Myśleliśmy, że Euro 2012 dość jasno określiło pozycję Smudy, ale jak widać, są jeszcze tacy, którzy nie zauważyli, że Franiu NIE JEST najbardziej odpowiednią osobą, którą należałoby pytać „czy Rafał Murawski to dobry piłkarz?”, „czy Melikson jeszcze rozbłyśnie?” i analizować, czy Garguła jest wypalony, oczekując jednocześnie rozsądnej odpowiedzi. Równie dobrze można by o to zapytać statystycznego Zenka z Włodawy. W dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym” Smuda opowiada o Wiśle, Cupiale, Rumaku czy Lechu. Chociaż, jak zwykle, największe głupoty wygaduje o kadrze, którą na nasze nieszczęście zdarzyło mu się prowadzić.
– Nadal nie zgadzam się, że nasz występ to była kompromitacja. Oczekiwano chyba, że w EURO wszystkich po kolei walniemy i zatrzymamy się w finale. Dobrze powiedział Kuba Błaszczykowski w programie u Wojewódzkiego. Nie jesteśmy Brazylią. Nie mamy reprezentacji, która regularnie będzie ogrywać rywali. I z tym się trzeba pogodzić (…)Nie zwrócono uwagi, że wziąłem zespół w rozsypce, że trzeba było budować od początku, głównie z młodych piłkarzy.
Jak można się było spodziewać, Smuda nie zapomniał w kolejnym wywiadzie podkreślić, jak to zbudował mocne podwaliny pod zespół Fornalika, któremu nie będzie zazdrościł ewentualnych sukcesów (ale z pewnością będzie miał w nich swój cichy udział – jako ten budowniczy). Ciągle jest też niezmiernie zadowolony z roboty, jaką odwalił. Naprawdę, Franiu, nie chce nam się znów przypominać tych meczów, ani tego, że nie wygrałeś ani jednego w najsłabszej grupie. Jeśli ty na serio nadal uważasz, że z taką żenadą trzeba się po prostu pogodzić, to nawet nie szukaj kolejnej roboty, tylko pilnie skontaktuj z doktorem. Oj Franiu, Franiu, tyle wolnego, a ty dalej niczego nie zrozumiałeś.
Aha, jest jeszcze jeden typowy fragment.
„Robert Lewandowski mocno pana skrytykował tuż po EURO. Mówił o braku koncepcji, pomysłu na grę i tak dalej. Miał pan z nim kontakt?
– Robert zadzwonił do mnie i przeprosił. Powiedział, że nie autoryzował swoich słów. Nie mam z Robertem problemu. To młody chłopak, ma prawo popełnić błąd, przejęzyczyć się. Może ktoś go podpuścił?
Jasne. Lewandowski w wywiadach po Euro przejechał się po Smudzie brutalnie. To nie był prztyczek w nos. To był mocny cios z bani, a potem jeszcze bolesna poprawka – z kolana w jaja. Powiedzieć, że „Lewy” medialnie skopał swojego trenera, to mało. On mu z radością skakał po głowie. Ale na koniec oczywiście źli są ci dziennikarze, którzy jak zwykle coś inaczej usłyszeli albo biedaka z Dortmundu podpuścili.
– Robercie, naprawdę powiedziałeś coś takiego? Przecież zrobiłeś ze mnie idiotę…
– Nie, skądże. Dziennikarz coś źle musiał zrozumieć.
Typowe. Niczego innego się nie spodziewaliśmy.