowadziła wtedy z Eintrachtem 2:0 po golach Marco Reusa, Niemiec ustalił wynik po przerwie. – Bardziej niż z bramek jestem zadowolony ze zwycięstwa. Nie byłoby ono możliwe, gdyby nie geniusz Mario Goetzego (dwie asysty – przyp. t.w.). To zaszczyt grać z nim w jednej drużynie – cieszył się Reus. (…) W sobotę pierwszy raz za 17-letnich rządów francuskiego menedżera Arsenal przegrał w Pucharze Anglii z rywalem z niższej ligi – z Blackburn 0:1 w 1/8 finału. Wenger dał odpocząć kilku zawodnikom, m.in. Lukasowi Podolskiemu, a Santiago Cazorlę i Theo Walcotta wpuścił na boisko w drugiej połowie. Wojciech Szczęsny grał 90 minut.

GAZETA WYBORCZA

Rozmowa z trenerem فKS-u, Piotrem Zajączkowskim.

Cały czas pan testuje sporo zawodników, ale optymalnej jedenastki nie widać?
– Na razie wszystkim daję równe szanse, aby nikt mi nie zarzucił, że kogoś pomijałem w okresie przygotowawczym. W Pruszkowie wolniej biegaliśmy, ale brak myślenia na boisku był niedopuszczalny. Część zawodników w niemal każdym meczu popełnia identyczne błędy. Dla mnie to jasny sygnał, że niektórych muszę przestać ciągnąć na siłę do szerokiej kadry. Do tej pory próbowałem tłumaczyć, grzecznie prosiłem, dawałem kolejną szansę. Ale nadszedł czas, aby część piłkarzy po prostu postawić do kąta.

Do ligi zostały trzy tygodnie. Czy selekcja nie następuje za późno?
– Zgadzam się, że czas mnie goni. Mam zarys drużyny, której celem będzie walka o pozostanie w I lidze. Od meczu z Olimpią Grudziądz będzie już widać, komu mam zamiar zaufać wiosną. Generalnie będę ograniczał liczbę zawodników powoływanych na sparingi. Trzeba jednak pamiętać, że Adrian فucki i Artur Gieraga z powodu kartek nie zagrają z Katowicami. Muszą jednak zgrywać się z drużyną, dlatego nie mogę ich pomijać.

Tekst o transferze Jodłowca na Łazienkowską.

Od dwóch miesięcy Legia starała się pozyskać 33-letniego Marcina Wasilewskiego, który może odejść za darmo z Anderlechtu Bruksela. Wymagania finansowe reprezentanta Polski były jednak zbyt duże. W tej sytuacji klub z Łazienkowskiej skorzystał z opcji sprowadzenia Jodłowca. Latem środkowy obrońca przeszedł – bez odstępnego – z Polonii do Śląska, ale właścicielem jego karty pozostał Józef Wojciechowski. – Dostaliśmy go za darmo – przyznaje Michał Mazur, rzecznik prasowy Śląska. (…) Wszystkie cztery zimowe transfery Legii to uzupełnienie luk, z którymi Jan Urban miał problem jesienią bądź może mieć na wiosnę. Drużyna rzadko wykorzystywała rzuty wolne i rożne, a Brzyski uchodzi za specjalistę od dośrodkowań ze stojącej piłki. Bereszyński wzmocni konkurencję na prawym skrzydle, a Urban próbuje go również na prawej obronie, gdzie przez co najmniej dwa miesiące nie będzie mógł skorzystać z leczącego udo Jakuba Rzeźniczaka. Dwaliszwili to z kolei konkurent dla Marka Saganowskiego, wracającego po przymusowej pauzie spowodowanej podejrzeniem wady serca. Miał nim być 21-letni napastnik Michał Efir, ale zerwał więzadła w kolanie.

SPORT

Znaki zapytania Jacka Zielińskiego przed startem ligi.

