Z polską ligą jest tak źle, że kiedy powołanie otrzymuje – w trybie awaryjnym, to prawda – Michał Kucharczyk, to z jednej strony trzeba napisać, że ktoś się z wiadomą częścią ciała na łby pozamieniał, a z drugiej bez oczywistej odpowiedzi pozostaje pytanie: kto, jeśli nie on?
No właśnie – kto jeśli nie on?
Najprościej by było napisać – ktokolwiek. Bo Kucharczyk to przecież tylko rezerwowy z Legii. W ostatnich czterech ligowych kolejkach wchodził na ogony. Przez całą rundę ekstraklasy nie strzelił ani jednej bramki, trudno też stwierdzić, czy zanotował chociaż jeden naprawdę dobry występ. Chłopak cofa się w rozwoju w tempie strasznym i niedługo osiągnie poziom Sebastiana Ziajki. Jednocześnie ciągle zachowuje status reprezentanta kraju. Dopiero co otarł się o Euro 2012, teraz widzi w nim coś kolejny selekcjoner. Tylko co?
Z drugiej strony – w lidze bryndza niesamowita, zwłaszcza w ofensywie. Jeśli już mamy podać nazwisko kogoś, kto bardziej na kadrę zasłużył, a powołania nie dostał, to z musu podajemy – Maciej Korzym. Ani Korzym, ani Kucharczyk na dłuższą metę do reprezentacji się nie nadają, ale Kucharczyk aktualnie nie nadaje się bardziej.