Niemieckie El Classico. Mecz, który będzie transmitowany rekordowo w 203 państwach. Starcie dwóch mocarstw, które niczym Real i Barcelona mają rządzić i dzielić na krajowym podwórku. I tak jak w Hiszpanii, jednym wiedzie się znacznie lepiej i są o wiele bliżej mistrzostwa. Dziś Borussię Dortmund dzielą od Bayernu nie tylko pieniądze i kwoty, za jakie ściągani są nowi zawodnicy, ale również jedenaście punktów w tabeli. Za kilka godzin ta różnica może już wzrosnąć do czternastu, a wtedy Bawarczycy mistrzostwo będą już mieli w kieszeni… Przedstawiamy powody, dla których dziś w Monachium fajerwerki nie wystrzelą, a szampany pozostaną w lodówce.
1. BVB potrafi grać z mocnymi rywalami.
– Jeśli będą dalej tak grali w Lidze Mistrzów, to mogą ją wygrać – nie ma wątpliwości Franz Beckenbauer. Bo Borussia w Bundeslidze, a Borussia w Champions League to dwie zupełnie inne drużyny. Jeszcze rok temu BVB wręcz kompromitowało się na międzynarodowej arenie, by na krajowym podwórku z łatwością strącać kolejne poprzeczki. I teraz, gdy mistrzowie Niemiec trafili do grupy znacznie trudniejszej, do grupy śmierci, grali jak z nut. Ajax? Dwa zwycięstwa, w tym 4:1 na wyjeździe. Real? Zwycięstwo i remis. Manchester City? Na razie tylko remis w Anglii. Może to kwestia koncentracji, może odpowiedniej mobilizacji, ale z drużynami z najwyższej półki Borussia w końcu nauczyła się grać.
2. Nikt poważny nie zweryfikował jeszcze Bayernu.
Z Monachium co chwila docierają wieści o kolejnych ustanawianych rekordach, a najnowszy jest taki, że nikt w 50-letniej historii Bundesligi nie został mistrzem jesieni tak szybko, jak Bayern. Bawarczycy czują się coraz mocniejsi, twierdzą, że są co najmniej na poziomie Barcy i Realu, które mogliby ograć. W tym sezonie nie pokonali jednak jeszcze żadnej drużyny wielkiego formatu, po prostu z żadną taką jeszcze nie grali. Potrafią ograć Schalke na wyjeździe, rozgromić Lille, ale też przegrać u siebie z wiceliderem z Leverkusen czy dostać w czapę od BATE. Na podstawie takich rywali ciężko wyciągnąć jednak odpowiednie wnioski.
3. Klopp ma patent na Bayern.
Pięć zwycięstw w sześciu ostatnich meczach odniosło BVB – nie, nie ma w tym przypadku. Bawarczycy mogą grać nieźle, nie popełniać rażących błędów, ale z drużyną Juergena Kloppa mają ogromny problem, bo rywal jest kilka kroków przed nimi. I nawet jeśli w sierpniu wygrali, to jednak tylko w mało prestiżowym Superpucharze Niemiec, będącym raczej przetarciem przed ligą. – Dlatego najwyższa pora przerwać tę paskudną passę – mówi Franck Ribery. Francuz wspólnie z kolegami przede wszystkim pamięta, jak w maju przegrali aż 5:2. Jupp Heynckes, chcąc pokazać, że wyciągnął odpowiednie wnioski, sytuację porównuje do swojej babci, która w zeszłym roku nie miała zębów, ale teraz ma protezę i znów może ugryźć… 7/10, panie Heynckes.
4. Mario Goetze wraca do składu.
Niemiecki gwiazdor po drobnym urazie, który wykluczył go jeszcze z wtorkowego meczu, już jest gotowy do gry. Pewnie byłby gotowy już wcześniej, ale w klubie woleli dmuchać na zimne. I trudno im się dziwić. – BVB jest nie tylko silniejsze, niż rok temu, ale ma duet Goetze-Reus, który jest najlepszy na świecie. Nie znam żadnej lepszej dwójki – twierdzi Beckenbauer. Każdy z nich jest w stanie dać drużynie bardzo wiele, ale najwięcej dają, gdy obaj przebywają na boisku. Wiele zmieniło przyjście Reusa, którego sprowadzenie Ottmar Hitzfeld nazywa strzałem w dziesiątkę i piłkarzem znacznie lepszym od Shinjiego Kagawy.
5. Klopp rozpoczął tradycyjną przedmeczową gierkę.
Przed każdym starciem Bayernu z Borussią mają miejsce kolejne przepychanki medialne. Tym razem Karl-Heinz Rummenigge zaatakował z grubej rury, twierdząc, że nie pozyska żadnego piłkarza BVB, bo… osłabiłby rywala tak mocno, że liga starałaby się nudniejsza i nie przynosiłaby już żadnych zysków. Riposty wyjątkowo się nie doczekał. Klopp w mediach mówi to samo, co zawsze, że to nie jego piłkarze, mistrzowie Niemiec, tylko Bayern jest zdecydowanym faworytem. Podobno takie wypowiedzi pomagają jego zawodnikom, zdejmują z nich presję. A akurat dziś wyjątkowo BVB gra z nożem na gardle – jeśli przegra, pożegna się z marzeniami o tytule.
