W większości klubów faksy nie zdążyły rozgrzać się do czerwoności. W wielu nie było nawet potrzeby, by ich używać. Niektóre ligi, chociażby hiszpańską, dopadła tak wielka transferowa stagnacja, że w ostatnim dniu okna trzeba było emocjonować się zatargiem Messiego z Arbeloą, a nie zakupami na dużą skalę. Transfer Deadline Day, jak zwykle, najbardziej poniósł menedżerów na Wyspach – choć i na rynku wschodnim musiało coś się niespodziewanie wydarzyć. Nie będziemy śledzić tego zamieszania jeden klub po drugim i liga po lidze. Subiektywnie, dla podsumowania, wybraliśmy kilka transakcji – tych udanych, ale i w ostatniej chwili spalonych – dla których warto było spoglądać na to wczorajsze szaleństwo.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE: WILLIAN DO ANŁ»Y MACHACZKAŁA
Szachtar najpierw przez kilka lat czerpał z tego bez wątpienia utalentowanego chłopaka same profity, ale już przez ostatnie pół roku miał z nim głównie problemy. Ci, którzy na bieżąco śledzili ukraińskie rozgrywki, zgodnie twierdzili, że Brazylijczyk dawno przerósł je co najmniej o klasę. Chyba nie było miesiąca, by nie wyrywał się do transferu do Anglii. W sierpniu 20 milionów funtów oferował za niego Tottenham. W międzyczasie do licytacji miała włączyć się Chelsea, podnosząc stawkę o siedem milionów, ale działaczy Szachtara nie dało się wzruszyć. Od początku nie zamierzali zejść poniżej trzydziestu, a Willian tylko nerwowo pokrzykiwał w wywiadach: Na Wyspy, na Wyspy!
Szachtar zainwestował w niego dużo pieniędzy. Już jako 19-latka ściągnął za wielką kasę, ukształtował piłkarsko, a potem mocno rozwinął. Dał możliwość promocji i teraz ma swoje 35 milionów. Ale od Anży? Z rosyjskiego kierunku? Jesteśmy rozczarowani. Ł»yczeniowo widzieliśmy tego piłkarza w jakimś poważnym klubie z najlepszej ligi, a nie przy bankomacie z nieograniczonym kredytem wypłat.
NAJDZIWNIEJSZY TRANSFER: CHRIS SAMBA DO QUEENS PARK RANGERS
Możecie nas przekonywać do woli, że Kongijczyk to bardzo solidny obrońca. Ł»e zasługuje na to, aby grać w Anglii i zarabiać dobre pieniądze. Ale jeśli ostatni zespół angielskiej ligi wykłada na niego 12 milionów, a potem oferuje tygodniówkę na poziomie 100 tysięcy funtów – to ten świat po prostu zwariował. Te wszystkie bajki o finansowym fair play, opowiadane w stacjach telewizyjnych podczas „transfer deadline day” można w tej chwili schować głęboko i nie wyjmować z kieszeni. Jakie fair play? 100 tysięcy tygodniowo za Sambę?
Jeśli w tym Queens Parku nagle coś, za przeproszeniem, pierdolnie i w jednej chwili zabraknie kasy – a co, czy to takie niespotykane w futbolu? – to ten Samba i jego gwiazdorska umowa jako pierwsze pociągną ten klubik na dno. Dużo bardziej i szybciej niż ciągną go dotychczasowe wyniki w Premier League.
NAJROZSĄDNIEJSZY RUCH: ISAAC CUENCA DO AJAXU AMSTERDAM
Ta kategoria z samej definicji musi być trochę upośledzona – nie da się wybrać najrozsądniejszego transferu w dniu, kiedy zakupy robi pół Europy, ale chcemy wyróżnić właśnie ten jeden – dokonany przez działaczy Ajaxu, którzy dobili targu z Barceloną. Cuenca, jak szybko wypłynął, tak szybko na Camp Nou przepadł. Oczywiście, miała na to wpływ głównie jego wielomiesięczna kontuzja, ale teraz, gdy już ją wyleczył, i tak nie miałby szansy na rozwój w pierwszej drużynie. Nie przy Messim, przy Pedro, Sanchezie, nie przy Villi.
Może uda mu się w Ajaksie. W klubie, który potrafi pracować z taką zdolną młodzieżą (ok, Cuenca ma już 21 na karku) i promować ją regularną stycznością z piłką ligową na niezłym poziomie. Przecież pół składu tego zespołu to właśni tacy młodzi chłopcy. Czasem jeszcze młodsi niż Cuenca, jak Victor Fischer czy Christian Eriksen. Hiszpan powinien się tam wpasować.
NAJGORZEJ SPALONY TRANSFER: KASAMI Z FULHAM DO PESCARY
Takie historie zdarzają się praktycznie w każdym okienku. Ktoś czegoś nie dopilnuje, za szybko zamknie biuro, nie odbierze ważnego faksu – i z transferu nici. Przenosiny szwajcarskiego pomocnika z ligi angielskiej do włoskiej nie doszedł wczoraj do skutku z powodu… niedziałającej sieci Wi-Fi w jednym z hoteli w Mediolanie. – Mieliśmy wypełnione wszystkie dokumenty jeszcze przed zamknięciem okienka, ale nie mieliśmy pojęcia, że mogą nie dojść o odpowiednim czasie – powiedział Sky Sports pracujący przy tym transferze Mino Raiola. Niestety, nikt nie miał akurat pod ręką takiego małego cacka zwanego internetem mobilnym.
AWANTURA WIECZORU: ODEMWINGIE I JEGO WYCIECZKA NA LOFTUS ROAD
Nie wiemy, kto doradził temu chłopakowi, żeby wsiadał do samochodu i pędził na własną rękę z West Bromu do Queens Park, ale wyszła z tego niezła zadyma. Napastnik WBA został już nawet sfilmowany w siedzibie nowego-niedoszłego klubu. Już szeroko uśmiechał się do kamery, zadowolony, że za moment transfer zostanie klepnięty, a tu… niespodzianka. West Brom nie wyraził zgody na rozmowy z zawodnikiem, ani sam nie doszedł z QPR do porozumienia. Biedny Nigeryjczyk liczył, że zdąży jeszcze przed deadlinem, ale zapomniał, że nie tylko on jeden musi się dogadać tego wieczoru. Dzisiaj przeprasza: „Jestem bardzo emocjonalną osobą, która czasami… nie myśli. Dalej chcę zmienić klub, to tylko kwestia czasu, chociaż rozumiem, że należy respektować swój kontrakt”. Dzisiaj rozumie, wczoraj jeszcze tego nie wiedział. Nie zazdrościmy sytuacji, choć też nie bardzo współczujemy.
NAJLEPSZY RUCH PR-OWY: DAVID BECKHAM W PARIS SAINT GERMAIN
Nie mamy pewności czy trener PSG zdoła go upchnąć w środkowej formacji, w której – delikatnie mówiąc – nie ma powodów do narzekań na brak zawodników. Niemniej z samych przenosin do Francji Becks wyszedł w sposób intrygujący. Oświadczył, że nie zamierza pobierać pensji, a pieniądze z jego kontraktu będą przekazywane na cele charytatywne. Beckham to ciągle jeden z najlepiej zarabiających piłkarzy na świecie, jednoosobowa machina medialna i marketingowa, dostarczająca na jego konto gigantycznych pieniędzy. Swobodnie może sobie pozwolić na takie gesty – ale przynajmniej obejdzie się bez komentarzy, że wybiera PSG tylko dla kasy. Dla szejków, ich wymykających się poza granice rozsądku pensji i sum transferowych. Jesteśmy ciekawi tylko, czy dostanie dosyć okazji, żeby pokazać, że ciągle jest dobrym piłkarzem, bo mamy wrażenie, że jest nim niezmiennie, tylko to zamieszanie, które wokół niego notorycznie powstaje łatwo pozwala o tym zapomnieć.
NAJBARDZIEJ UٻYTECZNE WZMOCNIENIE: NACHO MONREAL W ARSENALU
Londyńczycy potwierdzili jego transfer tuż przed północą, moment przed zamknięciem okienka, mimo, że informacja o porozumieniu z Hiszpanem poszła do mediów już znacznie wcześniej. Teraz znów można gdybać – czy z tą użytecznością będzie tak, jak sądzimy. Na papierze – powinno. Monreal to zawodnik wszechstronny – szybki, dobry w ofensywie, umiejący zagrać celną piłkę albo samemu strzelić gol. A przy tym to przede wszystkim solidny obrońca. W Arsenalu już w najbliższych tygodniach ma skutecznie zastąpić kontuzjowanego Kierana Gibbsa. Na dziś – wygląda nam to na idealny transfer na defensywne potrzeby Arsene’a Wengera.
NAJAKTYWNIEJSZY MENEDٻER: HARRY REDKNAPP
Mówi się, że w zimowym okienku najwięcej szumu robią ci menedżerowie, którzy najbardziej mogą obawiać się o swoją posadę, bo ich drużyny stoją pod ścianą. Rozklekotane jak stara syrenka, wymagają wielu poprawek. Nikt, kto ma komfortową sytuację w zespole, nerwowo nie wysyła w ostatnich godzinach jednego faksu za drugim, jak Redknapp. Harry przebił Alana Pardew (który niemal całą jedenastkę skompletował sobie z Francuzów) i w ostatnim dniu handlował na potęgę. Znowu, jak przed rokiem, udzielał wywiadów z okna samochodu – chyba nawet dwa razy. Nagabywał, szukał – i wreszcie kupował. Chciał Croucha, Odemwingie, Jenasa, Towsenda i pewnie jeszcze kilku kolejnych, których nazwiska nie wypłynęły do mediów.
Ściągnął dwóch ostatnich z wymienionych. I jeszcze dołożył tego nieszczęsnego Sambę.