– Mindaugas Panka, Jakub Smektała, Andrzej Niedzielan na razie przegrywają rywalizację. Tylko czy obecność Andrzeja w tym gronie zaskakuje? – pyta Jacek Zieliński, który chce postawić na miejscowych. Chorzowianie przygotowują się już do niedzielnego meczu z Lechem Poznań. Znaki zapytania w składzie? Jeszcze są. – Choćby ze względu na kontuzje. Marek Szyndrowski doszedł już do siebie, gotowy powinien być za tydzień Maciej Sadlok, choć trzeba pamiętać, że obaj mieli dłuższą przerwę i nie uczestniczyli w sparingach. Nie wiemy co będzie z Pavlem Szultesem. Mam nadzieję, że będzie gotowy do gry, bo w sparingach prezentował już dobrą dyspozycję. Generalnie mogę zdradzić, że mamy już jakiś pomysł na Lecha – mówi trener „Niebieskich”. Nie jest wykluczone, że w pierwszym składzie Ruchu zagrają tacy zawodnicy jak Martin Konczkowski, Arkadiusz Lewiński czy Łukasz Tymiński. Rewolucja? – Ja nigdy nie przywiązywałem się do nazwisk. Zawsze podkreślam, że graja najlepsi i tak to będzie w Ruchu wyglądało. Nie ukrywam jednak, że przebudowujemy zespół, któremu rotacje są potrzebne i stawiamy na zawodników z tego regionu – przyznaje Zieliński.

Dariusz Kołodziej zagra w Podbeskidziu, a Mariusz Sacha w Polonii Bytom.

Po odpokutowaniu rocznej dyskwalifikacji za korupcję, Dariusz Kołodziej ponownie będzie grał w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Pomocnik ma podpisać kontrakt z „Góralami” w tym tygodniu. Przez cały rok „Kołek” i tak trenował z Podbeskidziem. Odbywał z nimi także zimowe przygotowania, choć na obozie w Turcji go nie było. W ostatnim sparingu z Rakowem Częstochowa strzelił jednak piękną bramkę. I najprawdopodobniej za chwilę będzie miał szansę na kolejne, bo powinien już w tym tygodniu podpisać kontrakt. Pomocnik występuje w Bielsku-Białej od 2005 roku, z roczną przerwą na grę w Górniku Zabrze.

(…)

Mariusz Sacha, ostatnio grający w Podbeskidziu Bielsko-Biała, według nieoficjalnych informacji ma dziś przyjechać do Bytomia na rozmowy z działaczami Polonii. A Jacek Trzeciak szuka jeszcze prawego obrońcy. Jackowi Trzeciakowi przydałoby się jego doświadczenie. Poza tym, w kadrze na ostatni sparing z Przyszłością Rogów było tylko 15 zawodników, więc wszystkie nogi do pracy są cenne. Mimo to, z liderem III ligi udało się wygrać. – Ale po raz kolejny przytrafił nam się błąd przy stałym fragmencie gry. Generalnie jednak mieliśmy sporo sytuacji bramkowych i mogliśmy wygrać dużo wyżej – twierdzi.

POLSKA THE TIMES

Rozmowa z Andrzejem Juskowiakiem.

Stawia Pan odważną tezę, że przenosiny Roberta Lewandowskiego do Bayernu Monachium to błąd…
– Nieprawda, wyrwano jakieś moje zdanie z kontekstu. To jest wyłącznie sprawa Roberta. On lubi zmieniać kluby, pamiętam jak jeszcze w Lechu zakładał sobie, że ostanie tam dwa, trzy lata i postara się o swój rozwój gdzie indziej. Ja powiedziałem jedynie, że w Bayernie nie będzie miał łatwo. Owszem, linia pomocy jest tam tak samo kreatywna jak w Dortmundzie, ale musi się spodziewać większej konkurencji w ataku. Nie będzie tak jak w Dortmudzie, gdzie jego konkurentem jest taki Schieber, facet, który przez cały sezon nie strzelił bramki, chociaż grał w kilkunastu meczach.

Kiedyś już Lewandowski wygrał rywalizację z Lukasem Barriosem, który strzelał gola za golem…
Szczerze mówiąc, wcale nie jestem przekonany, czy nowy trener Bayernu Pep Guardiola będzie chciał grać w takim systemie jak obecnie Jupp Heynckes. Może się przecież zdarzyć, że zaproponuje to samo co przez lata było tak skuteczne w Barcelonie, czyli grę praktycznie bez wysuniętego napastnika. Zwłaszcza że ma tak duży wybór pomocników. Zakładając, że Mario Gomez dojdzie do formy i nigdzie go nie oddadzą, w linii ataku Bayernu może zrobić się trochę ciasno.

DZIENNIK POLSKI

Pareiko niepewny swojego miejsca w składzie po kolejnym błędzie.

Piłka po uderzeniu Tomasza Szatana drugi raz skozłowała przed bramkarzem wiślaków, zmyliła go i wpadła do siatki, choć z trybun wydawało się, że nie będzie miał problemów ze skuteczną interwencją. – Przy tym golu piłka odbiła się od jakiegoś kamienia, nierówności i nie udało się jej złapać. Pierwszy raz grałem na takim boisku i trzeba było uważać. Można było zrobić krok w przód, żeby piłka nie wpadła w kozioł. Ale spokojnie – idziemy dalej – nie załamywał się Pareiko. Przyznał jednak, że to była dobra nauczka, bowiem w zimowych warunkach podobnego boiska można się spodziewać za tydzień w meczu w Bełchatowie. – Przed nami jeszcze cały tydzień na to, aby udowodnić, kto powinien wyjść w pierwszej jedenastce – przypomniał Pareiko, zdając sobie sprawę, że nie może się czuć pewniakiem do gry między słupkami.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Wladimerem Dwaliszwilim.

Dlaczego wybrałeś numer trzynaście? Nie boisz się, że przyniesie ci pecha?
– Nie, ani trochę. Wiem, że wielu ludzi unika wszystkiego, co ma związek z trzynastką, ale ja się nie boję. Zapytałem, jakie numery są do wyboru, i gdy usłyszałem, że jest między innymi trzynastka, to ją wziąłem. Mam nadzieję, że okaże się dla mnie szczęśliwa.

Jakim cudem udało ci się wyplątać z Polonii? Wydawało się, że twoje spory z prezesem Królem nie będą miały końca.
– Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów. Po raz pierwszy w karierze spotkało mnie coś takiego. Na szczęście na koniec prezes Król zachował się jak trzeba. Na początku poprzedniego tygodnia dostałem wyraźny sygnał, że mam zgodę na odejście, a potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Prawdą jest, że miałem propozycję z Lecha, ale ta z Warszawy była dla mnie lepsza pod każdym względem.

Co, poza kłótniami o pieniądze, zapamiętasz z Polonii?
– Bardzo fajną atmosferę w drużynie i świetną pierwszą część sezonu w naszym wykonaniu. Strzeliłem też dla Polonii kilka ładnych goli. Moje ulubione to te w meczach z Piastem Gliwice i Ruchem Chorzów.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Teodorczyk prawdopodobnie trafi już teraz do Lecha.

Lech Poznań doszedł do porozumienia z Ireneuszem Królem, właścicielem, Polonii Warszawa, co do sumy odstępnego, która wyniesie 500 tys. zł. 21-letni napastnik podpisał obowiązujący od 1 lipca kontrakt z Lechem Poznań już w połowie stycznia, ale aż miesiąc trwały rozmowy w sprawie jego wcześniejszego transferu. Dlaczego sprawa się tak przedłużyła? Jak udało nam się dowiedzieć, Król miał za złe menedżerowi piłkarza Marcinowi Kubackiemu że – jeszcze zanim فukasz Teodorczyk związał się od 1 lipca z Lechem Poznań – został przez agenta wprowadzony w błąd informacją o zainteresowaniu napastnikiem przez niemiecki klub Kaiserslautern, przez co Król podnosił ofertę indywidualnego kontraktu dla piłkarza. Tymczasem oferty z Niemiec podobno nie było. Przez to obie strony nie chciały ze sobą ostatnio rozmawiać, głównie Król. Dopiero teraz za sprawą osób trzecich doszło do porozumienia i Lech Poznań do rundy wiosennej przystąpi wzmocniony.

Legia Warszawa sfinalizuje rozmowy kontraktowe z kilkoma zawodnikami

Legia Warszawa pozyskuje nowych piłkarzy, ale też zatrzymuje zawodników, którzy już są przy فazienkowskiej. Jeszcze przed startem rundy wiosennej kilku graczy złoży podpisy pod nowymi umowami. Zakończy się saga z kontraktem Jakuba Koseckiego, podwyżki otrzymają również Dominik Furman, Artur Jędrzejczyk i Daniel فukasik. Ten kwartet we wtorek podpisze umowy do końca sezonu 2016/17. Kosecki miał kontrakt ważny do grudnia tego roku, pozostali do końca przyszłego sezonu. Prezes Bogusław Leśnodorski łapał się za głowę widząc, ile Legię Warszawa kosztują zawodnicy, nie mający miejsca w kadrze meczowej (Srdja Knezević), a ile zawodnicy grający (Furman czy Łukasik). Obiecał, że ten problem zostanie rozwiązany. Zaledwie kilkanaście dni po objęciu funkcji poinformował zawodników, że dostaną podwyżki. Słowa dotrzymał, choć po zwolnieniu Marka Jóźwiaka, wszystkie negocjacje musiał prowadzić od nowa. Prezes chce wokół takich piłkarzy, jak Furman czy Łukasik, budować drużynę. Namówił więc ich do pozostania. Najdłużej rozmawiano z Koseckim, który miał kilka innych propozycji, i osiągnięto porozumienie. Z kolei Jędrzejczyk był najsłabiej opłacanym piłkarzem linii defensywnej, zarabiał 20 tys. zł miesięcznie, teraz dostanie znaczną podwyżkę.

Rozmowa z Piotrem Świerczewskim o reprezentacji.

Mecz z Irlandią pokazał nasze braki? Mieliśmy drużynę i już jej nie mamy?
– Bardzo dobrze, że była porażka. To nas obudzi. Miałem tak w Pruszkowie. Graliśmy z ostatnim zespołem w tabeli. Wszedłem do szatni i mówię: „Grajcie dla siebie, strzelcie kilka goli”. Zamiast tego oni strzelili jednego, a potem jakoś się nie układało. Karny zmarnowany i tak dalej. Przegraliśmy. Kadra do swojego meczu podeszła chyba podobnie. Dzięki temu na spotkania takie jak z San Marino wyjdą skoncentrowani i nie stracą dwóch punktów. Bo trzeba pamiętać, że w meczu z tak słabym przeciwnikiem zaczyna się od dwóch punktów straty.

Czyli po Irlandii jest pan spokojny.
– Nie ma co robić dramatu na siłę. Mecz był słaby, bo w zespół wstąpił zbytni huraoptymizm, który utrzymuje się od spotkania z Anglią. Ci zmusili nas do gry obronnej, a to było to, co dobrze nam wychodzi. Tak naprawdę poza kontrami nie mieliśmy zbyt wielu dobrych akcji konstruowanych od podstaw. Bramkę zdobyliśmy ze stałego fragmentu gry. I to powinna być nasza broń: cofnąć się szybko i wyprowadzać kontry. Mamy zawodników, którzy potrafią tak grać oraz wykorzystywać stałe fragmenty. Tymczasem z Irlandią nastąpiła odwrotna sytuacja. To Irlandczycy reagowali. Poza tym przy rzucie rożnym było czterech zawodników irlandzkich w naszym polu karnym i dziewięciu Polaków. Każdy Irlandczyk miał dwóch rywali. A mimo to ich trzech graczy oddało strzały. I strzelili gola.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama