Czy kogoś „Le Qatargate” w ogóle zaskoczyło?

redakcja

Autor:redakcja

29 stycznia 2013, 13:06 • 2 min czytania

No dobra, trochę prowokujemy tytułem sugerując, że dzisiejsza bomba France Football nikogo nie zaskoczyła. Do tej pory bowiem wybory miejsca, w którym zostanie rozegrany mundial w 2022 były czymś podobnym do korupcji w polskiej piłce. Wszyscy niby coś podejrzewali, wszystkim „coś” nie grało, ale i tak ujawnienie twardych, niezbitych dowodów było olbrzymią eksplozją. W przeciwieństwie do naszego lokalnego piekiełka, afera rodem z Francji sięga samych szczytów władzy, nie tylko piłkarskiej, ale i państwowej. Sarkozy, Platini, PSG… Według FF, wybór organizatora mundialu miał być trudną do ogarnięcia transakcją wymienną.
13 listopada 2010. Miejsca akcji: Pałac Elizejski. Eleganckie wnętrze, trzech dżentelmenów w garniturach, jeden w tradycyjnym arabskim odzieniu. Spotkanie – choć niejawne – dotyczy wyłącznie biznesu. To nic osobistego, po prostu barterowa wymiana usług. Katarski książę przejmuje PSG od obecnego w pomieszczeniu Sebastiena Bazina, dodatkowo inwestuje w Lagardere Group, medialny koncern, który jako zadanie otrzyma stworzenie konkurencji dla Canal+. Kto na to nalega? Stojący tuż obok Nicolas Sarkozy, człowiek numer jeden we Francji, pierwszy obywatel, który dodatkowo wraz z Angelą Merkel trzyma stery Unii Europejskiej. Ponoć nie lubi Canal+, pragnie stworzenia rozsądnej telewizyjnej alternatywy. Czwartym uczestnikiem tej brydżowej rozgrywki jest Michel Platini, który pełni tutaj rolę, jakżeby inaczej, francuskiego łącznika. To właśnie on ma wskazać Katar jako miejsce organizacji Mistrzostw Świata w 2022 roku, wbrew logice, wbrew konwenansom, praktycznie bez żadnych logicznych przesłanek.

Czy kogoś „Le Qatargate” w ogóle zaskoczyło?
Reklama

Szejkowie biorą PSG i media, w zamian otrzymują mistrzostwa. Brzmi cholernie rozsądnie. Brzmi cholernie prawdopodobnie.

Reklama

Sprawą obiecała się zająć Komisja Etyki FIFA, która ma „sprawdzić” doniesienia medialne. Trudno jednak wątpić, by tak olbrzymia gazeta jak France Football puszczała podobną bombę bez żadnych dowodów. Tym bardziej, że cała sprawa zaczyna mocno interesować również polityków, którzy zwietrzyli szansę na ostateczne pogrzebanie byłego prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego.

Intuicja podpowiadała, że kraj liczbą mieszkańców konkurujący z Warszawą (różnica około 200 tysięcy osób), a powierzchnią kasujący co najwyżej gigantów pokroju Cypru i Jamajki nie jest najlepszym kandydatem do organizacji największej futbolowej imprezy na świecie. Przeczucie sugerowało, że w grę wchodzą petrodolary. Teraz jednak do plotek, przesłanek i pogłosek doszła wiedza redaktorów France Football. I zaczyna się prawdziwa zabawa.

***

Bardzo obszerny tekst o mundialu w Katarze przeczytacie też TUTAJ.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama