Pierwsza liga zimą – o przetrwanie, utrzymanie, godną śmierć i awans

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2013, 13:51 • 9 min czytania

Jeśli I liga to styl życia – jesteśmy w stanie śmierci klinicznej. Nieliczni fani tego sportu dyskutują zaciekle, które z perełek zostaną im odebrane i wrzucone do ekstraklasy, inni zastanawiają się, ile w ogóle klubów zacznie rundę wiosenną. Postanowiliśmy zajrzeć co słychać u pierwszoligowców i przedstawić wam kilka luźnych przemyśleń na temat ich obecnej sytuacji. Jest o czym pisać – zima w I lidze to trochę odpowiednik słynnych mrozów w Rosji – niewiele armii było w stanie przebić się przez kontynentalny klimat bez utraty ludzi. A niektórzy tych śnieżnych zamieci zwyczajnie nie przetrwali.
Skoro zaczęliśmy już taką górnolotną metaforą, wypadałoby zacząć od dołu. To tam właśnie zima najbardziej daje się we znaki. Jeśli chodzi o kandydatów do spadku – wciąż niewiele się zmieniło. Jeśli ktoś myślał, że Polonia Bytom oderwie się od dna – nie ma już chyba żadnych złudzeń. Nie dość, że bytomianie już jesienią zapuścili korzenie w strefie spadkowej, to jeszcze zimowe zamiecie wymiotły im z klubu Alancewicza, Balaża, Gamlę, Barana, Górkiewicza, Kaczora, Kulpakę, Michalaka i Sinclaira. Momentami mamy wrażenie, że na tym tonącym okręcie został już tylko Jacek Trzeciak (tutaj nasz wywiad z nim) oraz klubowy dział marketingu i PR-u (tutaj parę słów o nich). Kasy nie ma, ludzi do grania nie ma, transferów nie ma i nie będzie. W ostatnim sparingu Polonię rozklepał Raków. Trzy do zera. A według postronnych – to był minimalny wymiar kary.

Pierwsza liga zimą – o przetrwanie, utrzymanie, godną śmierć i awans
Reklama

Trochę lepiej, niż przed kilkoma tygodniami, wygląda sytuacja w Łódzkim Klubie Sportowym. فKS całkiem solidnie prezentuje się w sparingach, co może dziwić biorąc pod uwagę, że trzon składu mają tworzyć gimnazjaliści ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, u których eksperymentowanie z seniorską piłką zbiegnie się z pierwszą mutacją i dziewiczym wąsem pod nosem. Nawet jeśli przesadzamy, bo przecież część chłopaków z SMS-u ograło się w międzyczasie w drugiej lidze, w Turze Turek, to i tak oczekiwania wobec nich nie były szczególnie wysokie. Ujmijmy to w ten sposób – porażkę 1:3 ze Śląskiem większość kibiców فKS-u przyjęła jako olbrzymi sukces i zaskoczenie. Po zwycięstwie 5:0 z drugoligowym Świtem zapanowała więc powszechna radość, a pewnie co bardziej wyrywni zaczęli przebąkiwać o powrocie do Ekstraklasy. Problemy czysto piłkarskie szybko zastąpiła jednakże finansowa rzeczywistość, i o ile chłopaki z SMS-u mogą sobie nawet jakoś radzić w starciu z przeróżnymi Dolcanami, czy innymi Kolejarzami Stróże, o tyle raczej nie zrzucą się z kieszonkowego od rodziców, by spłacić długi eفKSy.

Aktualna sytuacja? Na dwoje babka wróżyła. Według nas فKS to już trup, który w przyszłym sezonie zacznie od czwartej ligi. Nawet jeśli młodzież utrzyma go sportowo w I lidze.

Reklama

Dalej mamy poznańską Wartę, która dość mocno zaczęła fikać i odgrażać się, że to jeszcze nie koniec, że ośmiu graczy to tak jedynie na wstępie, że będzie lepiej. Cóż, trzeba przyznać, że „coś” się w Poznaniu dzieje. Ktoś przyjeżdża, ktoś wyjeżdża, sparingi są grane na normalnym, pełnowymiarowym boisku, a nie – jak spodziewaliśmy się przed kilkoma tygodniami – na hali, lub też połówce w poprzek, po sześciu, z szarfami zamiast koszulek. Choć kryzys w branży państwa Pyżalskich to nie jest chwilowe tąpnięcie, ale stała tendencja, Warta przystąpi do rundy wiosennej i może nawet nie zdoła roztrwonić przewagi, jaką wyrobiła sobie nad strefą spadkową podczas jesiennych meczów. Wciąż nie wiadomo jednak, co będzie się działo z Zielonymi po sezonie. Biorąc pod uwagę pospolitą wyprzedaż, jaką organizują obecnie małżonkowie , którzy wskrzeszali Wartę… Oby stulecie nie było ostatnią większą imprezą organizowaną przez klub z „Ogródka”.

***

Dolne sfery domykają oczywiście Okocimski i Stomil – o obu jednak nie mamy zbyt wiele do powiedzenia. Na papierze nieźle prezentuje się Olsztyn, który ściągnął Hempela, Lecha i Piceluka, ale i tak sądzimy, że jeśli któryś z tych dwóch klubów się utrzyma to wyłącznie w wyniku słabości swoich rywali. Swoją drogą – jak te wszystkie rozbite finansowo i organizacyjnie kluby zaczną dostarczać punktów górze, to do utrzymania może wystarczyć jakiś wyjątkowo śmieszny dorobek. W ubiegłym sezonie, by spać spokojnie trzeba było ugrać około 37-40 punktów. W tym? Aż strach obstawiać, ale nie zdziwi nas utrzymanie jakichś asów z 32-35 punktami na koncie. Tym bardziej, gdy zacznie się licencyjny szał, który w tym sezonie może być bardzo zaskakujący.

Pozostając jeszcze na dole – ogromne osłabienie zalicza Sandecja, która oddała Aleksandra do Floty Świnoujście. Po stronie strat mają jeszcze Szeligę, Wiśniewskiego i Burkhardta, wszyscy trzej regularnie grali w pierwszym składzie. Zastąpić dezerterów mają Bębenek, Paweł Nowak z Lechii oraz Patryk Tuszyński, którego my kojarzymy przede wszystkim z całkiem udanych występów w barwach MKS-u Kluczbork, kilkanaście miesięcy temu. Z jednej strony więc – Sandecja naściągała sobie gości, którzy coś tam pokopali w Ekstraklasie, szczególnie Nowak, który ma nawet w CV mistrzostwo Polski z Wisłą. Z drugiej jednak – żaden z nich nie jest Arkadiuszem Aleksandrem. I właśnie brak ludzi będących Arkadiuszem Aleksandrem może przesądzić o fiasku misji „utrzymanie”. Sandecja, obok Warty, jest pierwszą do wylotu, naturalnie poza wytworną czwórką brydżystów zalęgniętych w strefie spadkowej jak nienawiść do policji w tekstach raperów.

***

Zaskakuje nas Gieksa Katowice. Nie słyszymy od kilku tygodni nic o długach, wypłatach, spłatach, zapłatach, bojkotach, protestach, ani nawet o Urzędzie Miasta Katowice. GKS stał się kolejnym nudnym klubem środka tabeli (na szczęście!), więc póki co nie będziemy się nad nimi dłużej pochylać. Tak samo jak nad: Dolcanem, Kolejarzem, Arką, Bogdanką, Olimpią Grudziądz i GKS-em Tychy. Sytuację w tych klubach, jeśli naturalnie dobrze odczytujemy lokalne media oraz przeprowadzane przez te kluby transfery, można opisać krótkim: „byle do lata”. Dla nich sezon mógłby już się skończyć, a większość zawodników w globalnym referendum zapewne opowiadałaby się za pomysłem, by kolejność między tymi drużynami wyłonić drogą losowania.

***

Zostaje nam więc góra. Pokusiliśmy się o nieco dokładniejszą analizę, a nade wszystko – wzmocnienie całości naszymi profesjonalnymi typami.

Flota Świnoujście

JAK JEST: Ekstra. Niemal idealnie. Nie dość, że są bunkry, to w dodatku jest coraz lepsza paka pod wodzą bardzo obiecującego szkoleniowca. Nowak nie jest może następcą Mourinho, który sprowokuje 95% trenerów w swojej lidze, nie jest to również drugi Trapattoni, który zamienia konferencję w niepowtarzalny show. Jest jednak solidny, a przede wszystkim ma dar do układania z pozoru bardzo nędznych klocków. Wiemy, że to dopiero koniec stycznia, że teraz zacznie się cały transferowy kocioł, ale póki co do Świnoujścia trafili były król strzelców w barwach Floty, Charles Uchenna Nwaogu, Maciej Mysiak z Warty, Michał Stasiak, którego raczej przedstawiać nikomu nie potrzeba, Mateusz Szałek z Pogoni oraz Arkadiusz Aleksander ze wspominanej i żałowanej już wcześniej Sandecji.

Na Charliego Nwaogu można narzekać, można wytykać, że ostatnie dobre mecze zagrał we Flocie właśnie, jakieś trzy lata temu, ale na warunki pierwszoligowe to nadal wzmocnienie, albo przynajmniej wartościowe uzupełnienie. Aleksander z kolei, choć w Ekstraklasie błyszczał szalonym dorobkiem dwudziestu goli w stu trzech meczach (za 90minut.pl), w I lidze kosi już całkiem porządnie. W tej rundzie siedem bramek, w tym hat-trick zdobyty po wejściu z ławki w meczu z Okocimskim. W poprzednim sezonie? Szesnaście goli, przy czym żelazne zdrowie, aż 32 rozegrane mecze.

Do tego jeszcze ten Stasiak, całkiem błyskotliwy Szałek… Cóż, jest naprawdę solidnie.

JAK BĘDZIE: Zrobiliśmy co w naszej mocy, naprawdę staraliśmy się przełamać i napisać, że Flota awansuje do Ekstraklasy. Włożyliśmy w to sporo wysiłku, ale wszystko na nic. Nie damy, nie pozwolimy się przekonać, że świnoujścianie wygrają ligę. Obstawiamy, że w pierwszych czterech kolejkach Flota zgubi punkty z Olimpią Grudziądz i GKS-em Tychy. Potem będzie „mecz, który da nam odpowiedź”, czyli starcie z Miedzią Legnica. Przy okazji tego meczu Baniak udzieli trzech obfitujących w bon moty wywiadów, a Dominik Nowak spokojnym głosem będzie przekonywał, że nie ma co sztucznie pompować baloników.

Flota przerżnie, gdzieś dwoma-trzema bramkami, a do końca sezonu będzie grała „w kratkę”.

Chyba że… Nie, wolimy o tym nie myśleć. To byłoby zupełne pomieszanie z poplątaniem – ten klub do Ekstraklasy zwyczajnie nie pasuje. Ale przecież to futbol, bloody hell.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza

JAK JEST: Spokojnie. Termalica przy tym co dzieje się w Cracovii, czy Zawiszy, wygląda jak bokser w szóstej, czy siódmej rundzie, ze świadomością, że wygrywa na punkty, a rywal chwieje się w ringu. Nie ma mowy o żadnym zmienianiu taktyki, o żadnych szarżach, czy niespodziewanych eksmisjach ze stadionu przy ulicy ze stadionu o adresie Nieciecza 150, gmina Ł»abno. Na razie cicho o jakichkolwiek wzmocnieniach (poza Wróblem ściągniętym z Unii Tarnów), cicho o możliwych osłabieniach. Nikogo nie powinno to dziwić – Termalica jest pewna swego i nie musi bawić się w targowisko.

