Absurdy przygotowań: Stokowcowi znów wiatr w oczy, mądrości Mandrysza, Ruch bierze Messiego…

redakcja

Autor:redakcja

07 lutego 2013, 16:46 • 3 min czytania

Piętnaście dni – tyle pozostało do pierwszego meczu w Ekstraklasie. Publika się niecierpliwi, a wyczekiwanie na wznowienie rozgrywek zbliżyło się właśnie poziomem do wyczekiwania na gola Lewandowskiego w kadrze. Jednak zanim nasze gwiazdy wybiegną na boisko, w ramach rozgrzewki proponujemy przegląd zimowych absurdów okresu przygotowawczego. Czyli subiektywne podsumowanie wydarzeń, które przypadkowo wpadły nam ostatnio w ręce i o których Mateusz Klich zwykł mawiać: to takie typowo polskie.
Całokształt. Dwaliszwili, Cotra, Kokoszka i Piątek właśnie opuścili zgrupowanie Polonii, Todorovski nie zamierza już wracać, a Przyrowski szuka sobie klubu. Wcześniej odeszli już Isidoro, Cani, Baszczyński i Brzyski, a niejasna jest sprawa z Teodorczykiem. Co na to Stokowiec – nie wiemy, ale pewnie zakłada swoje legendarne okulary i robi dobrą minę do złej gry. O, tak jak po przegranym z Lechią sparingu 0:4 stwierdził, że jest wszystko w porządku i dziwiłby się, gdyby forma przyszła przedwcześnie. No, to na razie formy nie ma. Jego Polonia przegrała właśnie z serbską Vojvodiną, co takie straszne nie jest, ale 0:3 z Interem Baku – już jak najbardziej.

Absurdy przygotowań: Stokowcowi znów wiatr w oczy, mądrości Mandrysza, Ruch bierze Messiego…
Reklama

Transfer. Jak dobrze wiecie, polskie kluby są tak biedne, że nikogo nie kupują, w ogóle bardzo ostrożnie obracają się na rynku transferowym. Taki Ruch może i stracił Arkadiusza Piecha, ale co tam Piech – lepiej popatrzcie, kto do Chorzowa trafił. Baszczyński? Zimno. Tymiński? Jeszcze zimniej. Uwaga, uwaga…

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Tymczasem jeszcze jedną szansę od losu otrzymał Rafał Grzelak, którego faktycznie przygarnąć mógł już chyba tylko Michał Globisz, niegdyś jego piłkarski ojciec, a dziś dyrektor sportowy Arki. Niepokoi nas jedno – po co z Grzelakiem podpisano umowę na pół roku, skoro on przez pół roku był bez klubu? Niby kiedy ma nadrobić te zaległości?

Testy. W tej kategorii królują pierwszoligowcy. Do ŁKS przed chwilą trafił na testy Valentino Pidre – dobra, nieważne, jak się nazywa i gdzie grał, to przecież Argentyńczyk! Chłopak przyleciał do Łodzi na sprawdzian, ale nie miał zrobionych badań lekarskich i w dodatku stwierdził, że tutaj ich nie zrobi. W klubie odetchnęli, bo jeszcze okazało się, że gość chciałby zarabiać 2,5 tysiąca euro, a oni – zapraszając go na testy – nie mieli o tym bladego pojęcia. W Cracovii w ogóle nie wiedzieli, kogo zaprosili (więcej tutaj), ale zapomnijcie na chwilę o Cracovii i niedoszłym Messim z Łodzi, bo tam i tak nie wiedzą, jak takie rzeczy się robi. Przykładem, jak takie informacje się podaje, świeci ktoś zupełnie inny:

Image and video hosting by TinyPic

Taktyka. Artur Skowronek potrzebował kilku tygodni, żeby zdać sobie sprawę, że jego eksperymenty nie przynoszą odpowiednich efektów. Dość niespodziewanie zmienił ustawienie Pogoni na 3-5-2 i przegrał z koreańskim Pohang Steelers 0:4, z FK Mińsk 1:2 i z Błękitnymi Stargard 1:2. Zwycięstwo 6:0 z amatorami z Bałtyku Koszalin okazało się niewystarczające, by takie zmiany wprowadzić na stałe. Już chcieliśmy napisać, że Pogoń straciła sporo czasu przygotowań, że pewnie zaliczy ligowy falstart, ale – znając te chore i zupełnie nielogiczne realia – pewnie wystartuje z mocnego kopyta.

Cytat. – Wiosną o punkty zawsze jest trudniej. Gdy meczów ubywa, drużyny są coraz bardziej zdeterminowane. Stąd trudno zakładać, że runda wiosenna będzie punktowo taka sama jak jesienna – mówi na łamach „Sportu” Piotr Mandrysz, trener GKS Tychy. Słyszymy te brednie od kilku lat, nie tylko z jego ust, i za każdym razem odbiera nam mowę. Wiosną jest trudniej o punkty, bo niektóre drużyny są bardziej zdeterminowane? Już nieważne, że punktów do zdobycia i tak jest tyle samo, to kto wam do cholery broni wykazać się większą determinacją? No, kto? Ręce opadają, naprawdę… Aha, Mandrysz wspomina, że poprawienie pozycji z jesieni „graniczyłoby z cudem”. Morale w szatni poszło w górę, gratulacje.

Materiał. W Cracovii mamy do czynienia z prawdziwym człowiekiem renesansu – Adam Marciniak kiedyś zagrał w filmie, w przyszłości chciałby zostać politykiem, w międzyczasie ciągle próbuje nauczyć się gry w piłkę, a właśnie wcielił się w rolę reportera. Jak widać na materiale, każdy z was miał w życiu prawo poczuć się, jak na zgrupowaniu: na konsoli pewnie rozegraliście tysiące meczów, a w Deluxe Ski Jump grało się na informatyce.

Najnowsze

Anglia

Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia

AbsurDB
0
Wolves nie wygrali w lidze od kwietnia
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama