Angielscy kibice co prawda zdają się być kompletnie zneutralizowani przez tamtejsze władze – bójki na stadionach zdarzają się równie rzadko jak w Polsce, wykroczenia również nie mają miejsca, na wielu stadionach nie ma nawet dopingu. Mimo to jednak media i organizacje społeczne nie przestają monitorować futbolu. Ostatnio najczęściej dyskutuje się o rasizmie wśród piłkarzy i sędziów, jednak przewrażliwienie na tym punkcie każe działaczom bezustannie zerkać również w kierunku trybun.
Dlatego też nieszczególnie zadziwiła nas brytyjska akcja „Kick Y-word”. Media i różne organizacje zrzeszające prawników (m.in. Society of Black Lawyers ), wraz ze wsparciem m.in. Gary’ego Linekera zdecydowały – trzeba przestać używania słowa na Y. W naszym języku – słowa na Ł». Tym straszliwym mianem, które mogłoby spokojnie konkurować z Voldemortem w Harrym Potterze jest… Ł»yd. Słowo „Yid” czyli Ł»yd. Rozumiemy wasze skrępowanie, też staramy się nie nadużywać tego zakazanego zlepku liter, ale na potrzeby artykułu jakoś się zmusimy.
Serio, to nie są żarty. Angielskie mózgi wymyśliły sobie, że trzeba koniecznie wyeliminować słowo „żyd” ze stadionów. A najlepiej zacząć od Yid Army, czyli słynnej grupy kibiców Tottenhamu, którzy jawnie obnoszą się ze swoją żydowską tożsamością. Londyńscy fanatycy piłkarscy, podobnie jak choćby Ajax Amsterdam, czy nieco bliżej – część kibiców Cracovii – już od kilkudziesięciu lat afiszują się swoimi izraelskimi koneksjami.
Teraz jednak okazuje się, że ich sympatia do Gwiazdy Dawida to…
ANTYSEMITYZM.
Brzmi oryginalnie? Ale to prawda! Według tych prawników z SBL (swoją drogą – Stowarzyszenie Czarnych Prawników broni Ł»ydów przed ich fanami) Yid Army to antysemici, prowokatorzy i rasiści (prawdopodobnie odpowiedzialni również za wyginięcie dinozaurów i odejście z Tottenhamu Luki Modricia).
Ech, polityczna poprawność jeszcze nie raz nas zaskoczy. Jaka przewrotna jest historia. Kiedyś nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji, dziś – angielskiego stowarzyszenia czarnoskórych prawników.