JAK BĘDZIE: Pierwsze pogubione punkty pod koniec marca, wyjazdowy remis z Miedzią Legnica. W ogóle warto się przypatrzeć przy tej okazji terminarzowi Termaliki. Pierwszy mecz z drużyną z czuba (poza wspomnianą Miedzią w 21. kolejce) niecieczanie grają w 29. kolejce, a w ostatnich trzech spotkaniach zmierzą się kolejno z Zawiszą, Olimpią Grudziądz i Flotą Świnoujście. Z jednej strony – tragiczny koniec sezonu, który może pozbawić Termalikę miejsca premiowanego awansem na ostatniej prostej. Z drugiej – kto wie, czy ostatnie trzy spotkania nie będą dla niecieczan już jedynie sparingami przed pierwszym sezonem w Ekstraklasie…

Cracovia

JAK JEST: Stabilnie. Moglibyśmy przepisać to, co daliśmy o Niecieczy.

JAK BĘDZIE: Serio, nie wiemy. Wiemy wszystko, jaki jutro wynik Gran Derbi, kiedy i za ile trafi do Europy Neymar. Ale tego jak poradzi sobie Cracovia nie wie absolutnie nikt. Wszystko zależy od tego, która z jej dwóch twarzy okaże się silniejsza – ta z meczu z Zawiszą chociażby, wygranego w dobrym stylu 3:1, czy ta z meczów z GKS-em Tychy, czy Olimpią Grudziądz.

Zawisza

JAK JEST: Pod względem kadrowym – dużo słabiej, niż jesienią. W dodatku Zawisza traci sporo do innych rywali do awansu, oni wszyscy się powzmacniali, albo przynajmniej utrzymali skład, a Zawisza stracił Zawistowskiego, Kopacza, Chałasa, Błąda, Stefańczyka i Jankowskiego. Jeśli prawdą okażą się krążące od pewnego czasu plotki o wysychającym źródle złotówek z miasta i kieszeni Osucha – Bydgoszcz z walki o Ekstraklasę może się wykreślić w okolicach kwietnia. Albo i wcześniej.

JAK BĘDZIE: Nie wróżymy żadnych rewelacji. Miejsce numer 4-5 na koniec sezonu zdaje się być bardziej realne, niż awans.

Miedź

JAK JEST: Dobrze. Nawet bardzo dobrze. Z wyprzedaży w Warcie wyciągnięto Grzegorza Bartczaka oraz Artura Marciniaka, oba transfery to znakomity pomysł. W sparingach Miedź gromi, najpierw jakichś anonimów z Foto-Higieny Gać (serio, tak się nazywają), potem ROW Rybnik (II-ligowiec), a gdy wreszcie sprawdza się na tle Ekstraklasy – pokonuje 4:1 Śląsk i 1:0 Lech. Naprawdę wygląda ta drużyna bardzo solidnie i biorąc pod uwagę zimowe przepychanki transferowo-sparingowe – u bukmachera obstawilibyśmy awans Miedzi.

JAK BĘDZIE: No awansują, co tu dużo mówić. Baniak w tym swoim gawędziarskim stylu poprowadzi stare wygi do Ekstraklasy, Dadełło sypnie groszem za awans i zyskamy kolejnego solidnego średniaka na miejsca 10-13 w rodzimej Premier League.

***

BONUS: Rafał Grzelak jest blisko Arki Gdynia. To już tysiąc siedemset sześćdziesiąte piąte podejście tego zawodnika do wznowienia kariery, jesteśmy pewni, że w przeciwieństwie do poprzednich tysiąc siedemset sześćdziesięciu pięciu prób, tym razem uda się zagrać choć 10 minut.

31 lat, Boavista, Steaua, mistrz Europy U-18, grubo ponad 100 meczów w Ekstraklasie. Ech, szkoda chłopaka.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama