Chyba znaleźliśmy następcę Kulawika. Sam się ujawnił i to… na kolanach

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2013, 11:55 • 2 min czytania

Przeabsurdalny wywiad znaleźliśmy dziś w „Dzienniku Polskim”, z Dariuszem Wójtowiczem, choć pewnie wielu z was nic to nie mówi. Ot, były ligowiec pokroju – hmm – Marcina Kikuta, który potem wziął się za trenerkę, gdzie generalnie wiodło mu się chujowo lub przeciętnie. Ale ostatnio wziął się za Puszczę Niepołomice, doszusował z nią do pierwszego miejsca w drugiej lidze i z miejsca poczuł się panem życia i śmierci.
Cała rozmowa z nim to jeden wielki autoerotyzm. Pan Darek chwali się, z kim to nie pracował (Aleksander Brożyniak), kogo to nie prowadził (Nawotczyński i Brożek) oraz ma mały żal do kilku klubów, z których został wykopany. Czyli m.in. z ŁKS-u i… Proszowianki. Potem – żeby usystematyzować – był Kmita Zabierzów, kadra juniorów, Kolejarz Stróże, Sandecja i ostatnio wspomniana Puszcza, ale czytając wypowiedzi Wójtowicza, odnosi się wrażenie, że pomagał Ancelottiemu, a w międzyczasie zahaczył o Aston Villę.

Chyba znaleźliśmy następcę Kulawika. Sam się ujawnił i to… na kolanach
Reklama

Oto, co mówi o ŁKS:

Przerażała mnie myśl, że mogę być pierwszym trenerem, który spuści فKS do III ligi. Gdzieś w rozmowach z działaczami napomknąłem, że nie dam rady i zostałem zwolniony na dwie kolejki przed końcem sezonu. فKS ostatecznie utrzymał się w cudownych okolicznościach… Może gdybym nie powiedział dwóch słów za dużo przed zarządem, to dokończyłbym sam tę pracę. Wróciłem do Krakowa i miałem nadzieję, że wrócę również do Wisły. Taka była zresztą umowa przed moim odejściem do Łodzi. Cóż, na ten powrót czekam do dzisiaj.

Reklama

O Proszowiance:

Wystartowaliśmy świetnie, bo po pierwszych dwóch kolejkach byliśmy liderem. Niestety, przed trzecim meczem dostaliśmy nóż w plecy. Okazało się, że jeden z zawodników, którego sprowadziliśmy z niższej ligi, powinien pauzować za kartki jeszcze z poprzedniego sezonu, o czym nie zostałem poinformowany (…). Działacze Proszowianki dali mi zadanie, ile punktów mamy wywalczyć. Została jedna kolejka do końca, brakowało nam do wypełnienia planu trzech punktów, a jednak zwolniono mnie.

O Sandecji:

Zespół grał ofensywnie, strzelał wiele bramek, a na stadion w Nowym Sączu waliły tłumy. Zarząd nie do końca zgadzał się z moją wizją. Uznałem zatem, że lepiej będzie, żebym zrezygnował ze współpracy

I tak to się kręci. Autoerotyzm wymieszany z martyrologią, bo – cytujemy i nie przesadzamy – Wójtowicz mimo swego przepastnego CV wróciłby do Wisły na kolanach (!), czeka na ofertę z Ekstraklasy (!!) i… momentami jest to irytujące (!!!).

I wiecie co… W gruncie rzeczy jesteśmy za. Do TEJ Wisły pasowałby jak ulał. W końcu obecny trener to też człowiek z Puszczy puszczy.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama